Mity na temat związków – sprawdź, czy się na nie nabrałaś!
Jakiś czas temu pisałam o mitach wychowawczych, czas więc na szkodliwe mity na temat związków. To taka pechowa trzynastka, bo jeśli ktoś w nie wierzy, to nie wróży nic dobrego. Sprawdź, czy sama się na nie nabrałaś?
PECHOWA TRZYNASTKA,
czyli szkodliwe mity na temat związków
MIT 1: Istnieje jedna miłość na całe życie!
Wierzysz w drugą połówkę jabłka? Ja nie! Jestem całym jabłkiem, a Piotr jest drugim jabłkiem. Albo gruszką. Albo bananem ;).
Whatever.
Chodzi mi o to, że jak książę na białym koniu okazuje się robaczywką, to my boimy się go wywalić, bo przecież to ten jedyny i już nic więcej nas w życiu nie spotka! Rozejrzyj się tylko: świat jest pełen jabłek! To bezsens sądzić, że tylko jedno z całego sadu będzie ci smakować.
MIT 2: Trzeba ze sobą zamieszkać przed ślubem, żeby się poznać!
Mieszkałam z Piotrem przed ślubem, ale wynikało to raczej z wygody (po co płacić podwójne rachunki?). Choć z drugiej strony uważałam, że to odważne decydować się na ślub bez mieszkania razem.
A potem trafiłam na badania, że częściej rozwodzą się pary, które ze sobą przed ślubem mieszkały. Szok?
Ja w pierwszym odruchu byłam zaskoczona, ale potem doszłam do wniosku, że wynika to z religijności: wierzące pary ze sobą nie mieszkają i trudniej im się rozwieść, bo jest to niezgodne z ich przekonaniami.
Z drugiej strony: co za różnica, czy dowiesz się przed czy po ślubie, że twój ukochany rozrzuca skarpetki? Cokolwiek by to zmieniło? Raczej nie! Także nie trzeba wcale ze sobą mieszkać, żeby wiedzieć, czy jest się zakochanym i czy można na drugim człowieku polegać. A decyzję o ślubie podejmujemy raczej z tego powodu, a nie dlatego, że nie wiem, okazało się, że porządek w łazience jest dla nas tak samo ważny :).
MIT 3: Mężczyzna jest głową rodziny.
Ktoś, kto to wymyślił, bardzo chciał pocieszyć mężczyzn.
Czas jednak spojrzeć prawdzie w oczy i docenić nas, kobiety. Prawowite głowy rodziny. Kto u ciebie robi listy zakupów? Zakłada dzieciom rajstopki, szykuje strój galowy, przypomina, że czas sprzątać i opłacić rachunki?
Mężczyzna decyduje o wielkości felg w samochodzie. Który WYBRAŁAŚ TY, żeby była jasność.
PRZY OKAZJI ZAPRASZAM NA NASZ INSTAGRAM!
MIT 4: Mężczyzna powinien zarabiać na utrzymanie rodziny, a kobieta dbać o dom i dzieci.
Ja jestem z frakcji, że każdy powinien być na tyle samodzielny, aby umiał sobie poradzić bez drugiej osoby. Wypadki chodzą po ludziach. Jeśli trafię do szpitala, to chcę, żeby Piotr potrafił zająć się domem i dziećmi. Jeśli (odpukać!) jemu coś by się stało, nie chcę zostać bez kasy. Tyle.
MIT 5: Kobieta lepiej nadaje się do wychowania dzieci.
Jedyne, czego mężczyzna nie może zrobić przy dziecku to urodzić je i nakarmić piersią. Całą resztę zrobi tak samo dobrze jak ty!
MIT 6: Faceta można sobie wychować.
Więc wezmę se pijaka, dla mnie na pewno się zmieni.
Dorosłego nie wychowasz. Jeśli coś nie podoba ci się w jego zachowaniu, masz trzy wyjścia: odejść, zaakceptować to albo zmienić siebie (pisałam o tym TUTAJ).
MIT 7: Szczęśliwa para rozumie się bez słów.
Szczęśliwa para ze sobą ROZMAWIA, a nie czyta w swoich myślach.
MIT 8: Im więcej dasz, tym więcej otrzymasz.
Jeśli chodzi o mity na temat związków – ten jest najgorszy! Potem kobieta: sprząta, pierze, składa wybrankowi majtki w kosteczkę i dziwi się, że on nie odpłaca tym samym tylko leży na kanapie i wymaga coraz więcej, a wokół siebie zrobić potrafi coraz mniej!
