Zabawki & Co.
Jutro Kuku kończy roczek. Napiszę teraz banał, ale to niesamowite, jak ten czas szybko leci! Mogłabym się założyć, że dopiero wczoraj mąż wiózł mnie na porodówkę. Jak powiedziała moja znajoma (która ma już córkę studentkę, więc wie, co mówi): „To nie my się starzejemy, to nasze dzieci rosną”. I tego się będę trzymać. Przez najbliższe osiemnaście lat.
Szukając prezentu na pierwsze urodziny, przekopałam sieć wzdłuż i wszerz. Miałam przy tym sporo frajdy! Jest tak wiele pięknych rzeczy, że postanowiłam się z Wami nimi podzielić, bo wiem, że wybór tej jednej, jedynej spędza sen z powiek rodziców, ciotek, wujków i dziadków. Oto moje typy. The best of the best:
1. Metalowy jeździk Vilac – zachwyca za każdym razem, kiedy go widzę. Jest piękny! Zarówno jako zabawka jak i ozdoba chłopięcego pokoju. O ile chodziki są niebezpieczne, jeździki w naturalny sposób stymulują naukę chodzenia. Z tego powodu to idealny prezent na roczek.
2. Taczka Kettler – jest coś fajnego w zabawkach będących miniaturami przedmiotów dla dorosłych. W końcu to nimi nasze dzieci są najbardziej zainteresowane! Dziewczynki mają wózki dla lalek, a chłopcy… Taczki! Można na nich przewozić swoje zabawki, zebrane na podwórku kamyki lub pomagać rodzicom w pracach ogrodowych.
3. Ciągacze Sebra – kolejna gratka dla małych adeptów sztuki chodzenia. Te ciągacze są tak piękne, że prawdopodobnie nigdy żadnego nie kupię, bo nie potrafię się zdecydować, który podoba mi się bardziej?! Słonik? Sarenka? Nie, słonik! A może jednak sarenka?
4. Drewniany gryzak – nie wiem jak u Was, ale u nas ząbkowanie od wielu miesięcy jest „in progres”. Nic nie zapowiada końca tej męki! Dziecko obgryzło już wszystkie meble, a następnych zębów nadal nie widać! Chrońmy nasze meble – kupujmy gryzaki.
5. Drewniane zabawki Tuc Tuc – kiedy je zobaczyłam, przepadłam! Na przykład klocki Magic Forest – to nie tylko doskonała alternatywa dla plastikowych klocków, ale również wśród drewnianych wyróżniają się doskonałym wzornictwem i pomysłem. A jak wiadomo – klocków w szafie dziecka nigdy za wiele.
6. Tak samo jak książek. Marzą nam się książki wydane przez Dwie Siostry: „Księga dźwięków”, „Różnimisie” i „Miasteczko Mamoko”. Wkrótce staną na naszej półce.
7. Już za moment będą nam potrzebne mebelki do rysowania, kolorowania, lepienia z plasteliny. Nigdzie nie znalazłam lepszych w równie przystępnej cenie, dlatego podlinkuję starą, dobrą Ikeę.
8. Pluszowa piłka dla fana futbolu. Spośród wszystkich zabawek mój syn upodobał sobie zwłaszcza piłeczki, co bardzo cieszy męża, bo już dawno przepowiedział mu karierę piłkarską.
9. Zanim jednak Kuku stanie na boisku, musi się nauczyć chodzić. Dlatego kolejnym świetnym prezentem na urodziny są pierwsze buciki do nauki chodzenia. Jakie? Oczywiście Emel seria Roczki! Nie może być inaczej – żadna firma nie proponuje równie ładnych (i zdrowych!) bucików.
10. Konik na biegunach Little Bird Told Me – kiedy go znalazłam, opadła mi szczęka. Od tego czasu nic już nie jest takie samo, a wszystkie inne koniki świata wydają mi się po prostu… Brzydkie! Ten występuje w różnych kolorach i cenach: czerwonym, białym i brązowym.
