Dekalog Leniwej Matki, czyli jak utrzymać porządek w domu i się przy tym nie napocić?
Na mojej wspaniałej – bo tworzonej przez Was! – grupie zebrałam już ponad 18 tys. Leniwych Matek. I tak sobie czytam, co tam piszecie i podziwiam. Szybko doszłam do wniosku, że Leniwa Matka wcale nie oznacza skończonej bałaganiary, tylko kobietę, która w maksymalny sposób upraszcza sobie życie. Bo wie, że jest zbyt krótkie, żeby spędzać je na szmatce! Ale czy w ogóle da się zapanować nad obowiązkami? Zachować równowagę? Utrzymać porządek w domu, kiedy mieszkają w nim jeszcze mąż i dzieci? Tak! Dzisiaj podpowiadam, jak ja to robię – samozwańcza przewodnicząca Klubu Leniwych Matek. Wystarczy wprowadzić dosłownie kilka drobnych zmian, które nie wymagają większego wysiłku ani nie zabierają czasu. Ten wpis nie tylko uporządkuje twoją przestrzeń, ale poprawi jakość całego życia. Sprawdź, jakie to proste!
JAK UTRZYMAĆ PORZĄDEK W DOMU?
MOJE UŁATWIAJĄCE ŻYCIE SPOSOBY!
1. W naszym domu każda rzecz ma swoje miejsce, do którego trafia zaraz po użyciu.
– Ilona, gdzie jest ładowarka/klucze/rachunek za prąd? – pyta mnie czasami Piotr.
– Nie wiem! Nie pamiętam, gdzie odkładałam, więc na pewno jest na swoim miejscu! – odpowiadam za każdym razem.
I tylko pozornie moja odpowiedź nie ma najmniejszego sensu!
Ja serio nie pamiętam, gdzie coś odłożyłam, ale potem ZAWSZE znajdujemy to na swoim miejscu. Bo tak jak niektórzy wyrobili sobie nawyk picia 8 szklanek dziennie, tak ja mam nawyk odkładania rzeczy na miejsce. Robię to nieświadomie! I wiem, że każdy może się tego nauczyć! Tak, mąż i dzieci również.
Polecam, bo takie odkładanie oszczędza potem mnóstwo czasu (nie trzeba układać tych wszystkich małych rzeczy w trakcie sprzątania, nie trzeba ich również szukać).
2. Papierowe ręczniki i ręczny odkurzacz są ZAWSZE na widoku.
Nikogo nie dziwi gąbka obok zlewu. No więc u nas tak samo na blacie w kuchni leżą jeszcze papierowe ręczniki, a w salonie można się potknąć o ręczny odkurzacz.
Gdy dzieci nakruszą ciastkiem na kanapę albo naniosą piach z placu zabaw, nie muszę się zrywać, bo same DOSKONALE wiedzą, jak rozwiązać problem. W końcu mały odkurzacz leży obok. Podobnie, gdy coś rozleją, pomalują stół farbkami lub wycisną za dużo kleju w twórczym szale – papierowe ręczniki tylko czekają, żeby ich użyć.
A skoro mowa o papierowych ręcznikach, to chciałam wam polecić coś, co ostatnio miałam okazję testować. „Co można pisać o papierowych ręcznikach?” – pomyślałaś pewnie, a ja ci powiem, że są zwykłe ręczniki. I jest Mola Complex 3w1 – moja tajna siła, która tak ułatwiła mi życie, że po prostu muszę się tym dobrem podzielić dalej!
Po pierwsze: nigdy w życiu nie miałam w rękach tak miękkich i tak grubych ręczników. Po zamoczeniu przypominają raczej zwykłą szmatkę niż papier. Nie przedzierają się, nawet gdy wyciskasz z nich wodę, więc jeśli coś się rozleje, jednego i tego samego listka można użyć do osuszenia jeszcze raz. I jeszcze raz!
Rolki są grube, więc wystarczają naprawdę na długo. To ręczniki, które wcześniej były używane tylko przez profesjonalistów: w hotelach i gastronomii. A teraz nareszcie trafiły do naszych domów!
Mola Complex 3w1 składa się z trzech MEGA wytrzymałych warstw:
- 1 warstwa czyści: na sucho albo na mokro z detergentami nawet najbardziej uporczywe plamy,
- 2 warstwa osusza: a jest bardzo chłonna, gdy coś się rozleje,
- 3 warstwa poleruje: listki mają specjalne tłoczenie i są puszyste, ale nie zostawiają drobinek na szkle czy lustrach, jak inne, tańsze papierowe ręczniki.
warto je wypróbować właśnie teraz, Bo do 8 listopada trwa PROMOCJA! Jeśli kupisz Mola Complex 3w1, wypełnisz formularz zgłoszeniowy TUTAJ i dołączysz paragon jako dowód zakupu: możesz otrzymać zwrot za zakup w wysokości 15 zł na podane przez siebie konto bankowe.
