Nie jestem idealna!
Świat jest pełen idealnych ludzi. Przynajmniej w deklaracjach.
Żyjemy w czasach, w których widujemy się głównie na Facebooku. A tam jesteśmy najlepszymi mamami dla swoich dzieci, zawsze grzecznych i czystych, rozwiniętych ponad swój wiek, a już na pewno mądrzejszych od reszty rówieśników! Każdego dnia patrzymy z mężem na zachód słońca, z lampką wina w ręce, a nasze dni przypominają hollywoodzką komedię romantyczną z obowiązkowym happy endem i buziakiem na dobranoc.
Trudno się w tym świecie wyłamać i przyznać, że nie jestem idealna. Od razu przyjdzie dobra dusza z radą, dlaczego powinnam tak, a nie inaczej. Ale zrobię to, bo wbrew wszelkim znakom na niebie i ziemi wydaje mi się, że nie jestem sama.
Podobno każda spowiedź ma moc oczyszczającą. Więcej grzechów nie pamiętam. Za wszystkie żałuję. Nie proszę o naukę, pokutę i rozgrzeszenie.
1. Codziennie mam wyrzuty sumienia, że za mało czasu poświęcam dziecku. Nie bawię się z nim tyle, ile powinnam. Bo też nudzą mnie te klocki i sortery przeokrutnie! No ileż godzin można udawać szczekającego pieska? Inne matki naprawdę tak potrafią przez cały dzień?
2. Kiedy mam już dość, zabieram małego na spacer. Trzy razy dziennie. Czasami cztery… Do wózka. Na plac zabaw. W pogoni za kotem. Lub do autek. Wtedy mogę odpocząć. Internety w spokoju przejrzeć. Wzdłuż i wszerz. Stawiam wózek blisko trasy szybkiego ruchu, a Kostek patrzy, jak te samochody śmigają, rozdziawia przy tym buzię, ale przede wszystkim siedzi cichutko. Czuję się, jakbym nie miała dziecka. Siadam sobie na trawniku, wyjmuję telefon i sprawdzam co nowego na fejsie, instagramie, bloglovin. Czasami zapisuję w notatniku umykające zbyt szybko myśli, żeby następnego posta dla Was mieć. Wiem, wiem, takie rzeczy robi się, kiedy dziecko śpi. Cóż… Kiedy dziecko śpi i ja czasami chcę się wyspać!
3. Nie zawsze rozumiem własne dziecko… Wiem, że inne matki uczą się odczytywać sygnały już w pierwszych tygodniach życia malca, ale ja często ni w ząb nie wiem, dlaczego płacze! Mam wtedy ochotę wystawić go na ogród lub zamknąć się w innym pokoju. Z utęsknieniem czekam, aż zacznie gadać i zamiast zanosić się szlochem, powie wprost: „Matka, przestań mnie przytulać i na ten tychmiast przynieś mi coś do picia, słyszysz?!”.
4. A mimo tego nie gadam do Kostka non stop, chociaż wiem, że właśnie dzięki temu rozwija się jego mózg. Pewnie przeze mnie nie umie jeszcze mówić? Inne internetowe dzieci w jego wieku budują już całe zdania…
5. Mały ogląda telewizję. Moja wina! Moja bardzo wielka wina… Wiem, że większość maluchów przynajmniej do piątego roku życia nie wie, do czego służy pilot. Cóż… Mój nie tylko wie, ale jeszcze potrafi go użyć! Włączyć bajkę, nagrać ją. Bez „Misia w dużym niebieskim domu” nie zaśnie… Dlatego codziennie śpiewamy: „Gdzie, o gdzie, o gdzie jest zjawa?”, podczas gdy inne mamy czytają właśnie książeczkę na dobranoc.
6. Często dzwonię do męża tuż przed godziną siedemnastą, żeby przywiózł obiad ze stołówki. Czasami nawet zadzwonić zapominam… Wtedy jedziemy do KFC albo na innego shita. Wczoraj na przykład na obiad była pizza… Nie ja ją zrobiłam, niestety!
7. Zanim w moim życiu pojawiło się dziecko, miałam fioła na punkcie porządku. Świadczy o tym dosyć pokaźna kolekcja odkurzaczy (tak, tak, odkurzanie to moja pasja!), w skład której wchodzi: odkurzacz samochodzący, przenośny ręczny, workowy i bezworkowy model. Jednak nawet one nie ratują teraz sytuacji! Tu piasek, tam kamyki, gdzieniegdzie kawałki bułki i dzisiejsza owsianka ze śniadania. Właściwie każdego dnia zastanawiam się, czy istnieją domy z brudniejszą podłogą od mojej…? I z większą liczbą odkurzaczy???
