Antyporadnik dla rodziców
Macierzyństwo to poligon doświadczalny. Przy pierwszym dziecku wiemy wszystko najlepiej i… Popełniamy najwięcej błędów. Przy drugim wiemy już, że nic nie wiemy, więc idziemy na żywioł. Odpuszczamy. Jednak z macierzyństwa w pełni potrafimy cieszyć się dopiero przy dziecku… Trzecim. Podobno.
Dzisiaj postanowiłam przeanalizować tę zależność i jak nic wyszło mi, że zamiast wertować poradniki powinnyśmy stworzyć swój własny antyporadnik, czyli co zrobić, a raczej czego NIE robić, aby maksymalnie wyluzować, bo jak zdążyłam zauważyć – dzieci wyluzowanych mam chowają się lepiej ;).
NIE PRZEJMUJ SIĘ BZDURAMI
Powiesz, że się nie przejmujesz, a to, czy zostało odpieluchowane przed drugimi urodzinami nie jest żadną bzdurą! Otóż… Wrong. W świecie matki zdrowego dziecka istnieją tylko dwa rodzaje problemów: mało ważne i zupełnie nieistotne.
Poród naturalny czy cesarskie cięcie, karmienie piersią czy butelką, ekologiczna marchewka czy słoiczek – to są rzeczy mało ważne, jeśli patrzysz na nie z perspektywy całego życia. Czy za piętnaście lat będziesz w ogóle pamiętała o swoich rozkminkach? Wątpię! Czy Twoje dziecko przez to, że nie zna smaku żarcia ze słoiczka, będzie lepszym człowiekiem? Nie sądzę.
Kolor wózka, gacie 100% bawełna czy z domieszkami, zabawka drewniana czy plastikowa – to kwestie zupełnie nieistotne. Luz! Obojętnie jaką decyzję podejmiesz, ona i tak będzie najlepsza dla Ciebie i Twojego dziecka. A jeśli coś idzie nie tak, nie myśl od razu, że świat się wali. Na Ukrainie – tam są prawdziwe problemy.
NIE SŁUCHAJ INNYCH
Nie ma jednego sprawdzonego schematu, który działa na wszystkich. Są dzieci, które zasypiają przy odkurzaczu. Inne na rękach u mamy lub w wózku. Spróbuj zastosować któryś z tych sposobów w moim domu, a Kostek donośnym krzykiem powie Ci, co o tym myśli.
No patrz, a miało działać na każdego!
Ty wiesz najlepiej, jakie jest Twoje dziecko. A jeśli jeszcze nie wiesz, szybko się tego nauczysz. Tylko posłuchaj jego, a nie innych matek.
NIE TRAĆ CZASU
Młodzi rodzice są mistrzami w marnotrawieniu czasu, bo jeszcze nie wiedzą, jak szybko zapieprza, kiedy na świecie pojawia się bobas. My na przykład przez pierwsze tygodnie we dwójkę przewijaliśmy każdą pieluchę, razem też wstawaliśmy w nocy do dziecka, zamiast zajmować się nim na zmianę. Wybitnie przejęliśmy się swoją nową życiową rolą ;). I obydwoje nie mieliśmy czasu, żeby zjeść obiad lub wziąć prysznic!
Pamiętam też, że ciągle czegoś brakowało w domu, więc w kółko wysyłałam męża do sklepu, a po dwudziestu minutach dzwoniłam spanikowana: „Wracaj! Wymiotował/ma biegunkę/ciągle krzyczy. Ja nie wiem, co robić!!!”. No to wrócił z koszykiem w ręce, którego zapomniał zostawić przy kasie i z nikomu niepotrzebnymi produktami, bo facet na zakupach jest jak baba, którą pytasz, co to jest spalony. Tysiąc razy można tłumaczyć, a i tak nie zrozumie i nie zapamięta.
Więc kiedy stanął w drzwiach z gryzakiem zamiast smoka i papierem toaletowym zamiast papierowych ręczników, powiedziałam sobie: dość! Usiadłam przed komputerem i sama zaczęłam uskuteczniać zakupy… Przez internet. Polecam każdej mamie, która ma w zwyczaju wysyłać męża w nieznane pomiędzy złowrogie półki z niemowlęcym asortymentem lub w pojedynkę dźwigać ciężkie reklamówki w jednej, a dziecko w drugiej ręce. I jeszcze klucze od domu w zębach ;). Moim ostatnim odkryciem jest strona ebambino.pl, na której znalazłam wszystko, czego potrzebuję dla rodziny i do domu. Czego tam nie ma! Obok produktów popularnych takich jak Pampers, Nestle czy Gerber można wyszperać tańsze marki własne, np. La Ligne. Do tego mega skuteczna niemiecka chemia, a specjalnie dla mamy najlepsze, profesjonalne kosmetyki naturalne, które przetestowałam na własnej skórze i baaardzo polecam. W internecie ceny są niższe niż w sklepach stacjonarnych, a w ebambino.pl wysyłka powyżej 199 zł – bezpłatna. Dodatkowo w paczce znajdziesz kuszący gratis ;).
Naucz się robić tak, żeby się nie narobić, zanim urodzisz trzecie dziecko – tak dla własnego dobra…
I ODPUŚĆ SPRZĄTANIE!