Teraz, kiedy zakupy poczynione, czas zabrać się za trudniejszą część zadania, czyli urządzenie urodzinowego przyjęcia oraz pieczenie tortu. Ratunku!
zdecydowanie zestaw nr 7
Zazwyczaj nie komentuję, bo czasu brak, aby na wszystkich ulubionych blogach pozostawić komentarz, ale kiedyś musi być ten pierwszy raz :).
Świetne propozycje, a buciki Emel są rewelacyjne, choć to – jak we wszystkim – moja subiektywna ocena. Dużo czasu spędziłam na poszukiwaniu odpowiednich butów dla córeczki i w tych zakochałam się od razu!
Ja też! Miłość od pierwszego wejrzenia. Wczoraj byliśmy mierzyć i gdyby nie mąż, który studził moje zapały, wzięłabym z pięć par! Nawet tworząc to zestawienie, trudno było mi wybrać jedną parę, tyle jest pięknych bucików tej firmy…
To prawda, też miałam problem z wyborem. Ja niestety na żywo nie mogłam wybierać, bo do najbliższego ich sklepu mam ponad 100 km, a wiadomo – to nie to samo. Na miejscu przymierzaliśmy tylko Superfity – też bardzo fajne.
Emele są najlepsze zdecydowanie.
Przepadłam i ja! Lubię zabawki, ciuchy, przedmioty ogólnie, które oprócz tego, że spełniają swoją funkcję, są do tego piękne. Cieszą dziecko, ale i rodzicielskie oko.
Ja bardzo lubię serię książek i gier firmy CzuCzu. Duże puzzle, memory, książeczki bazgrołki (po których można pisać, ale po zakończeniu zabawy, również ścierać – dołączoną do zestawu ściereczką, wszystkie mniej lub bardziej zgrabne malunki). To taka firma top of the top… Gdy nie mam pomysłu na prezent dla chrześnicy, wchodzę do Empik iii mam tylko problem, którą bazgrankę, jakie puzzle lub układankę wybrać :).
Firmy nie znałam, ale zainteresuję się bliżej :).
O tak CzuCzu i ja polecam :-) Dzieciaki w rodzinie obowiązkowo dostają kolejne ich książeczki lub zabawy.
wszystko śliczne i praktyczne (np. klocki Tuc Tuc!!), ale ja również jestem za małymi „emelkami”:) są po prostu rewelacyjne, JJ już jedną parę prawie wykończył, teraz powoli oglądamy się za sandałami, mając ogromną nadzieję na szybkie pojawienie się coraz cieplejszych dni:)
Konik jest naprawdę cudny, chyba nawet go pokazywałam na wishlist Budzika, ale jak widzę co dziecko robi z konikiem to cieszę się, że mamy tańszą wersję ;). Mamoko i pluszowe piłki polecam wszystkimi kończynami. Emele tak samo. A z drewnianych gryzaków, jeśli mogę to polecam też Bajo :) gryzako-grzechotki.
Ten jeździk jest taki ładny, że szkoda go używać, chyba stałby na półce :D. W ogóle to co drewniane i metalowe jest the best.
