Czy szczepimy nasze dzieci i dlaczego nie boję się o tym mówić?
Bardzo często dostaję od was pytania czy szczepimy nasze dzieci oraz jak i na co. Wiem, że dla wielu temat jest drażliwy, ale ja wcale nie boję się go poruszać! Uważam, że jeśli chodzi o szczepienia, nasza decyzja jest jedyną słuszną. Dzisiaj postanowiłam napisać post, do którego będę mogła odsyłać was w razie podobnych pytań. Mam tylko nadzieję, że nie wywoła on wielkiej burzy…
BO TAK, SZCZEPIMY NASZE DZIECI. DLACZEGO?
1. Bardziej od powikłań po szczepieniach boję się chorób, na które szczepimy.
Wystarczy zapoznać się ze statystykami, żeby dokonać prostej kalkulacji ryzyka.
Na przykład:
- ryzyko zgonu jeśli chodzi o zachorowanie na krztusiec: 1 na 100 osób,
- ryzyko zgonu jeśli chodzi o zachorowanie na odrę: 1 na 1000 osób,
- powikłania po chorobach, na które szczepimy: 1 na 5-10 chorych (w zależności od choroby),
- liczba niepożądanych odczynów poszczepiennych: 1 na 10 000 osób,
- wystąpienie poważnego NOP: 1 na 1 000 000,
- ryzyko zgonu po szczepieniu: od 20 lat nie odnotowano żadnego. [1]
2. Przeraża mnie myśl, że choroby, których już nie ma, mogłyby wrócić.
Dzięki szczepionkom praktycznie udało się wyeliminować ciężkie choroby, dlatego nie dziwota, że niektórzy ludzie zaczęli je bagatelizować, bo nie widzą na co dzień dzieci chorych na polio.
I myślą, że przecież skoro chorób już nie ma, to nie trzeba na nie szczepić. Ale nie biorą pod uwagę faktu, że nie ma ich, bo istnieje tak zwana „odporność stadna” i jeśli wyszczepienność spadnie poniżej 70-95% (w zależności od choroby) – to te choroby do nas wrócą. [2]
Ten brak wyobraźni może mieć opłakane skutki, bo ryzykujesz życiem swojego dziecka. A wystarczy tylko sobie przypomnieć, jak wyglądała umieralność na odrę (czyli „tę niewinną chorobę wieku dziecięcego”) przed wprowadzeniem szczepień (najpierw nieobowiązkowych w latach 70 i obowiązkowych od 75 roku):
3. Znam historię ruchów antyszczepionkowych i bardziej niż im ufam nauce.
Kiedy wynaleziono szczepionki, ludzie, którzy się ich bali, głosili, że trzeba uważać, bo zamieniają one dzieci w zwierzęta.
Ponieważ dzieciom nie zaczęły wyrastać rogi, sierść i kopytka, ruchy antyszczepionkowe naprędce wymyśliły coś, co trudniej sprawdzić. A mianowicie, że dziecku wszczepiana jest zwierzęca dusza, przez co nie trafi do nieba.
Kiedy i tego przestano się bać, antyszczepionkowcy orzekli, że szczepienia powodują autyzm przez zawarty w nich tiomersal. Tiomersalu już dawno nie ma w nowoczesnych szczepionkach, a dzieci dalej są diagnozowane na autyzm, więc ruchy antyszczepionkowe zaczęły nas straszyć encefalopatią, padaczką, ADHD i jestem pewna, że w ciągu najbliższych lat usłyszymy jeszcze o niejednej chorobie rzekomo wywołanej przez szczepienia, bo jak tylko naukowcy potwierdzą, że absolutnie nie ma takiej możliwości – ruchy rzucą kolejne niepoparte niczym oskarżenia. [3]
Często powołują się na szczątki badań (lub badania sfałszowane); wyrwane z kontekstu zapisy na ulotkach, których nie rozumieją czy zasłyszane gdzieś w internecie teorie spiskowe. Ja ufam nauce.
CZYM SZCZEPIMY?