Ale na dobrą sprawę skąd on ma wiedzieć, jak o ciebie zadbać, skoro sama tego nie potrafisz?
MIT 9: Dzieci umacniają związek.
Aha. Niby jak, jak właśnie wtedy nie macie dla siebie czasu?
MIT 10: Częste kłótnie zwiastują rozwód.
Raczej milczenie. Myślę, że rozwód zbliża się wtedy, kiedy przestajecie o siebie walczyć.
MIT 11: Nie kładź się zła.
A niby dlaczego? Nie lepiej pogadać ze sobą, jak już wypoczniemy?
My zawsze najgorzej kłócimy się, kiedy jesteśmy zmęczeni. Mogłabym nawet narysować taki wykres: im wyższy poziom niewyspania tym więcej sąsiadów nas słyszy. A rano? Śmiejemy się z tego i nie pamiętamy już, o co tak naprawdę nam chodziło!
MIT 12: Nie kłóć się przy dzieciach!
A potem dziecko przy pierwszej kłótni w swoim związku bierze nogi za pas, bo przecież pary, które się kochają: nigdy się nie kłócą!
Autentyczna historia, znam kolesia, który w to wierzy, bo jego rodzice bardzo, ale to bardzo pilnowali, żeby nie podnosić głosu przy dziecku. Do dzisiaj jest sam.
MIT 13: Zawsze bądź szczera!
Jasne, chciałabym, żeby Piotr w restauracji powiedział mi na ucho, że mam pietruszkę na zębach, ale już na przykład niekoniecznie bym się ucieszyła, gdyby szepnął, że kelnerka jest ładniejsza ode mnie! Niektóre myśli lepiej zostawić dla siebie.
A ty jakie mity na temat związków słyszałaś? A może z którymś moim punktem totalnie się nie zgadzasz? Chętnie podyskutuję!
Nie zgadzam sie z: punktem 2, 6, 11.
Moim zdaniem o wiele bardziej mozna sie poznac, kiedy sie z soba mieszka, bo kiedy spotyka sie ze soba ciagle ze soba to jakos ciezej sie dotrzec i poznac. Drugiego czlowieka i to niewazne czy partnera czy kolezanke/kolege, poznaje sie dopiero wtedy, kiedy sie razem zamieszka.
Faceta mozna sobie troche wychowac. Zgodze sie, ze z pijaka nie zrobi sie abstynenta za pomoca milosci, ale jednak sami nawzajem sie wychowujemy praktycznie kazdego dnia. I wiele rzeczy u faceta mozna troche doszlifowac :)
I nie polecam klasc sie spasc skloconym, przynajmniej ja tego nie lubie, bo ciezko zasnac, kiedy sie nie mozna przytulic :)
Ale ogolem fajny wpis, pozzzzdrawiam :)
Raczej docieramy się niż wychowujemy. Partner uczy się, co jest dla nas ważne i bierze to pod uwagę… Albo nie :) w każdym razie: mojego nie da się wychować! To w pełni ukształtowana dorosła jednostka, totalnie niepodatna na moje sugestie :)
Mit 12 jest naprawdę szkodliwy. Też znam taka historię, że na dziewczynę rozwód rodziców spadł jak grom z nieba, bo nigdy się nie kłócili (przy dzieciach). I ona jako dziecko nabawiła się traumy, że związki potrafią się rozpaść „bez powodu”, z dnia na dzień, bez wyraźnych oznak. Mój związek jest zaprzeczeniem wielu mitów, a przecież wiele z nich opiera się na rzeczach nabytych. Dziś prezes, jutro na bezrobotnym? Zdarza się, zdarza najlepszym, szczególnie kiedy firmie opłaca zatrudnić w pewnym momencie dwóch pracowników za cenę jednego starego. I nam sie zdarzało żyć z jednej pensji, niekoniecznie jego, bo taki był akurat układ planet. Myślę, że to zrozumienie, że ten człowiek obok nas jest tylko człowiekiem, a nie wcielona projekcja naszych marzeń, jest sekretem dobrych, trwałych więzi. Owszem, miło być zaopiekowana, owszem, wiele rzeczy łatwiej w dwójkę, ale trzeba mieć też gotowość zaopiekowania sie kims (a to nie wyklucza kłótni o skarpetki – on, czy chusteczki – ja).