TO JUZ MIJA ROCZEK??!! :D nam niebawem minie drugi (no i szósty;) to dopiero wyzwanie! :) choc wiem co bedzie na pierwszym miejscu dla mlodszej – hulajnoga, a na drugim drewniany domek dla lalek (choc obecnie bardziej przydaloby sie to drugie;)
ale wracajac do twojej listy :)
– metalowy jezdzik fajnie sie prezentuje ale uwiez mi ze nie bedziesz zadowolona, a i dziecko byc moze nie bedzie chcialo z niego korzystac – jest zdecydowanie za ciezki – nie wygra z plastikowym pojazdem ktorego bedziesz mogla wytagrac bezproblemowo z domu a mlody bedzie mogl bezkarnie pomykac po ogrodzie i po kaluzach ;)
– taczka ketler? rowniez metalowa zabawka – za ciezka dla malego dziecka (poza tym zrazilam sie do tej firmy – nasz pierwszy rowerek byl tej marki – ani razu syn na nim nie jezdzil. zadne z dzieci ktore juz potrafily jezdzic!! nie byly w stanie nawet ruszyc z miejsca!! pedaly za male, w zlym miejscu siodelko, rower za ciezki…wszystkie ‚osiedlowe dzieci’ nauczyly sie jezdzic na najtanszym rowerku z supermarketu a nasz poszedl ‚na zlom’;)
– klocki drewniane sa swietne – polecam zestaw z ikea plus drewniana wieza (chyba nie musze jej linkowac?:)
– i zdecydowanie na pierwszym miejcu powinny sie znalesc klocki – klocki lego duplo – tych nigdy dosc :)
ps. tort upieczony?? :P ;)
Drewnianą wieżę z Ikei mamy – dostał od cioci na Boże Narodzenie :).
Plastikowych, tradycyjnych klocków mamy już dwa kartony w pokoju po kuzynostwie, na kilka lat starczą :).
Tort? Nieee. Nie przypominaj! To pierwszy tort w mojej karierze, ale też przepis mam łatwy :).
Domek dla lalek – ach, ach… Sama bym się pobawiła ;).
jak bedziesz miala namiary na fajne domki to czekam na cynk ;) poki co potrzebujemy na male zwierzatka z LPS i lalaloopsy ;)
Wszystkiego najlepszego dla Kuka! :) Buciki są rewelacyjne, pokaż nam jakie wybrałaś! Ja właśnie szukam butków-kapci do latania po domu też takich wyższych i znaleźć nie mogę. A tak właściwie to się zastanawiam, czy w ogóle je kupować. Czytam na internecie i mam już mętlik w głowie kiedy je zacząć ubierać. Czy jak już będzie dobrze chodził, czy właśnie do pierwszych kroczków?
Nie kupiliśmy :). Mały jeszcze nie chodzi sam, tylko z podparciem, więc kupiliśmy kapciochy, które będziemy zakładać, żeby trochę pochodził po domku (na boso jego stópki się krzywią, ślizga się i chodzi bardzo niepewnie, a skarpety antypoślizgowe nie spełniają swojego zdania) i wokół podwórka, a jak już stanie pewnie na nogi, pomyślimy o pierwszych butach. Oczywiście i tak większość czasu będzie w domu na boso, ale widzę, że w tych kapciach pewniej wstaje (dzisiaj zaatakował schody). Mętlik w głowie „kiedy buty” mam podobnie jak Ty ;), więc odwlekam decyzję.
do nauki chodzenia polecam: attipasy (attipas.pl) są rewelacyjne i mają podeszwę, która stymuluje prawidłowy wzorzec chodu
dzięki dziewczyny! u mnie też jeszcze sam nie chodzi, musi się czegoś trzymać:) chociaż dzisiaj mnie zaskoczył, bo kilka razy się puścił. No, ale upadł oczywiście.
Ja też odwlekałam decyzję, a buciki kupiłam dopiero kilka dni temu, mimo że córeczka niedługo skończy 16 m-cy. Dopiero od niedawna potrafi przejść sama przez cały pokój, a i tak jeszcze nie chodzi zbyt pewnie. Najważniejsze, że widać postępy ;).
Jeśli dziecko chodzi przy meblach (co u nas na spacerze wiąże się z chodzeniem przy wózku/pchaniem go, czy stawaniem przy meblach ogrodowych) to buty są potrzebne już od tego momentu.
Ja znowu czytałam, że dopóki nie puszcza się w podróż samo, to buty nie są potrzebne.
