Błąd, który wielu rodziców popełnia w dobrej wierze
Tym tekstem pokazuję język wszystkim tym, którzy mówią do naszych dzieci: „Bądź grzeczny!” lub: „Ale jesteś dzisiaj niegrzeczny!”. Zdania te działają na mnie jak płachta na byka. Bo nie wiem jak twoje, ale moje osobiste dziecko wcale nie musi być grzeczne! Ja wiem, utrudniam sobie życie. O ile łatwiej byłoby krzyknąć: „Ciiisza!!!” zamiast przez godzinę wysłuchiwać tysiąca argumentów Kostka dlaczego tak, a nie inaczej, on wcale nie chce jeść na obiad majchewki ani ubierać czapki na dwór. Ale wiem, że postawienie go do kąta za to, że broni własnych przekonań byłoby pójściem na łatwiznę. Dlatego zdecydowałam, że wychowam go inaczej. Umorduję się pewnie przy tym jak górnik na robocie w kopalni, ale… Wszystko to tak naprawdę po to, żeby w przyszłości było mu łatwiej.
CO TO ZNACZY „NIEGRZECZNE DZIECKO”?
Na początku jednak musimy sobie ustalić co to znaczy „niegrzeczne dziecko”. Czy to przypadkiem nie takie, które:
1. Zawsze ma własne zdanie?
2. Głośno wyraża to zdanie?
3. Walczy w jego obronie do upadłego. Czasami tupiąc nogą, czasami kładąc się na ziemię, ale cóż… Dopiero poznaje własne emocje i uczy się nad nimi panować?
4. Nie słucha innych, tylko siebie?
5. Jest więc uparte. Bardzo uparte. Kiedy mówisz mu „Nie”, to ono myśli: „Zapytaj inaczej!” lub: „Jak będę kombinować dalej, to wykombinuję, jak to zdobyć!”?
6. Jest pewne siebie. Wierzy we własne możliwości i moc sprawczą?
7. Ma ogromne pokłady energii i trudno usiedzieć mu w miejscu?
8. Bo ma tysiąc pomysłów na minutę?
9. I od razu wciela je w życie. Nie zna słów: „niemożliwe” czy „uważaj”?
10. Odpowiada niepytane i przerywa dorosłym rozmowę, a wszystko dlatego, że jest radosne, spontaniczne, głośne i gadatliwe?
Brzmi strasznie? To teraz wyobraź sobie, że wszystkie te zdania powyżej opisują jakiegoś dorosłego. Ok, może poza rzucaniem się na podłogę i przerywaniem rozmowy innych ;). Co o tym dorosłym pomyślałaś? Czy nie przypadkiem: „facet z jajami”, „fajna babka”, „człowiek sukcesu”?
To, za co najczęściej chcemy ukarać nasze dziecko, tak naprawdę w dorosłym życiu jest pożądane. Wśród kilkulatków trudno spotkać takie na serio niegrzeczne dziecko. O ile w ogóle istnieje.
Ja o takim dorosłym zawsze myślę jedno: „Kurczę! Sama chciałabym taka być!”.
BO WYCHOWANO MNIE NA GRZECZNĄ DZIEWCZYNKĘ
Więc zazdroszczę wszystkim tym, którzy potrafią tupnąć nogą, gdy ktoś próbuje wleźć im na łeb. Ja tak nie potrafię :). Często zgadzam się lub milczę dla świętego spokoju. A raczej dlatego, że jestem grzeczna.
