SF: Bez samochodu ani rusz!
Czy w USA łatwo się przemieszczać? Wbrew pozorom to bardzo trudne pytanie!
Z lotniska wypasiony busik podwiezie Cię pod sam hotel. Super! Ok, ale co dalej? Z pewnością istotne jest to, gdzie jest położony Twój hotel. Mój niestety znajduje się w strefie przemysłowej i wokół są same biurowce.
Do najbliższego sklepu 3 km, do centrum handlowego 5 km, do szybkiego tramwaju 5 km, autobus…? W sumie nie wiem, czy w ogóle jakiś jest?
Kiedy postanowiłem pospacerować po okolicy, szybko doszedłem do wniosku, że to nie najlepszy pomysł. Dlaczego? Amerykanie poza centrum nie są przyzwyczajeni do pieszych (haha! Stąd ich nadwaga – przyp. żona), więc prawie zostałem potrącony przez samochód. Niestety, odległości zmuszają do wynajęcia auta. W Polsce w dużym mieście można sobie bez niego świetnie poradzić. W Ameryce wszystkie centra handlowe są poza miastem, podobnie jak ciekawe miejsca do zwiedzania.
Dobra, nie ma się co męczyć, trzeba wynająć samochód!
Od razu lepiej! Przynajmniej dostanę się wszędzie i wygodnie. Czy tanio?
Nie wiem – sami oceńcie. Wynajęcie samochodu to jakieś 20$ za dzień, niestety do tego dochodzi koszt ubezpieczenie (+ dodatkowe ubezpieczenie, jeśli nie jesteś Amerykaninem), razem 42$. To 120-130zł. Wydaje mi się, że w Polsce jest taka sama cena.
Paliwo? Cały bak to koszt 150 zł. Litr benzyny kosztuje 3,80 zł.
Tak, drogi w Ameryce są niesamowite i oczywiście darmowe. Może nie taki dywanik jak w Niemczech, ale na autostradzie minimum cztery pasy w jedną stronę! Czemu aż tyle? A czemu nie :). Przecież miejsca jest dużo! Mówi się, że Ameryka w porównaniu z państwami europejskimi to nowy kraj. Kiedy duże miasta w Europie robiły się ciasne, oni dopiero zaczynali budować, więc wszędzie jest sporo przestrzeni, a miasta i drogi zostały rozplanowane z rozmachem.
Na przedmieściach można spotkać różne osiedla. Spokojne…
Z super eleganckimi posiadłościami (gdzie oczywiście nie mogłem wjechać), lecz najwięcej jest takich, o których ciężko cokolwiek powiedzieć lub zgadnąć, kto tam mieszka (a na filmach pokazują takie ładne domki… – przyp. żona).
Bloki lub aparmentowce są stawiane w centrach miast. Mieszkania w nich są bardzo drogie, więc najtańszą opcją okazuje się wybudowanie malutkiego, drewnianego domku na przedmieściach.
San Francisco z trzech stron jest otoczone wodą.
I waśnie dlatego wokół miasta znajdują się słynne na cały świat mosty – na przykład Golden Bridge.
Jest to miejsce, które przyciąga samobójców – prawie co tydzień ktoś tam skacze! Wzdłuż mostu porozwieszane są tabliczki z numerami telefonu do poradni lub psychologa.
Czemu wybierają właśnie to miejsce? Bo jest kultowe, a jeśli nie zabije ich uderzenie o taflę wody, to z pewnością sprawę załatwią rekiny. Tak, niby bardzo dużo rekinów jest pod samym mostem. W sumie nic dziwnego, skoro często trafia się świeża krew…
Mimo mostu o złej sławie, San Francisco jest uznawane za jedno z najlepszych miejsc do życia w Ameryce (a więc na świecie?). Nieopodal znajduje się Dolina Krzemowa (gdzie swoją siedzibę ma Google, Apple, Intel, Yahoo oraz Oracle), a samo miasto jest kolebką kulturalną kraju. Przyciąga wszystkie niespokojne duchy: artystów, pisarzy, poetów i muzyków. Mieszkał tu m.in. Mark Twain, Jack London, Jimmy Hendrix, Janis Joplin oraz Carlos Santana. Tak naprawdę rodowitych Amerykanów jest jak na lekarstwo, a na ulicy można spotkać wszystkie narodowości, przede wszystkim Azjatów i Meksykanów. Z tego powodu mieszkańcy słyną z przyjaznego sposobu bycia oraz tolerancyjności, a San Francisco jest podobno liberalną stolicą USA.
Tatku, nikt się nie czepiał że mu chałupę fotografujesz? W Hameryce to zaraz lufa przez okno :D.
A tak poważnie bardzo mnie uwiera cena paliwa. Auć!
Do Stanów nas zawsze ciągnęło, ale żeby tam pojechać na zwiedzanie, to chyba na pół roku trzeba;) A na to, to my sobie pozwolić nie możemy;)
Strasznie podobają mi się zdjęcia;)
Tak? To dobrze, bo robione starą cyfrówką :(.
Nie dałam mężowi mojego aparatu, a teraz żałuję.
Mają swój klimat;) Taki amerykański;)
Bardzo fajna relacja, faktycznie zdjęcia bardzo „amerykańskie”. A mnie zastanawia, czy Tato miał okazję zaobserwować rodziny z dziećmi, np. czy jest dużo rodzin z wózkami, czy rodzin z dziećmi w centrum, czy odwiedzają restaurację itp., itd. Czy je po prostu „widać” w życiu społecznym.
poczytaj fajnie, ale mnie jakos ta cala ameryka nie kreci :) Europa fajniejsza. co bedzie w nastepnym odcinku? :)
Mamunia, co porabiasz?
Świetna relacja i zdjęcia piękne
Droga popękana tak jak u nas. Jest znajomo, jest swojsko w tej Ameryce.
Raz byłem w odwiedzinach u rodziny w Stanach, mieszkają pod Chicago to bez opcji tam bez samochodu jak widziałem jak wygląda życie