7 rzeczy, które powinnaś robić CODZIENNIE, żeby twoje dzieci czuły się kochane
Ja wiem, że dorosłość polega na upychaniu w stanowczo ZA KRÓTKĄ dobę mnóstwa obowiązków. Że brak czasu i gonienie w piętkę. Ale jest 7 takich rzeczy, które NA SERIO powinnaś robić każdego dnia. I żadnej nie pomijać! Po co? Żeby twój maluch nigdy nie musiał się zastanawiać, czy jego rodzice na pewno go kochają?
1. Codziennie powinnaś być sam na sam z dzieckiem choć przez chwilę.
Już widzę, jak na ten punkt oburzają się matki, które mają więcej niż jedno dziecko! Jednak zwłaszcza one muszą zadbać o to, żeby każdemu z nich każdego dnia (poważnie!) podarować choć kwadrans swojej uwagi. Na wyłączność.
To może być ta chwila, kiedy wracacie razem z przedszkola. Albo na przykład kilkuminutowa rozmowa przed snem :).
2. Nie chwytaj telefonu, kiedy jesteś z dzieckiem.
Jasne, jeśli jesteś mamą niemowlaka, z którym spędzasz 24 godziny na dobę, trudno nigdy nie scrollować przy nim Facebooka ;). Robisz to w czasie karmienia albo kiedy maluch przyśnie na twoich rękach. Czasami na spacerze, bo się nudzisz, a czasami nawet wtedy, kiedy potrząsasz grzechotką nad głową dziecka, przekonana, że takiemu malcowi to jeszcze nie robi żadnej różnicy.
Najgorzej, że potem jakoś tak się przyzwyczajamy i mimo, że dziecko rośnie – ten telefon nadal jest w naszej dłoni. Kiedy czekamy razem na autobus. Kiedy wydaje nam się, że dziecko świetnie się obok bawi samo. Kiedy nudzi nas układanie klocków.
A fajnie by było, gdybyśmy w tym czasie były w pełni zaangażowane w bycie razem! Lubisz, kiedy ktoś zerka na maile w trakcie rozmowy z tobą? No właśnie! Ja się wtedy czuję lekceważona.
Aha, jest jeszcze jedno: nic dziwnego, że nasze maluchy, które od urodzenia widzą, jaki telefon jest dla nas ciekawy (ciekawszy od ich zabawek!), potem aż tak do niego ciągną ;).
PS Idealnym i koniecznym momentem by zerknąć na mojego bloga jest czas, gdy położymy dziecko spać ;)
3. Okazuj miłość swojemu partnerowi. Przy dzieciach!
Kiedy pojawiają się dzieci, bardzo często zapominamy o partnerze. Dzieciom okazujemy miłość na każdym kroku, swojemu facetowi… Już niekoniecznie. Bo nie ma czasu…
Ale odstawiając swój związek na boczny tor, działasz na szkodę, a nie korzyść dziecka. Tak!
Podejdź i przytul się do męża. Pochwal po pracy i powiedz coś miłego przy obiedzie. Daj mu buziaka. Nie tylko uczysz w ten sposób swoje dzieci, jak wygląda zdrowa relacja w związku, ale przede wszystkim – dzieci, które czują, że ich rodzice się kochają, też czują się kochane. I bezpieczne!
4. Każdego dnia zapytaj, jak minął dzień.
Ale na Boga, nie zadawaj po powrocie z przedszkola nieśmiertelnego pytania, czyli: „Co było na obiadek?” oraz: „Czy wszystko zjadłeś/aś?”. Serio? Dla twojego dziecka to najmniej ważna część dnia! Ono na pewno o wiele bardziej chce opowiedzieć, w co się dzisiaj bawiło, a nie jaki kolor miał sosik na ziemniaczkach!
5. Każdego dnia chwilę się powygłupiaj.
Oczywiście, możecie wygłupiać się cały boży dzień, ale chwila też wystarczy. Ja zazwyczaj łapię głupawkę mojego synka, tzn. on nadaje ton, bo jest w tym najlepszy, a ja podążam.