„Siedź prosto”, „nie biegaj, bo się spocisz”, „nie skacz po kałużach, bo się pobrudzisz”, „nie wchodź tam – za wysoko”, „nie dyskutuj”, „słuchaj starszych, oni wiedzą lepiej”, „bądź miła”, „musisz być skromna”, „bądź grzeczna” to zdania, które słyszałyśmy zbyt często w naszym dzieciństwie. Dzieciństwie lat osiemdziesiątych. Zasadniczo rodzice mieli z nami łatwiej, bo wystarczyło rzucić jednym z tych groźnych spojrzeń, żeby dzieć struchlał i robił tak, jak mu każą. Zakładał czapkę, bo mamie jest zimno ;) albo zjadał wszystko z talerza do ostatniego okruszka. Choć i tak zazwyczaj robiliśmy swoje, tylko po prostu ze strachu przed karą bardziej uważaliśmy, żeby rodzice się o tym nie dowiedzieli. Ja na przykład zawsze za rogiem domu czapkę ściągałam, a drugie śniadanie wyrzucałam gdzieś do kosza w drodze ze szkoły, bo wiedziałam, że jeśli przyniosę je nietknięte z powrotem do domu, to będzie gadane.
Rodzicom było łatwiej, ale nam już nie jest. Bo z takich ułożonych dzieci wyrastają ulegli dorośli! Bojący się wszystkiego co nowe, a więc nie opuszczający własnej strefy komfortu. Znasz to? To uczucie: nie, nie spróbuję, na pewno się nie uda! Albo: to bez sensu, przecież co ja mogę, jak nic nie potrafię?! Dorośli, którzy rezygnują z własnych marzeń, zanim w ogóle głośno je wypowiedzą.
W mojej głowie też zbyt często pojawia się: „Nie, nie odezwę się, bo co oni wszyscy sobie o mnie pomyślą?!”. Łatwo też ulegam sugestiom innych ludzi zamiast robić swoje, bo na pewno to oni mają rację. A starszych to w ogóle traktuję jak autorytet nie dlatego, że wiedzą lepiej ode mnie, a dlatego, że są starsi :). W końcu tak zostałam nauczona. I nienawidzę tego w sobie!
Dlatego teraz nie mam nic przeciwko, a nawet cieszę się, kiedy Kostek do upadłego upiera się przy swoim. Ma chłopak charakter ;). Poradzi sobie w życiu. A o to mi właśnie chodzi! Nie narzucam mu więc własnego zdania, tylko dyskutuję i nie wymierzam kar, tylko tłumaczę. Moim celem wcale nie jest wychowanie grzecznego dziecka. A twoim?
Zgadzam się, natomiast uważam, ze wszystko musi mieć swoje granice. Chodzi mi o to, ze jeśli Ty nie nauczysz swojego dziecka tego, że nie zawsze ułoży się tak jak ono chce, to nauczy go tego życie. A ono bywa brutalne i takie zdarzenie z rzeczywistością może boleć. Za to ja najbardziej postaeilabym na asertywność – dzieci ją mają naturalnie – potem poświęcamy kilka lat żeby ich tego oduczyć, a gdy dorosną będą walczyć o to żeby znów ją nabyć…
Nie chodzi o to, żeby na wszystko się zgadzać i dziecku dawać :) tylko żeby nie zamykać mu ust w połowie słowa (bo rodzic wie lepiej), żeby z nim rozmawiać, brać pod uwagę jego zdanie (a nie tylko narzucać swoje). Po prostu żeby dziecko słuchać.
Bardzo często matki mówią: „Skaranie boskie z tym dzieckiem, jest takie niegrzeczne, nie mam już sił!”. A jak pytasz, o co chodzi, to zazwyczaj o to, że: chciało jogurt zamiast kanapki na śniadanie albo czerwoną zamiast zielonej czapki. Lub chciało iść na plac zabaw zamiast na hulajnogę. To nie możesz się go matko zapytać, tylko o wszystkim musisz decydować sama? I potem dziwisz się, że dziecko się buntuje?
Ja wiem, że łatwiej jest z dzieckiem, które posłusznie włoży szalik, bo boi się, że na nie krzykniemy, niż przed każdym wyjściem przez kwadrans tłumaczyć, do czego szalik jest potrzebny, ale… Wybieram jednak to drugie rozwiązanie :).
Często też dziecko jest „niegrzeczne” bo tylko wtedy rodzice zwracają na nie uwagę. Osobiście znam taki przykład.