Choć – niezależnie od promocji – ręczę również moją głową, że będą panie zadowolone z tego zakupu. Sama spróbowałam raz i już nie wyobrażam sobie używać innych ręczników. Serio, takie są dobre!
3. Kosze na zabawki stoją nie tylko w pokojach dzieci, ale (przede wszystkim) w salonie.
Już się nie łudzę, że dzieci będą się bawić u siebie – czyli na górze, kiedy rodzice są w salonie – czyli na dole.
Ale zanosić te zabawki do ich pokoju za każdym razem, gdy chcę się wieczorem zrelaksować przy serialu albo gdy wpadają do nas goście? Toć to syzyfowa praca, bo rano z powrotem będą obok kanapy!
Dlatego mamy tam kosze na zabawki. Dzieci się nudzą – wysypują je; chcemy mieć porządek – wrzucają wszystko do środka, a ja zapominam, że przed chwilą był tu jeden wielki plac zabaw.
4. Jeśli coś zajmuje mało czasu, robię to OD RAZU.
Zawsze tak robiłam, ale dopiero niedawno dowiedziałam się, że stosuję zasadę dwóch minut. Czyli jeśli na wykonanie czegoś potrzeba dwóch minut (lub mniej) najlepiej zrobić to zaraz, a nie zostawiać na później.
Najprostsze przykłady: garnki do zmywarki wkładam zaraz po przełożeniu obiadu na talerze. Obierki lądują od razu w koszu na śmieci. A gdy ten się zapełni, w tej samej chwili związuję worek i stawiam go w drzwiach, żeby następna osoba, która będzie wychodzić z domu – wrzuciła je do kubła na zewnątrz.
To są takie drobne nawyki, dzięki którym „samo” się sprząta i nawet nie wiesz, kiedy.
5. Wiele czynności wykonuję „przy okazji”.
Choć nie jestem dobra w robieniu kilku rzeczy na raz. Potrafię myśleć równocześnie o jednej sprawie. ALE czego nie lubię najbardziej: to tracić czasu.
Są ludzie, którzy stoją nad garnkiem z gotującymi się ziemniakami i ich pilnują. A są tacy, którzy wykorzystają ten czas na wytarcie blatu albo nakrycie do stołu.
Jestem tym drugim typem. Przecieram kran albo lustro w trakcie mycia zębów. Gdy idę na górę, rozglądam się, czy czegoś. – np. ubrań – nie trzeba zabrać. Dzięki temu nie latam w kółko, a wszystko jest zrobione :)
6. Nie chomikuję.
Bardzo często (serio, będzie raz na kilka tygodni!) robimy porządek w zabawkach dzieci: zostają tylko te, którymi się bawią, resztę oddajemy.
Nie kupię nowego kosmetyku, dopóki nie widzę dna w pudełku po starym.
Mam naprawdę kilka ciuchów na krzyż. Dżinsy kupię pod warunkiem, że stare się zużyły (albo znudziły i już je komuś oddałam). Tym sposobem mam tylko trzy pary: każda w innym kolorze i fasonie oraz przestrzeń w szafie, a więc w głowie, bo u mnie to zawsze jest ze sobą powiązane :)
To nie jest banał, tylko prawda: im mniej rzeczy, tym łatwiej utrzymać porządek!
7. Odpuszczam, gdzie się da.
Dla każdej z nas ważne jest coś innego. Ale najważniejsze, to dowiedzieć się, czy to, co robisz, na pewno robisz dla siebie? Na przykład, czy każdego ranka ścielisz łóżka, bo widok wygładzonej pościeli sprawia ci autentyczną radość, czy może nie potrafisz pozbyć się z głowy tego wewnętrznego, trującego przekonania, że POWINNAŚ? Bo mama kazała, bo ktoś coś powie, bo wszyscy tak robią.
Odpuść sobie czasami. Bałagan nie oznacza, że jesteś do niczego, a wypuszczając do przedszkola dziecko w pomiętej koszulce, nie stajesz się z automatu złą matką.
Całe szczęście jesteśmy już dorosłe, a dorosłość to nie tylko szereg obowiązków, ale ten jeden, największy, niezaprzeczalny plus: nareszcie możemy słuchać tylko siebie, a nie innych. Spróbuj i sprawdź, jaka to frajda!
* Partnerem wpisu jest Mola Complex 3w1 – te papierowe ręczniki każdej z nas pomogą utrzymać porządek w domu!
Robię to wszystko. Co za ulga :D
Prowadzisz fajnego bloga,gratulacje.Twoje rady dotyczace utrzymania porzadku w domu jasne i logiczne.Skorzystam z nich
Dziękuję :)
Odpowiedź na pytanie z tytułu: Nie da się :D nie przy bardzo aktywnych dzieciach :)
A to fakt, totalnie czysto i tak, że wszystko na swoim miejscu – na pewno nie będzie.
Ale radę mam jedną: obniżyć trochę standardy. W sumie nie wiem, dlaczego nie ma jej w dekalogu :) bo mi właśnie to pomogło najbardziej!