Jeszcze rok temu nie wierzyłabym, że to napiszę. Całą energię traciłam na to, żeby przywrócić stan sprzed porodu, kiedy nawet skarpetki miałam posegregowane według koloru. Żyłam w bańce nieświadomości, bo łudziłam się, że można mieć małe dziecko i dom na błysk. I że jakoś wszystko się ułoży…
No i się ułożyło, to fakt. Już mnie nie ruszają ślady rączek na dopiero co wymytym oknie. Jeśli nie ma kurzu, to jest czysto, a co się dzieje w strefie rażenia (czyt. na dywanie, na którym bawi się mój syn), to nie moja sprawa. Odpuściłam, bo musiałam, żeby nie zwariować. I przede wszystkim – żeby moje dziecko miało więcej luzu. Dzisiaj po powrocie z placu zabaw rozbieram Kostka na korytarzu, ubrania wrzucam do pralki, a jego samego zanoszę prosto do wanny, śmiejąc się, że po drodze piach sypie się nawet z pieluchy.
To znaczy, że dobra zabawa była!
NIE ZAPOMNIJ TEŻ O SOBIE
Pewnie nie nazywasz się Kim Kardashian, nie masz trzech nianiek na etacie i wiesz, że poświęcenie jest wpisane w zawód matki. Przez kilka lat niczego nie możesz robić ot tak, bez porozumienia z tym małym człowieczkiem (tak, do kibelka też nie pójdziesz, jeśli on nie wyrazi na to zgody). Ale to nie znaczy, że musisz całkowicie o sobie zapomnieć!
Warto w pełni wykorzystać każdą najmniejszą chwilę, którą masz dla siebie, bo idąc cichaczem pod prysznic, możesz się poczuć jak za starych dobrych czasów, kiedy miałaś naście lat i wymykałaś się z domu na całonocną balangę ;). Rebel w wykonaniu Matki Polki.
To co, razem wrzucamy na luz?
* wpis powstał we współpracy ze sklepem internetowym ebambino.pl, w którym można dostać wszystkie prezentowane na zdjęciach produkty i… wiele więcej ;)
A ta maseczka, którą pokazujesz jest fajna?
Super, bo pierwszy raz mam taką – te algowe kupione w sklepie zasychają całkowicie na buzi, a ta „zachowuje” się jak maska nakładana przez kosmetyczki – taka „guma” ściągana płatami, dzięki czemu oczyszcza, odżywia, ale nie przesusza.
I to jest dobry poradnik, ekhem, antyporadnik dla rodziców :D
Geniusz!
I mimo tego, że daleko mi do tego tematu, na pewno podzielę się tym wpisem z innymi na swoim blogu, bo myślę, że ten post powinno przeczytać jak najwięcej osób :D
Dzięki Kochana :*
Ten post powinien przeczytać każdy rodzić. Bez wyjątków!
Najlepiej na początku swojej rodzicielskiej drogi.
Ja niestety wtedy nie byłam taka mądra i… Jak to przy dziecku pierwszym – za dużo przejmowałam się tym, co zupełnie nieistotne. Jak sobie teraz przypomnę, to nic, tylko się z siebie śmiać :).
tak samo, przy 1 się przejmowałam wszystkim. i potwierdzę, że przy drugim już tego nie robie, bo nie mam czasu na analizowanie :P
jak spi – wazne ze spi, to nic, ze w bujaczku albo w lozku a nie w lozeczku albo ze go ktos ululal na rece (przy 1 to bylo nie do pomyslenia) jak zje – wazne, ze jedzenie ‚zaliczone’ itd. :P
„No to wrócił z koszykiem w ręce, którego zapomniał zostawić przy kasie i z nikomu niepotrzebnymi produktami, bo facet na zakupach jest jak baba, którą pytasz, co to jest spalony. Tysiąc razy można tłumaczyć, a i tak nie zrozumie i nie zapamięta.” Może właśnie dlatego? Ani razu nie mówiłam ojcu dziecka mego, co ma kupić. Sam kombinował i robił to tak samo dobrze, jak ja. Polecam w ramach tego, czego nie robić. Czyli nie myśl za rodzica, niech wymyśli sam. Pierwsze dzieciowe zakupy zrobiłam chyba jak mała miała z pół roku. Wszystko kupował sam, bez żadnych telefonów. To ja czasem do niego dzwoniłam, które mokre chusteczki kupić, bo są w różnych cenach, a on na pamięć znał wszystkie rosmannowskie zniżki, na co mamy i ile %.To w końcu on wymyślił, że trzeba brać te karty i polował na promocje ze słoikami (których używaliśmy dość krótko, bo tylko od 4-9 miesiąca, potem przeszliśmy na BLW, oczywiście tatuś robił mnóstwo jedzenia dla dziecka w tym kultowy omlet z ziołami) ;)
Tak mi się przypomniało w temacie ;)
pewnie podobnie zachowuja sie w dziale z podpaskami :)
mysle, ze ten tata to raczej jest wyjatek :P
A ja z trójka bąbli :-) i tak jak mówisz przy trzecim dziecku zupełnie na inne rzeczy się zwraca uwagę. Zresztą pisałam o tym kilka dni temu u siebie. Wrzuciłam na luz i jest mi lepiej ;-)
Jesteś miszcz! :)
Niemiecka chemia to jest to czego kazda mama potrzebuje.
Wtedy latwiej wyluzowac bo jak dziecko się pobrudzi to wiadomo ze nie ma plamy ktorej nie da sie wyczyscic. Swietny wpis!
Super post. Jak dotąd najlepszy z „modnych” ostatnio postów o zakupach w e-bambino. Serio, to jest już 3 blog z e-bambino na jaki trafiłam w tym tygodniu…
Buziaki ;)