Mówisz o chodzeniu po dworze? W czym dziecko ma wtedy dreptać po żwirze, błocie, asfalcie? Przecież chyba nie w skarpetkach. Buty powinno się zakładać tylko i wyłącznie na zewnątrz, nie po domu, dlatego napisałam od kiedy są potrzebne. Chodzenie przy meblach w domu = to samo podczas spaceru, przynajmniej u nas. A tutaj czy za rękę, czy przy wózku czy bez trzymania nie ma większego znaczenia w zabezpieczeniu stopy :).
Yyyy, nie wiem, nasz jeszcze nie chodzi przy wózku, choć przy meblach od dawna. W ogródku w paputach do wózka albo boso po trawie, ale raczej nie wstaje (ewentualnie przy tarasie), tylko raczkuje jak dziki. Myślałam, że chodzić na zewnątrz zaczyna, jak puści się samo w domu, ale wiadomo – każde dziecko inne :).
No pewnie, że jak nie drepta to mu zbędne. Budzik po chodzeniu przy meblach zaczął chodzić przodem (coś pcha przed sobą) i potem na dworze :D.
Raz poszedł za samochodem przodem, ale „poszedł” to dużo powiedziane, bo raczej podskakiwał na dwóch nóżkach, żeby nadążyć. Od tego czasu tylko bokiem przy meblach, ewentualnie prowadzony za ręce, ale ja go nie prowadzam, ma jeszcze czas ;).
Prezenty piekne :)
U nas nie sprawdziły się metalowe zabawki.
Problem mieliśmy też z drewnianymi klockami, które są o wiele ladniejsze od plastikowych, ale jak syna dopadła ‚mania klockowa’ to po jakimś czasie te drewniane wyglądały jak po wojnie. Także używamy plastikowych, bo dużo wytrzymały i były juz kąpane. Konik super, ale jak np jako prezent od cioci to troche drogawy :)
życzymy udanej imprezy urodzinowej!
ps. co do chodzenia w butach, to nasze dziecie po domu cały czas preferuje chodzenie bez obuwia. Na zewnątrz, jak tylko zaczął chodzić, odzialismy go w buty. Prawdą jest, że noga bez buta się lepiej rozwija, ale.. jest jeszcze takie coś jak np koślawe pięty i własnie zeby tego uniknąć, to trzeba ubrać bucik sztywno w kostkę. Ale to macie jeszcze czas, na balansie dwulatka to badaja, chyba, że u dziecka wcześniej się zauważy jakiś problem.
Taaak, konik pozostanie w strefie marzeń, ale jest tak śliczny, że nie mogłam go nie pokazać ;).
A moze babcia albo dziadek kupi? :) nasz w domu nie ma w ogole konia, z powodu ograniczonej ilosci miejsca.
Buja się u Dziadków własnie na takim koniu domowej roboty, ktora dostał po jakimś koledze. Koń jest wstretny z wyglądu, ale Mały go uwielbia. Tak samo lubi teraz np takie gumowe zabawki np pajaka, robaka, muchę. Także ja juz machnęłam ręką na to jak zabawka wygląda. bo zauważyłam dziwną prawidłowość, że im tańsza i brzydsza, to większy zachwyt u dziecka :)))
ps. jeszcze jestem godna podziwu, że się zabrałaś sama za tort urodzinowy :)
Ja jestem antytalent ciastowy. a torty to mi sie już wydaja zupełną abstrakcją.
Patera zakupiona – nie ma odwrotu :).
Nie dopuszczam do siebie myśli, że coś może pójść nie tak.
Pytałam parę dni temu jaki tort robisz, ale chyba nie odpowiedziałaś ;).
Kurcze, nie widziałam. Musiałam przeoczyć – sorry!
Mam bardzo prosty przepis na efektowny tort – od kilku lat się za to zabieram i wreszcie jest okazja :). Krem na bazie ubitej śmietany i mascarpone, biszkopt według przepisu rodzinnego (z tych, co to nie mają prawa się nie udać). Wsad z mrożonych malin ew. truskawek.
Jak wyjdzie – pochwalę się na blogu.