Na wstępie chciałam zaznaczyć, że wszystkie szczepionki – czy to refundowane czy skojarzone – są dobre. Czasami rodzice ze względu na finanse nie mogą sobie pozwolić na szczepienia skojarzone, ale jeśli szczepią, to ich decyzja jest właściwa i odpowiedzialna.
My po rozmowie z pediatrą i rozważeniu wszystkich za oraz przeciw zdecydowaliśmy się na szczepionki skojarzone 5 w 1 ze względu na mniejszą liczbę wkłuć. Przekonało nas też to, że dzisiaj w rozwiniętych krajach europejskich stosuje się szczepionki skojarzone (5 w 1 albo 6 w 1).
Szczepiliśmy zgodnie z kalendarzem szczepień zapisanym w książeczkach zdrowia. Wszystkie szczepienia moje dzieci znosiły dobrze i obyło się bez większych powikłań. Tylko RAZ dziecko było marudne, czasami też skarżyły się na ból rączki. To tyle.
JAKIE SZCZEPIENIA DODATKOWE WYBRALIŚMY?
1. Na meningokoki.
Kilka lat temu córeczka mojej znajomej przyszła z przedszkola przeziębiona. Najpierw rodzice myśleli, że to nic poważnego, ale dziewczynka z godziny na godzinę czuła się coraz gorzej. Już wieczorem znalazła się w szpitalu, ale było za późno. Miała 5 lat. Zmarła na szybko postępującą sepsę.
Sepsa to najcięższa i niestety najczęstsza forma inwazyjnej choroby meningokokowej. Meningokoki wywołują również zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych. Można się nimi zarazić tak po prostu od drugiego człowieka, najczęściej drogą kropelkową (poprzez kaszel, kichanie). Szczególnie narażone są niemowlęta oraz najmłodsze dzieci do 5. roku życia.
Szczepienie na meningokoki nie jest jeszcze popularne w Polsce, choć należy do szczepień zalecanych (czyli takich, które warto wykonać, ale trzeba je samemu opłacić). Ryzyko zachorowania na inwazyjną chorobę meningokokową nie jest wysokie, ale „złapanie” tej choroby niesie ze sobą ogromne ryzyko śmierci. W Polsce umiera 1 na 5 chorych. Często też dochodzi do ciężkich powikłań: utraty słuchu, amputacji kończyn, zaburzeń neurologicznych, blizn.
Najgorsze jest to, że samo zakażenie ciężko rozpoznać, a choroba rozwija się tak szybko, że może doprowadzić do śmierci w ciągu 24 godzin! Czasami choroba przypomina zwykłe przeziębienie. Albo dziecko jest rozdrażnione, nie ma apetytu, boli je brzuch, ma biegunkę. Dopiero potem pojawia się sztywność karku, wysoka gorączka, światłowstręt, zaburzenia świadomości, ból głowy, nudności, wymioty czy wysypka, która nie blednie, kiedy na nią naciskamy. O objawach, które różnią się w zależności od wieku dziecka oraz czasu, jaki minął od zakażenia, najlepiej poczytać na stronie: www.wyprzedzmenigokoki.pl. Uważam, że każdy rodzic powinien je znać, żeby móc szybko reagować.
2. Na pneumokoki.
Ponieważ moje dzieci urodziły się w latach, w których to szczepienie jeszcze nie było obowiązkowe. Całe szczęście teraz jest już refundowane dla wszystkich maluchów.
3. Na ospę wietrzną.
Sama do dzisiaj pamiętam jak chorowałam na ospę, chociaż miałam nie więcej niż 5 lat. Nie jest to wspomnienie miłe. W dodatku po chorobie mam pamiątkę na samym środku nosa w postaci wielkiego dzioba.
