Jak zorganizować wyjazd do Disneylandu? A może chciałabyś go wygrać?

Nasz wyjazd do Disneylandu w Paryżu to był całkowity spontan. Jak pomyśleliśmy, tak byliśmy już w drodze! To nie było zbyt mądre, bo – choć przeżycie niezapomniane! – popełniliśmy kilka błędów. Jeśli też się wybierasz, wszystko spisałam, żebyś mogła uczyć się na naszych błędach, a nie na swoich :). Jak zorganizować wyjazd do Disneylandu? Pod koniec wpisu znajdziesz również konkurs, w którym można go… Wygrać!

JAK ZORGANIZOWAĆ WYJAZD DO DISNEYLANDU?

Zdecydowaliśmy się lecieć samolotem AirFrance z Lotniska Chopina w Warszawie. AirFrance ze względu na obecną sytuację wywołaną pandemią umożliwia bezpłatną zmianę terminu, a nawet kierunku lotu lub zwrot biletu bez względu na powód. Nam całe szczęście nic się nie wysypało, a cała podróż przebiegła mega sprawnie i bezpiecznie. Właśnie ze względu na bezpieczeństwo wszystkich pasażerów w samolocie obowiązują maseczki minimum FFP1, ale jeśli nie masz takiej, to otrzymasz ją przy wejściu na pokład. Dodatkowo przed każdym lotem powierzchnie dotykowe są dezynfekowane, a w kabinach samolotów AirFrance powietrze jest odnawiane co 3 minuty przez system wentylacyjny wyposażony we filtry HEPA: te same, które stosuje się w szpitalach na salach operacyjnych.

Wylecieliśmy ok. 13, a w Paryżu lądowaliśmy już dwie godziny później.

Jeśli chodzi o obostrzenia, to wystarczy zaświadczenie o szczepieniu (aktualne 14 dni po przyjęciu drugiej dawki) lub test. Dzieci do 12. roku życia nie muszą robić testu, żeby wjechać do Francji. Żeby wrócić do Polski, znowu potrzebne jest zaświadczenie o szczepieniu albo test, albo 14-dniowa kwarantanna.

Z lotniska można zamówić transfer samochodem, jeśli zatrzymujemy się w którymś z hoteli na terenie Disneylandu. Ale Disney podstawia również autobusy.

My nocowaliśmy w Disney’s Hotel New York – The Art of Marvel w Disneylandzie. To prawdziwa gratka dla fanów superbohaterów! W hotelu są restauracje, siłownia i basen w nowojorskim stylu, z którego korzystaliśmy, gdy na zewnątrz się rozpadało.

Ale najważniejsze: dla gości hotelowych bramki parku rozrywki otwierają się o 8:30 (dla pozostałych o 10). Co oznacza, że przez półtorej godziny masz wszystkie atrakcje praktycznie tylko dla siebie!

Bilet do Disneylandu kosztuje około 100 euro za osobę/dobę. Jednak jeden dzień to mało, najlepiej wybrać się na dwa pełne dni, wtedy to będzie ok. 150 euro.

JAK JEST W DISNEYLANDZIE?

Uważam, że to najlepsze miejsce, żeby spędzić w nim urodziny dziecka! W wielu restauracjach – np. Manhattan Restaurant w naszym hotelu czy Annette’s Dinner tuż przed bramkami do parku – obsługa przynosi solenizantowi ciasto ze świeczką. Śpiewa przy tym głośno „Happy Birthday”, więc goście przy sąsiednich stolikach ochoczo dołączają. Wszyscy się bawią, klaszczą, skandują. Chyba nie muszę mówić, jak uradowane jest dziecko, gdy CAŁA sala świętuje jego urodziny?

Ale i bez urodzin dziecko (oraz rodzice!) będą się super bawić. Disneyland to ogromna przestrzeń. PRZE-PIĘK-NA i dopracowana w każdym calu. Tutaj nic, żaden kwiatek nie jest przypadkowy. Już od wejścia wita nas muzyka i powoli zatapiasz się w bajkowej scenografii. Chodząc pomiędzy atrakcjami spotykasz ulubionych bohaterów Disney’a: Myszkę Miki, Kubusia Puchatka, Tygryska, Czerwoną Królową z „Alicji w Krainie Czarów”, a nawet Chewbaccę ze „Star Wars”.