Kiedyś koleżanka mi opowiedziała, że była zła, że mąż „wydziwial”, kiedy wzięła mniej płatną pracę. Ale ja jej powiedziałam, że to właśnie dobrze, że ma sie z kim pokłócić. W rzeczywistości sama była rozczarowana, ale skonfrontowana z rozczarowaniem parnera znalazła siłę, by się z tym uporać. Mój mąż doskonale wie, która dźwignie nacisnąć, by doszło do wybuchu. Ale wie też, że ja po wybuchu czasem dopiero jestem w stanie się pozbierać i dalej walczyć. Bez niego być może byłabym dawno w depresji, bo życie nikogo nie głaszcze, a na obczyźnie to już w ogóle.
Troche z innej beczki, ale obserwuje Cię codziennie bo mega podoba mi się Wasz gust i styl industrialny. Zapytam o hokery w kuchni i stolik kawowy. Gdzie zostały kupione. Czajnik też mega! A i tekst w punkt??
Hokery są z IKEA (seria DALFRED), a stoliki kawowe to VOX.
Ciekawie jak zawsze .. ten mit 1 dał mi trochę do myślenia?podoba mi się jak to rozwinelas. To co piszesz pod mitem 7 i 8 tez jest bardzo interesujące…. no i te zdjęcia. Ślicznie ! Nie mogę się napatrzeć!
Cześć :) bardzo fajny post, w pierwszym punkcie fajnie odczarowałaś to, do czego przekonują nas filmy romantyczne. Nie zgadzam się z punktem 2. Poprzez wspólne mieszkanie można dowiedzieć się nie tylko o zwyczaju rozrzucania skarpet ale i o tym co nasz patmrner/ partnerka mogli do tej pory ukryć. Nie zdawałam sobie sprawy z tego jak istotna to jest kwestia dopóki nie poznałam historii znajomej pary. Gdy zamieszkali ze sobą po ślubie okazało się, że dziewczyna w tym związku, w zaciszu domowym nadużywa alkoholu. Ze wstydu nie powiedziała o tym swojemu chłopakowi. Prawda wyszła na jaw dopiero gdy spędzali ze sobą więcej czasu niż kilka wieczorów w tygodniu :(
Prof. Lew-Starowicz – polski autorytet w sprawach związków również radzi aby zamieszkać przed ślubem, można dzięki temu uniknąć takich sytuacji jak powyższa.
To znaczy, jeżeli ktoś nadużywa alkoholu, a druga osoba tego nie widzi, nie czuje, nie zauważa symptomów, to znaczy, że spędzają ze sobą baaardzo mało czasu i praktycznie się nie znają.
Dlatego moim zdaniem decyzji o ślubie nie powinno podejmować się pochopnie, dobrze jak znamy się na wylot. Myślę, że ten znajomy zauważyłby prędzej czy później problem (że dziewczyna zachowuje się dziwnie, kiedy wpada do niej wieczorami, że nie odbiera telefonu albo dziwnie rozmawia kolejny wieczór z rzędu, że nie potrafi pić alkoholu również na imprezach czy zwyczajnie, że go od niej coś zbyt często czuć).
Nie zgadzam się z punktem o mieszkaniu, argumentacja w ogóle do mnie nie przemawia. Gdy zamieszkacie razem ujawnia się wiele rzeczy, których nie widać na spotkaniach.
Fantastyczny tekst, ale u Ciebie to tak zawsze! Uwielbiam Wasze zdjęcia, są autentyczne i zabawne, rodzinne i pełne miłości :) A kiecka sztos, cudowna – gdzie Ty robisz zakupy??
Ha! Ostatnio tylko w internecie, bo jak mam zabrać dzieciaki do sklepu to… Nie, dziękuję, postoję :)
Z tymi felgami to i u nas podobnie! :)
Jesteśmy w trakcie budowy domu. Powiedziałam mężowi, że zewnętrzną część domu zostawiam do jego dyspozycji i aranżacji na co usłyszałam „ale dopiero po twojej akcjeptacji? Czyli… nie ten materiał, nie ten kolor?”
Mhm… no w sumie to TAK! :)
Świetny tekst!