8. Mój ogród ma niecałe 150 m2 i mimo swej mikroskopijnej wręcz wielkości rośliny w nim wegetują, zamiast żyć. Doprawdy nie wiem, czy jest ktoś, kto wykończył więcej krzewów i drzew niż ja! Kwiaty u nas w ogóle nie mają racji bytu. Wszystkie uśmiercam. Co do jednego. Tak po prawdzie, to nawet nie pamiętam, kiedy ostatni raz wyrwałam jakiegoś chwasta. Kiedyś pewnie tak, ale było to tak dawno temu…
9. Moje dziecko pod koniec dnia jest tak brudne, że od godziny dziewiętnastej tylko czekam, żeby je wsadzić do wanny. Kiedy już tam siedzi, przez pierwsze dziesięć minut pozwalam mu łaskawie bawić się gumową kaczuszką, w nadziei, że największy brud po namoczeniu odpadnie sam. Niestety, zdarza się to niezwykle rzadko!
10. Z mojego kosza na brudy wysypują się właśnie ubrania. Miałam dzisiaj zrobić pranie. Wróć. Miałam je zrobić w sobotę. Ale jutro to już na pewno zrobię!
Każdego dnia pocieszam się, że prawdziwy świat to nie ściana Facebooka, na której zbieramy lajki. Być może po drugiej stronie siedzi właśnie jakaś niewyfotoszopowana mama z pryszczem na brodzie, podkrążonymi oczami i krzywo upiętym kucykiem, patrzy na bałagan w pokoju oraz na dziecko, które wyciera gila w nogawkę jej spodni?
Czy tylko ja czuję, że wszystkie normalne babki schowały się w norze, z której wstydzą się wyjść? Hej ho! Jest tam kto chociaż trochę podobny do mnie?
Oj Ilonka jestem bardzo podobna i tak samo nieidealna! Tylko nie bloguje, więc nie mam jak dać o tym znać :D
Puk, puk… nieśmiało podnoszę łapkę do góry… Też tak mam, że za mało się bawię z Małą, a jak już się bawimy to, że za mało „edukacyjnie”. No i pamiętam więcej grzechów: spacerowanie po domu z bananem w ręce, oglądanie teledysków na moim laptopie (zamiast czytania książeczek), wracanie po pracy z małymi prezencikami (prawie codziennie ;) itd, itp. Ach, czuję się z tym potwornie! Not!!! :) Pozdrawiam
Masz racje, w interecie same idealy, ale gdyby spojrzec na nie w rzeczywistosci nie byloby tak różowo… Ja tez mam brudna podloge i sterte prania oraz prasowanie z dwoch poprzednich pran ale poki malej nie brakuje ubran to sie nie martwie i tez moja pasja jest odkurzanie ! Musowo dwa razy dziennie.
Ja już dawno odpuściłam sobie prasowanie :).
Ja też:) I prasuję tylko to, co ABSOLUTNIE tego potrzebuje. Nie muszę wspominać, że moja Mama żegna się jak mnie widzi tak ubraną?;)
To wyobraź sobie minę mojego taty, który prasuje nawet skarpetki O_o
Don kiszoty;)
whaaaaaat?
Ty mnie pytaj, a ja Ciebie… ;)
a skarpetki da się w ogóle prasować?
Można, można, sama prasowałam skarpetki dziecka przed porodem i w pierwszych tygodniach jego życia (bakterie! Wszędzie czaiły się bakterie!), ale potem szybko mi przeszło ;).
Czesc. Mozemy sobie podac reke:)
Jest :-D
Co więcej powiem, że u mnie bywa gorzej ;-) Mam dwójkę bąbli, które robienie bałaganu opanowały do perfekcji. Mogę się podpisać pod każdym Twoim zdaniem i pewnie znalazłabym jeszcze kilka kolejnych wad u mnie ;-)
Pozdrawiam
99% jest o mnie:) I dodatkowo pogrąża mnie fakt, że moje dziecko to anioł:) codzień powtarzam sobie że zrobię sobie dzień bez telefonu bo to chyba najwiekszy złodziej czasu i codzień mi się nie udaje:-P
Łeee, mój to diabeł wcielony ;). Przy tak nieidealnej matce nie mógł być inny!
A tak całkiem serio – skóra z matki zdjęta. Uparty, przewrażliwiony, niecierpliwy – mieszanka wybuchowa :/. Na dodatek nadaktywny za ojcem!
Apropos, naprawdę odkurzacz przenosny nie rozwiązuje sprawy porządków w domu? Zawsze myslałam że jak już taki zakupie to problem z bałaganem rozwiąże się sam…
Słabo ciągnie niestety. No i ma małą przyssawkę, tzn. okruszki z bułki wokół krzesełka można spokojnie zebrać (spora wygoda, bo nie trzeba rozkładać dużego odkurzacza!), ale jak na przykład dziecko naniesie piasku z piaskownicy po całym domu albo tą nieszczęsną bułką nakruszy z ubrań po kątach (mój zawsze wypięty z krzesełka pierwsze co robi, to ucieka i zostawia za sobą „ślady”), no to można się nieźle namachać + pozycja kuczna wokół pokoju z małym odkurzaczem w ręce nie należy do wygodnych.