Tak, dokładnie, też znam takie przykłady :(
Aha, no ja bym jednak uzależniła dyskusję od tego, czy jest na nią czas w danym momencie. Tzn nie spoznilabym się na wizytę do lekarza albo do przedszkola z powodu szalika, tylko przelozylabym ją na potem. A q tym wypadku pewnie narzucilabym swoją wolę, więc pewnie tutaj myślimy inaczej ;)
A wcale nie – nienawidzę się spóźniać i staram się tego nigdy nie robić (hej! W końcu wychowano mnie na grzeczną dziewczynkę!), więc również staram się załatwić wszystko na tyle szybko, żeby wyjść z domu :)
Ja w ogóle nie rozumiem pojęcia grzeczny lub niegrzeczny odnoszacy się do dzieci. A już do tych malutkich to całkiem. Moja teściowa o mojej kilkumiesiecznej córce: grzeczna była?? He? Jak niemowlak może być grzeczny lub nie? Albo o innym, poltorarocznym wnuku, ciągle słyszę że jest niegrzeczny…jest niegrzeczny bo nie chce spokojnie siedzieć przy stole , SAM idzie do drugiego pokoju, czasem coś wywali i popsuje…taki niegrzeczny chłopak z niego ;)
W pełni się zgadzam. Przecież takie maleństwa dopiero poznają swoje możliwości i otaczający ich świat. A skoro nie potrafią przewidzieć konsekwencji własnych eksperymentów, ani zrozumieć że dorosły może chcieć żeby zachowywały się w określony sposób, to jak można im przypisywać intencjonalne „dobre” lub „złe” zachowanie?
To, że małe dziecko jednym razem ma ochotę posiedzieć spokojnie (i np pooglądać książeczkę), a innym razem potrzebuje zużyć energię biegając, nie oznacza, że jest bardziej lub mniej „grzeczne”. Po prostu jest DZIECKIEM ?
Dokładnie, mnie też to strasznie irytuje kiedy o kilkumiesięcznym dziecku mówi się w kategoriach niegrzeczne/niedobre, bo np. jest w danym momencie płaczliwe a dorosły nie wie dlaczego albo nie chce usnąć akurat wtedy, kiedy chciałby tego dorosły. W takich sytuacjach odpowiadam, że będę mogła tak powiedzieć o swoim dziecku dopiero jeśli kogoś pobije lub przezwie.
Tez bylam grzeczna dziewczynka. Zbyt rozsadna, zbyt dorosla. Czego mi do tej pory brakuje, to odwagi publicznego bronienia wlasnego stanowiska. Co ciekawe, jako dorosla podjelam wiele kontrowersyjnych decyzji, bo robie i tak jak uwazam, ale nie potrafie czesto o tym mowic. Strategia podwojnego zycia. Nigdy nie uzywalam slowa niegrzeczny w stosunku do moich dzieci, tez nie rozumiem, co to ma do rzeczy. A mimo to mam w domu bardzo rozsadna dziewieciolatke. I czasem zaluje, bo mam malo „anegdot” z jej dziecinstwa. Z synkiem juz lepiej – a to sciane pomaluje, a to „ciasto” sam zrobi, jak sie przyslowiowo „tylko na sekunde odwroce.” :) Moja sp. babcia powiedzialaby pewnie „No taki rojber, diachol jeden”. ;)
„Strategia podwójnego życia” – chyba coś o tym wiem ;)
Co do rojbrowania, to mój syn też nigdy ściany nie pomalował, ba! On nawet nigdy niczego nie zrzucił ze stołu! Znajomi często opowiadają, że jak dziecko zaczęło chodzić, to skończył się spokój, trzeba było mieć oczy dookoła głowy, bo to obrus ściągało ze stołu, to szklankę zrzuciło, to na schody pobiegło… A Kostek za każdym razem, kiedy chce wejść na stół, to pyta, czy może! No ale uparciuch jest ogromny. Do tego stopnia, że ja mówię: „Idziemy spać o 20:30” a on na to: „Nie. O 20:31” tylko po to, żeby się sprzeciwić dla zasady :).