To jest w ogóle bajka, jak ci aktorzy się zachowują! Jakby byli tam tylko dla ciebie! Co jakiś czas przez park przejeżdżają księżniczki na platformie. Na ich widok moja córa zawołała: „Tam jest Roszpunka!”. Roszpunka natychmiast wypatrzyła jej radość w tłumie i wskazała TYLKO na nią, jakby chciała powiedzieć: „Cześć przyjaciółko! Dawno się nie widziałyśmy!”, po czym pomachała jej i przesłała kilka całusów. Ja – stara baba – autentycznie się wzruszyłam, więc nawet nie wyobrażam sobie, jak wielkie to musiało być przeżycie dla mojego dziecka. Prawdopodobnie jedno z pierwszych wspomnień, które zapamięta na całe życie :)

Jeśli spojrzeć z góry albo na mapę, to Disneyland Park jest w kształcie magicznego drzewa podzielonego na cztery Landy:

1. Fantasyland dla najmłodszych.

Atrakcje, które polecam tutaj zwłaszcza, to:

• Small World, czyli dom lalek, po którym pływa się łódką, a one tańczą wokół i śpiewają. To było ulubione miejsce Kostki i byliśmy tam aż trzy razy,
• miejsce, które mnie zachwyciło najbardziej, czyli lot nad Nibylandią w Domku Piotrusia Pana,
• Labirynt Alicji w Krainie Czarów, gdzie dzieciaki się gubiły i super przy tym bawiły,
• karuzela w filiżankach,
• pływanie łódką na obrzeżach Fantasylandu pomiędzy baśniowymi domami,
• kolorowy pociąg – również na obrzeżach – który dość konkretnie przyspieszał, ale nie na tyle, żeby wystraszyć kilkulatki :)

A jeśli starczy czasu to warto wejść na karuzelę z latającymi słonikami Dumbo oraz przepiękną, klasyczną karuzelę Lancelota z konikami.

2. Nasz ulubiony Discoveryland.

Z którego nie mamy prawie żadnych zdjęć, tak bardzo pochłonęła nas zabawa!

Tutaj najlepiej zapamiętaliśmy Buzz Lightyear Laser Blast, czyli wojnę na lasery u boku Buzza Astrala. Wsiada się do takich wehikułów i walczy z dziwnymi stworami w kosmosie. Zdecydowanie nie można tego pominąć!

Oraz Autopię, czyli przejażdżkę autami, na którą rodziców mogą zabrać dzieci, bo poza kierownicą i pedałem gazu nad niczym innym nie trzeba panować. Nasza pięciolatka super dała radę.

W Discoverylandzie była również najlepsza kolejka, jaką w swoim życiu jechałam: Star Wars Hyperspace Mountain. Na ten rollercoaster wpuszczano dzieci od 120 centymetrów, więc w naszej rodzinie byłam jedynym dzieckiem, które zdecydowało się wystrzelić w kosmos. Całą drogę piszczałam z radości i serio: nigdy tak dobrze się nie bawiłam! Chyba nawet zostanę fanką „Gwiezdnych Wojen” ;)

3. Adventureland dla fanów filmów Disney’a.

Bo jest tu i domek na drzewie Robinsona Crusoe, i zacumowany statek Piratów z Karaibów. Najlepiej jednak zapamiętałam kolejkę Indiany Jonesa. Trochę szybsza od Hyperstation oraz dla dzieci powyżej 140 cm, co mnie nie dziwi, bo chwilami wisiało się głową w dół. Ale niczego nie żałuję! :)

4. Frontierland czyli Dziki Zachód.

Poza muzyką w całym Disneylandzie rozpylone są zapachy. Po wejściu do Adventurelandu czuć orientalne kadzidła, a po przekroczeniu bram Dzikiego Zachodu… Konie! Dzięki temu masz wrażenie, że naprawdę znalazłaś się na Dzikim Zachodzie.