W takim razie robisz identyczny jak nasz, tylko użyliśmy świeżych truskawek :D. Na pewno wyjdzie fantastyczny, trzymam kciuki.
A dla małego Kuka najlepszości, 1000 lat i wszystkiego co najpiękniejsze <3
O_o – a dawałaś przepis? Muszę zerknąć.
U nas świeże owoce jako dekoracja :). Podobno w Lidlu są maliny. Szkoda, że to nie lato, wtedy owoce mają zupełnie inny smak :).
Dziękuję w jego imieniu!
Wszystkiego Najlepszego dla Kuka :D! Jak te Wasze chłopaki szybko rosną…
PS. Tort Yokasty jest naprawdę pyszny. Wiem co mówię, wczoraj go upiekłam ii głupio mówić… Już prawie go nie ma (na wytłumaczenie dodam tylko, że zrobiłam go w wersji mini :p)
Bardzo się cieszę :).
Dziękujemy za życzenia!
aaa..jeszcze o koniku zapomnialam :) zdecydowanie wolalabym konika drewnianego :) chociazby takiego http://www.piccoland.pl/zabawki-drewniane/72-pintoy-drewniany-konik-na-biegunach-shetland.html
Ale cudne, aż chce się kupić!!! Moje dzieci są już trochę za duże na takie zabawki, ale właśnie szukam prezentu na 1. urodziny chrześniaka – ten konik na biegunach jest cudny! Dzięki za ten wpis! :D
To sie nazywaja prezenty z gornej polki. No chyba, ze dziadkowie i ciocie w totka szostke ostatnio zgarneli ;-) na mamoko roczniak jest za mlody, dla takiego malucha odpowiedniejsze bedzia cos z serii o ulicy czeresniowej (tez dwie siostry).
Dziwne by było, gdybym na blogu pokazywała coś, co mają wszyscy. Sądzę, że nie byłoby to żadną inspiracją, a już na pewno nie byłoby ciekawe.
Obok przedmiotów droższych (konik na biegunach, jeździk, Sebra) są też tańsze (książki, piłka, drewniany samochodzik, niektóre zabawki Tuc Tuc, buciki Emel – najtańsze na rynku buty do nauki chodzenia, mebelki z Ikei – pamiętajmy, że to drewno! Inne firmy za drewniane mebelki liczą sobie znacznie więcej). Każdy widzi to, co chce widzieć :).
tym bardziej ze w dniach 11-14.04 wszystkie krzeselka i stoliki dla dzieci o 15% taniej ;) :)
Dzięki za info!
Wręcz przeciwnie, Mamoko jest świetne własnie w tym wieku, zwłaszcza jeśli dziecko dostrzega wiele szczegółów. Fajna jest każda książka, która nie ma tekstu i można snuć opowieści.
Też tak myślę. Mój mały nie ma jeszcze cierpliwości do czytania, za to lubi, jak opowiadam, pokazując palcem.
Ale „Ulicą Czereśniową” też się zainteresowałam – w końcu książek nigdy za dużo :).
Wynalazłaś bardzo fajne rzeczy :) A ten konik na biegunach jest piękny :)
Piękne te rzeczy! Ja postawiłam na prezent na roczek na samochodzik z klockami, zachęcił mnie ten poradnik: http://alces.pl/samochody-zabawkowe-samochodziki-autka-resoraki-typy-samochodzikow-oraz-co-ciekawego-w-ofercie-sklepow/ – wiem jednak, że na 2. urodziny kupię takie krzesełko i stoliczek. Książeczki znamy, czytamy. Podobają mi się te zwierzątka do ciągnięcia, ale u nas tylko autka i koparki mają znaczenie,
Dodałabym do listy tablicę manipulacyjną lub gotowy domek – świetnie stymulują i rozwijają takiego malucha. U nas sprawdziły się świetnie. Wiem, że sklep z zabawkami z Gdańska o nazwie Główka Pracuje ma świetne modele. Polecam sprawdzić, może komuś się spodoba :)