Dlatego dzieciom chciałam tego oszczędzić, ale cały czas odkładałam decyzję w czasie, aż w końcu los zdecydował za nas. Na 3 tygodnie przed naszym urlopem w przedszkolu wybuchła epidemia ospy. Wtedy podjęliśmy decyzję: ryzyk-fizyk, szczepimy! Może uda się uniknąć choroby! Do przychodni pojechaliśmy tego samego dnia. Plułam sobie w brodę, że nie dopilnowałam tego wcześniej, bo nasz wykupiony w styczniu wyjazd do Toskanii stanął pod wielkim znakiem zapytania. Skończyło się dobrze, bo szczepienie – mimo że na ostatnią chwilę – ochroniło dzieciaki przed szalejącą w tym czasie ospą.
Jeśli po moim wpisie nadal masz jakieś wątpliwości i chciałabyś się dowiedzieć czegoś więcej, gorąco polecam grupę: Szczepienia – rozwiewamy wątpliwości. Jest tam sporo lekarzy, którzy zupełnie za darmo – po prostu w ramach misji – poświęcają swój czas i służą profesjonalną radą. Poza specjalistami na grupie znajdziesz linki do wszelkich możliwych badań i odpowiedzi na pytania: czy katar jest przeciwskazaniem do szczepienia? Jak to jest z tym tiomersalem i aluminium w składzie? Jaka jest różnica między szczepionkami refundowanymi a 5 w 1 i 6 w 1? Czy szczepień faktycznie jest za dużo i są za wcześnie? To ogrom wiedzy w pigułce, wystarczy się tylko na nią otworzyć.
W temacie szczepień jestem tego samego zdania.
Moje zdanie też już znasz z poprzedniej batalii. :) Szczepie wg. kalendarza i skojarzonymi, oboje znosili dobrze. Ospa tu od kilku lat wchodzi w skład skojarzeniowy z i chociaż akurat to szczepienie nie daje 100 procent gwarancji, moja starsza nie zaraziła od dziecka, które już miało wirusa, jak się później okazało, a u którego byliśmy w gościach, czyli u nas na 100 procent zadziałało. Mały ma dodatkowo szczepienie na rotawirusy, a duża na odkleszczowe zapalenie mózgu, bo miała obóz w rejonach zagrożonych. Ja odnowiłam wszystko, ale brakuje mi żółtaczki typu zakaźnego, a powinnam zrobić, tylko zawsze coś. Wiem, że można szczepić wg. indywidualnego kalendarza, ale dla mnie, mamy pracującej, takie rozwiązanie nie wchodziło w rachubę, choć mysle, że ma swoje zalety. Akurat tej rady mojej poloznej nie wcieliłam w życie.
U nas duża nie miała, ale za to syn znajomej, dlatego u małego poprosiłam właśnie dlatego, że sie balam, że duża, lub jej przyjaciele coś przyniosą.
U nas niestety skończyło się szpitalem, a szczepilismy! I niestety synek (wtedy roczniak)przechodził gorzej chorobę niż te dzieci, które nie były zaszczepione( czwórka w jednej sali z rotawirusem). Wspominam to dramatycznie. Przy kolejnym dziecku nie szczepilam na rotawirusy…
Bo szczepów jest dużo, widocznie synek był szczepiony na inny niż złapał. Z tego powodu wahałam się bardzo czy szczepić na rotawirusy. Prawdopodobieństwo, że dziecko przejdzie po szczepieniu chorobę lżej – jest duże. Ale ryzyko choroby nadal istnieje.
My nie szczepilismy. I bardzo żałuję. Kazdy rota ktory pojawi sie w zlobku jest nasz. Synek ma 2,5 roku ijuz przynajmniej 10 razy mial rota. Szpital zaliczylismy. Tragicznie przechodzil. Zarazil cala rodzine. Spedzilismy 10 dni w szpitalu. Przez tragicznie oslabiony organizm zlapal jeszcze bakterie. Czyli leczenie dwoma antybiotykami. Bardzo dlugo dochodzil do siebie. Teraz drugiego synka na pewno zaszczepimy. Dodam jeszcze ze drugi synek juz mial rota. W wieku 3 tyg zarazil go starszy…
Zgadzam się na 100%, my jeszcze Rota i kleszcze mamy tez załatwione
Przybijam piątkę! Pierwsze dziecko w drodze dopiero ale szczepienia na tak! Chciałabym sobie pozwolić na skojarzone ale niestety obawiam się, że nie będzie mi dane finansowo na to pozwolić. Natomiast uwaga: zaszczepiłam się w ciąży! (nie do pomyślenia w moim małym mieście, musiałam bardzo o to walczyć i edukować nawet lekarzy). Dlaczego? Bo mam do tego prawo (zgodnie z zaleceniami: grypa i krztusiec), a ponieważ moje dziecko przyjdzie na świat w okresie szczytu zachorowań wszelakich (szczególnie na grypę) dzięki mojemu szczepieniu zdobędzie odporność na grypę i krztusiec na czas, podczas którego samo nie będzie jeszcze mogło otrzymać tych konkretnych szczepień.