We mnie trwa nieustanna walka pomiędzy byciem rodzicem, który chce właśnie mieć grzeczne dziecko, a głosem, który huczy w mojej głowie: „Nie zakrzykuj go! Niech walczy o swoje! Przyda mu się na przyszłość! ” Z jednej strony powielam schemat moich rodziców, z drugiej mam nieodparte wrażenie, że może właśnie przez takie wychowanie nie udało mi się o wiele rzeczy zawalczyć…
Jak zwykle u Ciebie – trafione w punkt. Dawne metody wychowawcze tłamsiły w dzieciach ich osobowość, spontaniczność i siłę do walki o swoje. Bo dzieci miały być grzeczne. Dziś chcemy nasze dzieci kształtować świadomie, pozwalając im na więcej swobody, na dokonywanie wyborów. I choć to trudniejsze i bardziej pracochłonne, to wierzę, że mój Syn będzie miał kiedyś tę odwagę, której mi brakuje. Odwagę do walki o swoje marzenia.
fajnie się to czyta i za każdym kolejnym punktem mówię TAK no właśnie TAK! a potem przychodzi rzeczywistość i wracają nawyki, bo jednak czasem masz potrzebę, żeby dziecko zrobiło coś po prostu bo tak mu każesz i nie ma czasu na dyskusje i kwestionowanie… najtrudniejsze zadanie ever – być pewnym obranych przez siebie dróg podczas wychowywania dziecka :)
Tyle w tym prawdy, co napisałaś… Mnie się jeszcze wyrywa „bądź grzeczny”, czy „ale był dzisiaj niegrzeczny”. Z drugiej strony są jeszcze słowa „nic się nie stało”. Ciężko samemu się przestawić, ale jest to możliwe :)
To trochę tak, jak mówienie dziecku „nie bój się”, „nie płacz, przecież nic się nie stało”, „przecież Cię nie boli”… Dlaczego tak uparcie staramy się wiedzieć lepiej co czuje dziecko? Ja na przykład często płaczę, w ten sposób radzę sobie z emocjami. I nic mnie tak nie wpienia jak stwierdzenie „no i czego płaczesz?”. Skoro płaczę, to mam powód. A nawet jeśli w oczach innych go nie mam, to moja sprawa jak sobie radzę z bólem, smutkiem, radością czy jakimikolwiek innymi emocjami. To ja je odczuwam, a nie druga osoba, więc niech mi nie mówi jak się czuć powinnam.
Walka o własne przekonania, o zdobywanie tego, czego się pragnie, jest czymś dobrym i świat byłby lepszy, gdyby każdy potrafił wprost wyrażać swoje zdanie, emocje, uczucia, pragnienia. Dlatego nie należy ich tłumić w żadnym wieku i w żadnej sytuacji.
Dobry temat. Dokładam swoje trzy grosze – http://tastywayoflife.com/czy-twoj-maluch-jest-grzeczny/
Chciałam tylko zauważyć , że większość pisze „tak,tak zgadzam się z Tobą w 100% itd. …” , ale niestety i tak 99% ludzi popełnia te same błędy co ich rodzice i wcale nie wiele się zmienia. Co krok słyszę”nie rycz , bo nie masz o co!!!…” Itd itp A ja np. nie rozumiem jak można tak mówić, bo dorosły jak mu smutno to tez płacze. Wystarczy przy dziecku być jak płacze i niech się wyplacze. Powinniśmy uczyć dzieci jak rozładować emocje i jak sobie z nimi radzić, ale przecież większość dorosłych ludzi tego nie potrafi. Dlatego jest jak jest…
tez jestem z tych dzieci, ktore mialy byc grzeczne i , ktoremu nie wypada to czy tamto. do dzis mam w glowie slowa mamy, ze czegos nie powinnam.
[…] jednym z moich ostatnich tekstów (TUTAJ) pojawiły się – co prawda pojedyncze, ale jednak! – głosy, że… Jak to tak? […]