Co się bardziej opłaca: kupować mniejsze czy większe opakowania?
Tak działa nasz mózg – widzimy większe opakowanie, a w głowie zapala nam się neonowa lampka z napisem: „Oszczędność!”. Lubimy to, co duże. Nasi przodkowie też woleli upolować mamuta i mieć spokój na dłuuugi czas, zamiast codziennie gonić za zajączkiem. Pewnie dlatego w sklepie odruchowo sięgamy po opakowanie XXL. To taki mamut XXI wieku – o czym doskonale wiedzą producenci!
Ja na przykład przez wiele lat kupowałam mleko w opakowaniu 1,5 litra przekonana, że oszczędzam. Aż pewnego dnia przyjrzałam się etykiecie sklepowej bliżej:
Nie powiem, zdziwiłam się. Dlaczego? Nie mam pojęcia! Czy producenci cokolwiek obiecywali? Krzyczeli do mnie z kolorowych plakatów lub opakowań: „30% gratis”, „Więcej za mniej”? Nie! Ale i tak poczułam się w jakiś tam sposób oszukana.
Bo przecież większe powinno być tańsze? Prawda?
A figa z makiem. Ostatnio przeszłam się wzdłuż sklepowych półek i odkryłam, że zazwyczaj za produkty w większych opakowaniach zapłacimy więcej. Na przykład jeśli chodzi o jogurty czy mleczne desery dla dzieci:
serki (tu w ogóle jest ciekawie, bo bardziej opłaca się kupić dwa małe opakowania niż jedno duże, chociaż w produkcji taniej wychodzi przecież jedno!):
majonezy:
żywność w paczkach:
czy słodycze (gdzie różnica jest najbardziej odczuwalna – pewnie z troski producentów o naszą linię ;) – żebyśmy nie kupowali, a więc nie jedli za dużo):
Łatwo się pogubić. Inna gramatura, którą ciężko przeliczyć, kiedy się spieszymy, robiąc codzienne zakupy. Do tego promocje, wielopaki, różne ceny w zależności od sklepu…
Czy są jednak produkty, na których (raczej) się nie natniemy? Tak! Przede wszystkim napoje (woda, sok, Coca-Cola), ketchupy, masła (i margaryny), płatki śniadaniowe. Trochę tego jest, ale dla pewności – lepiej nie ufać nikomu w ciemno i po prostu za każdym razem porównać cenę za kilogram, czyli tę wypisaną maleńkimi literkami na samym dole, a nie zerkać tylko na cenę jednostkową.
Kupując w pośpiechu w sklepie można tego nie zauważyć. Jesli robi się zakupy przez internet to wtedy wyraźnie widać ceny w przeliczeniu na kg lub 100g i można je łatwo i spokojnie porównać.
To działa w dwie strony. Wczoraj w lidlu, patrzę, jogurt naturalny w promocji. 200ml za 0.79zł – super. Idę dalej. Ten sam jogurt, tylko 400g, też w promocji – 0.89zł :) A wydawałoby się, że skoro mały w promocji to nic tylko brać :)
Kupując w pośpiechu nie widzimy tego.. przydatny artykuł
W przypadku produktów spożywczych najdroższe jest opakowanie. Powiększenie gramatury o np. 100 ml nie jest dużym kosztem, jeżeli chodzi o sam produkt. Natomiast muszą sobie odbijać na opakowaniach. To wszystko zaczęło się w USA w pewnym kinie. Właściciel wpadł na pomysł, żeby serwować duże opakowanie popcornu. Przychody wzrosły masakrycznie! Potem wciągnęli go do McDonald’s i rozpoczęła się spożywcza rewolucja. Wtedy zaczęli wprowadzać zestawy i powiększone produkty, a w ślad za nimi poszła cała reszta i przeniosło się to też do sklepów.
Ja z reguły patrzę. Choć przy kostkach rosołowych 6szt i 18szt są droższe niż 12szt. Często też jak masz jakiś produkt plus GRATIS to cena tego samego produktu bez gratisu jest tańsza :)
Zaciekawiło mnie to bardzo. Nawet nie wpadłabym, że jesteśmy w ten sposób oszukiwani. Teraz na pewno będę zwracać na to uwagę. Ciekawa jestem jak się ma sytuacja np z chemią, kosmetykami. Spr kilka żeli pod prysznic w rossmannie i to akurat było ok.
z dzisiaj z rossmana: płyn do płukania ust 500ml 10,99 (7,99 w promocji), litr z napisem value pack…30,99.
ja mam nawyk czytania ceny za kilogram, od Bosackiej się nauczyłam ;-) ale widzę, że również pani Kostecka uczy nas świadomie robić zakupy
bardzo lubię te twoje posty „cenowe” ;-) pozdrawiam ciepło