Tak! Wszyscy lekarze mi mówili, że szczepienie przeciwko grypie jest zalecane w ciąży. Nie posłuchałam. Pod koniec ciąży złapałam świńską grypę. TO BYŁO STRASZNE. Przechodziliśmy ją całą rodziną, całą rodziną mieliśmy powikłania (po kolei: zatoki, oskrzela, zapalenie płuc).
A ja w tej ciąży. Lekarze dołożyli wszelkich starań, żeby wyleczyć mnie bez antybiotyku (rozumiesz? Zapalenie płuc bez antybiotyku!). Trwało to ponad miesiąc i był to najgorszy miesiąc w naszym życiu. Dużo wizyt kontrolnych (również wizyty lekarza u nas w domu). Byłam na siebie wściekła, bo wystarczyło się zaszczepić! Podjęłaś bardzo mądrą decyzję.
My również szczepimy.
Moja córka nie szczepionka na ospe nie zaraziła się w przedszkolu pomimo iż cała grupa przeszła więc czy to w 100%zasluga szczepionki nie koniecznie
Oczywiście. Ale córka dopiero zaczęła swoją edukację i na pewno nie raz trafi na takie „ognisko” ospy. Osobiście jestem spokojniejsza, że są i na to zaszczepieni (tylko w dorosłym życiu będą musieli sprawdzić poziom przeciwciał i ewentualnie się doszczepić).
Moja córka nieszczepiona i na ospę zachorowała dopiero w wieku 4 lat, chodź już miała kilka miesięcy jak z osoba z polpascem się zetknęła. Dzieci chorują i to ze ktoś jest osłabiony i ma kilka dni gorączkę , to tak po prostu organizm się oczyszcza z choroby. Rodzic musi wiedzieć co jest stanem normalnym , a co stanem do interwencji i jak dbać o dziecko w chorobie.
A maluchy do lat 3 nie maja styczności z chorobami zakaźnymi , chyba ze łazisz po skupiskach ludzi chorych , albo z przedszkola coś starsze przyniesie. Wszystko tez zależy od odporności i kondycji organizmu matki malucha .
Moje dzieci miały styczność z innymi dziećmi, bo chodziły na place zabaw i salki zabaw. Córka poszła też wcześniej do przedszkola (nie wszystkie mamy mogą sobie pozwolić na to, żeby być z dzieckiem w domu do 3. roku życia).
To co zapominamy, to to że dużo chorób zapomnianych pojawia się z nowu na kontynencie przez ruchy migracyjne, nie zapominajmy o tym… My szczepilismy małą na wszystko co było obowiązkowe / polecane. Nie wiem jak to funkcjonuje w Polsce, ale tutaj we Włoszech nigdy nie musieliśmy płacić za jej szczepionki. W ciąży miałam jeden problem… Ciotkę mojego męża, lekarka, która co tydzień truła xxxx żebyśmy nie szczepili, bo to i siamto, bo ona czytała na facebooku… Ja przestałam odpowiadać na telefon jak dzwoniła do mnie.
Bardzo ważne, jeżeli ktoś wybiera się do Toskanii, koniecznie zróbcie szczepionkę przeciw meningokokwi, tutaj szaleją chyba wszystkie typy!
ale bzdury.. po pierwsze w Polsce NOPy nie sa w ogóle zgłaszane przez lekarzy a jest ich realnie ok 100tys rocznie..