U nas z wyborem samochodu było tak, że mąż brał pod uwagę marki, które mi się podobały oraz kolory, które ja zasugerowałam :) tylko z felgami i wielkością silnika miał wolną rękę, ale znowu gdzieś tam z tyłu głowy moje: „żeby nie było za drogo”, bo pewnie sam wybrałby i felgi jak największe, i silnik o najpotężniejsze mocy :)
Nie zgadzam się z 2. Ślub to taka formalność, aby się łatwiej załatwiało sprawy urzędowe, więc lepiej wcześniej pomieszkać razem niż potem babrać się w rozwody. Bo nie da się poznać drugiej osoby tak do końca spędzając ze sobą nawet 6 godzin dziennie…
11 – jak nie powiem co muszę powiedzieć to potem nie mogę spać, przez pół nocy prowadząc dialogi w myślach jak to ubrać w słowa itd
12 – jedno to dyskusje, nawet te głośniejsze przy dzieciach, co innego jakaś większa awantura, którą można mocno wystraszyć małe dziecko…
Można, ale potem można wytłumaczyć: mama była zmęczona/zapracowana/puściły jej nerwy/przeprasza. Oczywiście, że powinniśmy robić wszystko, żeby nie kłócić się przy dzieciach lub robić to w możliwie jak najkulturalniejszy sposób, ale jeśli się zdarzy – nie ma co rwać sobie włosów z głowy. Ludzie się kłócą. Nie ma związków idealnych. Nie trzeba udawać przed dziećmi, że małżeństwo to 100% harmonii przez 100% czasu.
A ja się nie zgadzam z punktem pierwszym. I nie mówię tutaj o podejściu kościelnym do małżeństwa, ale moim zdaniem problem jest w drugą stronę w dzisiejszym świecie. Tak bardzo jesteśmy „nowocześni”, że nawet jeśli jest się w związku małżeńskim to ludzie „rozglądają się” za innymi. A moim zdaniem nie – jesteś w związku (małżeńskim czy nie) to nie oglądaj się za facetami / kobietami. A już w ogóle nie dopuszczaj do sytuacji w małżeństwie kiedy pozwalasz sobie na przekroczenie granic z innym mężczyzną / kobietą. Potem przez chwilę niewierności wiele, ogółem dobrych, małżeństw się rozpada. Wiadomo, że do zdrady dochodzi z różnych powodów, tak czy inaczej uważam że jeśli ktoś w związku szczęśliwy nie jest to najpierw powinien go zakończyć. Wtedy zastanowi się kilkakrotnie czy warto? Czy na serio jest mi tak źle? I wiadomo, nie mówię tutaj też o sytuacjach kiedy on pije, bije i nie szanuje. Znam wiele przypadków małżeństw w pełni zgodnych i niepatologicznych, w których jednej ze stron „się znudziło”, hop-siup już byli w cudzym łóżku i później było płakanie nad rozlanym mlekiem, bo ona/on nie potrafili wybaczyć [a nawet jeśli potrafili to nie chcieli już być małżeństwem]. Moim zdaniem powinniśmy traktować i patrzeć na małżeństwo jakby właśnie miało być to jedno na całe życie. I tak się szanować.
Punkt pierwszy nie jest o zdradzie, tylko o sytuacji, w której mąż pije/bije/zachowuje się jak cham, a kobieta boi się odejść, bo nic już lepszego jej w życiu nie spotka. O kobietach, które myślą, że nie ułożą sobie życia na nowo, więc tkwią w związkach, w których nie powinny trwać.
Absolutnie nie namawiam nikogo do zdrady, wręcz trzymam kciuki, żeby żadna z nas nie musiała próbować więcej jabłek :)
Czy możesz dać znac skąd jest Twoja spódnica? Jakoś wydawało mi się że czasem pisałaś w co jesteś ubrana a teraz szukam i nie ma. Podoba mi się
Spódnica jest stąd: https://monikaswiderska.pl/
Wygląda na to że powinnam się rozwieść .
Mężczyzna jest głową rodziny. A kobieta jest szyją, ktora tą głową kręci ;)
ja słyszałam kiedyś radę ( przypomniało mi się przy punkcie 11) żeby razem z partnerem spać nawet jak jedno na drugiego jest złe i obrażone bo zawsze w nocy podczas snu noga nogę dotknie… ;) asia
Również uważam,że dopóki z kimś nie zamieszkasz to go nie poznasz. Z mężem zamieszkałam po ślubie i dopiero wówczas odkryłam,że jest uzależniony od gier komputerowych i ile czasu im poświęca. Niby wiedziałam,że gra,ale nie miałam pojęcia o skali zjawiska. Myślałam raczej w kategoriach,że do godziny dziennie i jakie było moje zdziwienie gdy rzeczywistość okazała się inna. Jak”randkowaliśmy”to w tym czasie przecież nie grał. Prośby,groźby nie pomogły,jego rodzice też wpłynąć nie potrafili na syna. Zakończyło się rozwodem. Dalej gra bo córka po weekendzie u taty żali się,że się z nią nie bawi bo gra :-/
[…] mnie zaskoczyło w małżeństwie? Jak naprawdę to wszystko wygląda? Jedni straszą, inni uspokajają, ale tylko ja powiem ci prawdę! Jednak najbardziej ciekawi mnie, […]