Ostatnio wygłupiał się na przykład, jedząc deser: składał do kupy kawałki jabłka, krzycząc przy tym: „Lego City!”. Zamiast go uciszyć, spróbowałam razem z nim złożyć pokrojone jabłko w całość, jakby to były klocki. Najgorsze, co może zrobić wtedy matka to powiedzieć: „Nie wygłupiaj się”, „Siedź prosto”, „Zachowuj się grzecznie!” (tak, i takie kwiatki słyszałam w swoim życiu!) czy wznosić oczy do nieba w geście totalnego niezrozumienia. Dziecko śmieje się ze swoich własnych, trochę absurdalnych żartów? Śmiej się razem z nim!
6. Oglądaj z dzieckiem jego ulubioną bajkę!
Ja wiem, rodzice włączają MiniMini, żeby mieć święty spokój i NARESZCIE chwilę dla siebie. Ale następnym razem naprawdę znajdź odrobinę czasu, żeby pooglądać tę jedną, ulubioną bajkę ze swoim dzieckiem! To trochę jak w związku: jeśli macie wspólne zainteresowania, tworzy się więź. Bo macie o czym rozmawiać!
Jeśli interesujesz się tym, czym interesuje się twoje dziecko, dajesz mu wyraźnie znać: zależy mi na tobie.
7. Bądź konsekwentna.
Nie zmieniaj co chwilę zdania. Twoje dziecko potrzebuje stałości. Czuje się bezpieczne tylko wtedy, kiedy wie, że w jego domu obowiązują jakieś zasady i jest ktoś, kto tych zasad pilnuje.
Ok, brzmi trochę niejasno, więc podam przykład: jeśli właśnie zawołałaś w złości: „Szlaban na słodycze!” a po chwili te słodycze dajesz, to choć początkowo dziecko się cieszy, że dostało dokładnie to, czego chciało, po jakimś czasie w jego głowie zaczyna kiełkować myśl: „A co, jeśli rodzice mają mnie gdzieś?”. Wiesz, ono czuje, że dostało te słodycze wcale nie dlatego, że chciałaś mu zrobić przyjemność. Ono wie, że zrobiłaś to na odczepne.
Masz i się zamknij.
Przestań w końcu krzyczeć i daj mi święty spokój.
Weź i idź sobie.
Oczywiście sytuację tę można przełożyć na każdą inną: zabraniasz tabletu, a po chwili go dajesz, bo nie chcesz już dłużej słuchać jęków. Mówisz, że za jedynki w szkole ma zakaz wychodzenia na plac zabaw, ale jeszcze tego samego dnia pozwalasz dziecku iść, bo widzisz, że strasznie się nudzi i nie potrafisz go w żaden sposób zająć w domu. Z troski o nastolatka każesz wracać do domu nie później niż o 22, ale jak wraca o 24, to dla świętego spokoju machasz na to ręką i nawet nie zaczynasz rozmowy. Jak myślisz, dziecko czuje się wtedy zaopiekowane czy olane?
Ale przede wszystkim CODZIENNIE mów swojemu dziecku, że je kochasz. A nawet kilka razy dziennie! Kiedy jest dobrze i po kłótni. Kiedy idzie do przedszkola i kiedy z niego wraca. Kiedy otwiera oczy i kiedy je zamyka. Po prostu mów to, co czujesz. Tak często, jak czujesz.
Jestem pewna, że za 20 lat odwdzięczy ci się tym samym i jako rosły byk lub duża pannica nie będzie się wstydziło podejść do swojej starej matki, żeby powiedzieć jej dokładnie to, co samo słyszało przez całe swoje życie, czyli: „Kocham cię”.
Niby takie oczywiste, a jednak czasem o tym zapominam. Dzięki za ten tekst. Szczególnie muszę się pilnować z telefonem. Myślałam o tym niedawno, ale dalej z przyzwyczajenia zerkam, gdy usłyszę powiadomienie. Czas nad tym popracować :)
Z tych wszystkich punktów to jest również mój największy problem.
Wyłączyłam powiadomienia gdzie tylko się da (choć Facebook niemal codziennie mnie pyta, czy jednak ich nie włączyć), ale w sumie nie wiem, czy tak jest lepiej, bo i tak w dzień roboczy do godziny 17 średnio co godzinę odświeżam maila.