Jeśli lekarz nie chce zgłosić NOP to istnieją procedury, jak pociągnąć go do odpowiedzialności.
Po drugie w takiej sytuacji NOP trzeba zgłosić bezpośrednio do Sanepidu (kontakt znajdziesz na ulotce oraz w internecie) i do producenta, który przyjmuje absolutnie każde zgłoszenie.
To w końcu Jan, Diana czy Monika? Polecam zerknąć w link, wrzuciłam tam screen komentarzy od tego Pana/Pani: https://gofile.io/?c=aQJupT
Ja jestem zdecydowanie na tak jezeli chodzi o szczepienia. Szczepie na wszystko jedynie rota nam uciekly… Ale faktycznie lekarze nie zglaszaja Nop ow przynajmniej tak jak u nas w malych miastach… Juz 3 razy mialam taka sytuacje. Pomimo to szczepie nadal. Bo te nopy to nic w porownaniu do chorob na jakie szczepimy.
Zgłaszaj do Sanepidu i producenta.
Ludzie się boją podawać swoich danych, bo już niektóre pisma polecają ?polowanie na tzw. czarownice ? śledzenie czy ktoś zaszczepił już dziecko na wszystko czy nie i zgłaszanie go do sanepidu lub Sądów rodzinnych. Twój tytuł jest przewrotny w artykule, bo sugerujesz ze Twoje stanowisko jest niepopularne i może być szokujące , a to nie prawda . Nikt oficjalnie nie mógłby w pewnych kręgach przyznać ze nigdy nie zaszczepił dziecka , bo ludzie szcepiacy na wszystko , bojący się wszystkiego są bardzo agresywni, tak ich napuścił lobby szczepinkowe , ze uznają iż nieszczepione dzieci w domu produkują te wszystkie straszne choroby i zagrażają szczepionym.
Nie chodzi o to, że nie podaje prawdziwych czy pełnych danych, tylko że zostawia komentarze pod różnymi imionami z różnymi historiami, żeby się wydawało, że przeciwników szczepień jest tak dużo. Tymczasem to jedna i ta sama osoba.
Przeciwników jest tylu, ile nopów (uznanym bądź nie) ;(
Nie do końca. Są też ludzie, którzy nie szczepią, bo naczytali się w internecie (jesteście dość prężnie działającą grupą w tym obszarze).
wiekszosc tych chorób nie istnieje.. istnieja tylko w szczepionkach i przez szczepionych sa roznoszone nawet sad z biegłymi w Włoszech to stwierdził i wydał prawomocny wyrok który dostepny jest w necie. A dwa odbycie chorób jak odra itp wzmacnia odpornosc i zmniejsza ryzyko na zachorowanie w przyszłosci na nowotwory. Kiedys kazdy to przechodził i nic nikomu nie było , teraz robi sie z tego epidemie ale oczywiscie tylko w Polsce raju koncernów farmaceytycznych bo w Francji czy Niemczech gdzie jest masa imigrantów epidemi zadnych nie ma obowiazku/przymusu szczepien tez na cokolwiek…
Poproszę linki do konkretnych badań (np. że przechorowanie odry zmniejsza ryzyko zachorowania na nowotwór; że zaszczepieni zarażają), bo tak jak napisałam: ufam nauce, a nie teoriom spiskowym.
Po drugie w tekście wkleiłam tabelki z umieralnością na odrę, czyli tę chorobę, którą jak twierdzisz „każdy przechodził i nic nikomu nie było”.
Zgadzam się , dziwne ze jeszcze nie usunęła tego komentarza bo na Ig te niewygodne usuwa
Nie kłam. Ani jednego komentarza z Instagrama nie usunęłam.