Jestem ja. Do listy grzechów dołączam poranne wstawanie. Między 5 a 6 rano, kiedy to mój wypoczety już syn wita świat , ja staram się skurczyc, stać się niewidzialną albo chociaż zakopać w pościel w nadziei że mnie nie zauważy. Tak tak. Rano chce mi się jednak przede wszystkim spać a nie udawać konika albo sowe. Ale nie mówcie o tym nikomu. Bo co ze mnie za matka…
Nie ma kobiet idealnych, a nawet gdyby były, to nikt by ich nie chciał. Oglądałaś „Desperate housewives”? Tam była taka jedna perfekcyjna – Bree i nic dobrego z tego nie wynikło. ;p
PS. Jak tak patrzę na zdjęcia, to mój syn jest dokładnie na tym samym etapie mobilności i też nie chce gadać (no czasem coś „po swojemu”). Po prostu nasze chłopaki bardziej są skupione na nauce samodzielnego chodzenia niż gadania. ;)
Dzieki za ten post.Normalne mamy to nieidealne mamy;-)w dobrym tego słwa znaczeniu.
jedyna na to rada: wyłączyć te internety na kilka dni….no dobra…godzin i wziąć się za odgruzowanie domu i ogrodu, czy naprawdę każda matka z małym dzieckiem musi mieć wokół siebie syf i bezkarnie tłumaczyć sobie że „przecież mam dziecko nie mam czasu na sprzątanie”….
Ilona! Po raz kolejny wyjelas mi slowa z ust, glowy itp :)))))) U mnie dokladnie to samo! Tez sie ostatnio zastanawialam co ze mna nie tak ze te zabawy z 9-cio miesiecznym maluchem najzwyczajniej w swiecie mnie nudza! I tez nie moge sie doczekac kiedy on zamiast ryczec powie mi w koncu czego chce bo ja w myslach czytac nie umiem! Obiad wprawdzie gotuje, ale czesto zloszczac sie ze maly zamiast spac to mi w tym gotowaniu przeszkadza… a podloga ile razy by jej nie odkurzyc czy umyc to za chwile i tak brudna jakby od miesiaca nie bylo sprzatane! I tez na dziecieca kapiel czekam jak na zbawienie bo patzrec na tego brudasa nie moge ale przeciez mycie go co godzine bez sensu… Chusteczki nawilzane ida u nas na tony zeby chociaz tych brudnych rak wciaz do buzi nie wkladal bo zabkuje a na etapie raczkowania jest wiec lapkami po podlodze wszystko zbiera…
Tak wiec nie martw sie, nie jestes sama! :)))))
Żeby nie było, że skopiowałam pomysł – właśnie puściłam podobny wpis u siebie :) , a dopiero teraz na Twoj natrafiłam. Ufff ulżyło mi – nie tylko my jesteśmy „inni” :)) Pozdrawiamy serdecznie
Myślę, że chyba miałaś gorszy dzień i tak powstał ten wpis :) Bo na pewno co do każdego punktu to nie jest tak źle. Na pewno dużo czasu poświęcasz dziecku, a że nie ciągle, to normalnie, na pewno tez nie siedzi i nie gapi się bezmyślnie w tv tak dużo itd itp, bo przecież dużo wychodzicie np na spacery:P
Jakoś mi trudno też sobie wyobrazić, że u Was w domu można się poprzewracać o brudy na podłodze (choć nigdy nie byłam, ale znam Cię trochę z bloga):) Ja mam dziecko, które się komunikuje bardzo dobrze, a czasem jak mnie zdenerwuje i ryczy w niebogłosy (choć mi się wydaje, że się zrobiłam już dość spokojna po tych kilku latach :P, znam go dobrze i wiem co potrafi nawiwijać i mw o co chodzi) to mam ochotę wziąć wystawić go na balkon, niech mi zejdzie z oczu :P
Ja przez pierwsze dwa lata nie mogłam się też doczekać kwiatów na balkonie, bo mi ciągle usychały, a teraz aż mi sąsiadka zazdrości, że takie ładne (choć mi zaczęły też podsychać, bo syn ostatnio dość chorował i nie było mi w głowie podlewanie:).
Co do tych matek idealnych, to mam jedna koleżankę, którą podejrzewałam o bycie taką (ze strachem do niej chodziłam, bo zawsze w domu porządek, obiad na stole dla męża, zabawki poukładane, dziecko roczne oduczone od smoczka, 1,5 roczne już robi siusiu na nocnik, nie zje nawet ciasteczka itd), ale ostatnio jak mi jej córka u nas w domu napluła chrupkami na sofę oraz po niej skakała jak szalona (i sobie nic nie robiła z tego, co mówi jej mama), to się uspokoiłam :))
Jest! Śmiem twierdzić że wiele nas! Homo sum et nihil humanum a me alienum esse puto
przybij pione! idę o zakład, że mam brudniejsza podłogę od Twojej! ostatnio jestem bardziej regularna, bo aż mi było wstyd przed sama sobą, kiedy to pewnego lipcowego dnia usiadłam sobie i policzyłam dni od ostaniego odkurzania i wyszło mi prawie dwa tygodnie. ha! kto przebije?
<3 :DDD
jak milo poczytac o kims nieidealnym,jak ja w tym wyidealizowanym swiecie.
A jednak nie jestem jedyną nieidealną!!!!!
Witaj w klubie :).
Myślę, że prawie każda mama doskonale rozumie :)