Płynęliśmy tutaj statkiem, ale to nie była zbyt porywająca atrakcja. Za to na pewno warto się wybrać do Domu Strachów i na rollercoaster Big Thunder Mountain. To trzecia i ostatnia (po Hyperstation oraz kolejce Indiany Jonesa) ekstremalna atrakcja, na którą jednak wpuszczają dzieci już od 102 cm, więc wsiedliśmy do niej całą rodziną. Jeśli ktoś lubi duże emocje – ja uwielbiam! – to na pewno je tutaj znajdzie.

JAK UNIKNĄĆ NASZYCH BŁĘDÓW?

Jak już pisałam, Disneyland to ogromny teren. Co jest fajne, bo można z rodziną spacerować caaały dzień. I mniej fajne, gdy wasze dzieci nie lubią spacerować. Od naszego hotelu do bramek parku rozrywki dzieliły nas jakieś 2 km. Za bramkami trzeba jeszcze przejść spory kawałek przez Main Street, czyli bajeczną ulicę ze sklepami – w których można kupić strój Elsy, zabawkę Disney’a albo po prostu lizaka – a dopiero potem są Landy z karuzelami i kolejkami. Zanim Kostka tam dotarła, była już wypompowana, dlatego dla młodszych dzieci zdecydowanie rekomenduję zabrać wózek. Łącznie w ciągu dnia robiliśmy 15 km!

Kliknij play, żeby podejrzeć, jak się przy tym bawiliśmy!

Atrakcje w Disneyland Parku nie są tuż przy sobie. Trzeba się nabiegać od jednej do drugiej, a my biegaliśmy trochę bez ładu i składu, niesieni tam, gdzie było najmniej ludzi (z Fantasylandu do Discoverylandu i z powrotem, a potem znowu z powrotem – gdybym mogła tutaj wstawić emotikonkę głowy do góry nogami, to właśnie bym to zrobiła ;)). Nie bądź jak Kosteccy, usiądź z mapą Disneylandu i zaplanuj sobie trasę!

Albo najlepiej z aplikacją w telefonie. Aplikacja w czasie rzeczywistym pokazuje, jak długie są kolejki do poszczególnych atrakcji. Na te kolejki to myśmy narzekali, bo do najfajniejszych atrakcji trzeba było stać 20-30 minut, a potem jedna z was napisała mi, że była przed pandemią i czekała 2 godziny, żeby spotkać się z księżniczką. I już przestałam narzekać na kolejki :)

Bo właśnie… Pandemia, więc do parku rozrywki wpuszcza się mniej ludzi. Z tego powodu same bilety nie wystarczą, trzeba jeszcze w apce zarezerwować dni przyjazdu, czyli zaznaczyć, że tego i tego dnia na pewno będziemy, nic się nie wysypało, bo inaczej na bramkach nas nie wpuszczą.

Tak samo dzień wcześniej zarezerwuj miejsce w restauracji, jeśli chcesz jeść wewnątrz Disneylandu. Jedzenie jest dobre! Cena waha się od 20 do 35 euro (gdzie 20 euro to makaron czy pizza z lodami, a 35 euro to stek). Jednak do większości restauracji nie wejdziesz tak o, bo stoliki są porezerwowane, a tam, gdzie nie ma rezerwacji są – nie zgadniesz! – kolejki. Ale dobra wiadomość jest taka, że stolik też można wygodnie rezerwować przez apkę w telefonie.

A TERAZ KONKURS, NA KTÓRY WSZYSCY CZEKAJĄ!

Marzy ci się taki wyjazd do Disneylandu w Paryżu? Teraz możesz go wygrać dzięki Air France: o, TUTAJ! Warto spróbować, bo nic nie tracisz, a zyskać możesz cudowny czas z rodziną w najbardziej bajkowym miejscu na ziemi. Trzymam kciuki!