No nie jestem tego taka pewna, ze nic nikomu nie było. Wprawdzie to pokolenie juz odchodzi, ale na pewno Twój dziadek/babcia ma pewne wspomnienia w kwestii epidemii Odry i ilości kolegow, których potem zabrakło. Oczywiście-umierali najslabsi, silni nie. Ale w dzisiejszych czasach mamy możliwość walki o tych słabszych w zadadzie o to chodzi. Nigdy nie wiesz,czy Twoje dziecko jest z tych silniejszych,czy slabszych. Ja na swoim nie chce sprawdzac.
.a polio.. raczej nie śmiertelne , ale potrsfi utrudnic zycie. Natomiadt nowotworów było mniej, bo.ludzie krocej żyli. Albo umierali „W bólach niewiadomo na co”…
Na jakiej podstawie sąd wydal taki wyrok? Jakie badania to potwierdzaja? Tych chorob juz nie ma?? Ha ha ha ha, zart miesiaca, dobre?? a oczywiscie przebycie odry wzmacnia, jak juz sie dziecko z tego wylize i z tych powiklan po….to dziecko straci w szkole tylko 3 miesiace nauki? nie chce złowróżyc, ale przyjdzie kiedys koza do woza….podkreslam, obym sie mylila…
To jest mój ukochany tekst: „Kiedys kazdy to przechodził i nic nikomu nie było”.
Kiedyś każdy jadł wszystko i nic nikomu nie było.
Kiedyś dzieciom nie odmawiano słodyczy i nic nikomu nie było.
Ludzie!
Jestem jak najbardziej na TAK! Świetny artykuł, za który dziękuję, bo łatwo jest znaleźć dziś przeciwników, trudniej natomiast wyedukowanych zwolenników.
Maluszek dwuletni, synek mojego brata ciotecznego w kwietniu zmarł na meningokoki, wszystko wyglądało na przeziębienie a po kilku godzinach zaawansowana sepsa i po dobie już go z nami nie było, nikt mnie nie przekona do nieszczepienia. Moi synkowie szczepieni są zarówno na meningokoki typu b jak i c.
Abstrahując od tego, czy ktoś jest za czy przeciw szczepieniom, szczepimy zawsze przeciwko czemuś, a nie na coś. Taki mały błąd rzeczowy, ale myślę, że poprawienie go sprawiłoby, że Pani (i tak już bardzo porządny i ładnie podparty) wpis stałby się jeszcze bardziej „profesjonalny”.
Pozdrawiam!
PS. Ja akurat maluszka szczepię – to tak przy okazji ;)
Oboje dzieci szczepilam 6w1 i na pneumokoki ale szczepionką płatna bo zawiera więcej sertypow. Syns również na meningokoki córka jeszcze jest za mała. Oboje mieli mieć szczepienia na ospę ale syn pomimo karmienia piersią zachorował w wieku 7 miesięcy córki też nie zdążyłam zaszczepić :/ nie szczepilam starszego syna na rota i adenowirusy więc i córki nie a skończył się tragicznie w wieku 1 roku wyladowala w szpitalu przebieg był na tyle ciężki że zostały uszkodzone nerki. Syn ma duże problemy z napięciem mięśniowym jest rehabilitowany 4 razy w tygodniu ma orzeczenie o czasowej niepełnosprawności,jestasznym alergikiem dodatkowo jest bardzo chorowitym dzieckiem usłyszałam od kilku osób ze to przez szczeionki jednak ja nie widzę związku z szczepieniami raczej pozbierał moje chorowite geny i tyle. Jestem teraz 3 raz w ciąży i planuje szczepić jak szczepilam poprzednio plus rota i adenowirusy. Owszem uważam że są dzieci którym nie należy szczepić że względu na ubytki odporności czy inne schorzenia dlatego dzieci potencjalnie zdrowe powinny być szczepione żeby wykształcić odporność zbiorowa. Obserwuję również problem wśród lekarzy bo nie wyobrażam sobie zaszczepić dziecka choćby z katarem a dla niektórych lekarzy nie stanowi to problemu. Czy skojarzone czy wg kalendarza to już decyzja należy do rodziców jakąkolwiek będzie jest dobra. Byle tylko szczepić. Z wyrazami uznania za artykuł.