Jak NIE radzić sobie ze stresem?
Był sobie wkurwnerw. Niby nic wielkiego, kolega z pracy nawalił, a szefowi powiedział, że to twoja (bardzo wielka) wina. Albo ktoś ci przytarł auto i stwierdził, że baby nie powinny siadać za kółkiem.
Jednak efekt jest taki, że teraz cała latasz.
Nie wiem, jak reagujesz na takie sytuacje, więc dzisiaj podpowiem ci, co mi osobiście pomaga. Lub nie. Ale do tego wniosku doszłam dopiero po głębszej analizie!
1. Ochrzań męża.
Mąż jest zawsze pod ręką. Nie ucieknie za daleko, najwyżej do mamy, ale dla niego to jak z deszczu pod rynnę, więc pięć razy pomyśli, zanim zdecyduje się na krok ostateczny. Czyli że ostro musiałabyś przegiąć parasol… Jednak wielkie awantury sieją jeszcze większe spustoszenie i masz jak w banku, że gdy tylko wypomnisz w kłótni wszystkie winy zaprzeszłe, aż do słów, które wypowiedział na pierwszej randce – a nie powinien był nawet wspominać, że masz „ładne loczki”, podczas gdy całe popołdunie spędziłaś z prostownicą w dłoni! – nastanie cisza jak makiem zasiał. A ty ze stresu nie będziesz mogła zasnąć. Ale przynajmniej zapomnisz, co wyprowadziło cię z równowagi… Teraz masz większe zmartwienie, a mianowicie: jak uniknąć rozwodu?
Skuteczność rozładowania napięcia: 0/10
Skuteczność rozwiązania problemu: 0/10
2. Wymyj okna.
Wcale nie takim dziwnym trafem już kilka godzin po ostatniej wizycie w urzędzie okna w moim mieszkaniu zaczęły lśnić. Nic tak nie oczyszcza ze złych emocji jak miska pełna wody (koniecznie z dużą ilością piany!), ścierka i odrobina wysiłku. Gorzej, że potem przyszło moje dziecko, które przykleja się do czystych szyb jak mucha do lepu. I całą robotę diabli…
Skuteczność rozładowania napięcia: 5/10
Skuteczność rozwiązania problemu: 0/10
3. Idź pobiegać.
Od odrobiny bezowocnego wysiłku jeszcze lepszy jest ostry wycisk. To nie będzie przyjemny bieg, ale ból fizyczny ma szansę przyćmić ten psychiczny, a twoje myśli najpewniej zagłuszą muzykę w słuchawkach tak skutecznie, że w mig odkryjesz rozwiązanie. I że coś ci się stało w kolano.
Skuteczność rozładowania napięcia: 7/10
Skuteczność rozwiązania problemu: 5/10
4. Zadzwoń do przyjaciółki.
Samo przegadanie problemu nam kobietom często wystarcza. Facet nigdy tego nie zrozumie! Spróbuj mu opowiedzieć o tym, co cię boli, a będzie zły, że:
a) oczekujesz od niego rozwiązania,
b) nie wprowadzasz jego rad w życie,
c) nadal jęczysz.
Oni są zaprogramowani na działanie, nie potrafią zwyczajnie pogadać, dlatego zawsze w takich razach wolę zadzwonić do jakiejś babki, która niczego mi nie każe, tylko siedzi, słucha, potakuje i współczuje. Jeśli jest w te klocki dobra (ej! każda z nas jest przecież dobra), zada kilka naprowadzających na rozwiązanie pytań. I zaprosi na lampkę wina. Albo od razu na całą butelkę. Ale zapobiegawczo kupi dwie ;).
Skuteczność rozładowania napięcia: 10/10
Skuteczność rozwiązania problemu: 7/10
5. Skonfrontuj swój problem z osobą, która narobiła syfu.
Tutaj wyjścia są dwa: albo okaże się spoko gościem, który tak samo jak ty dąży do pokojowego rozwiązania sytuacji, albo – to prędzej! – skończonym bucem, którym nie warto się przejmować. Ani chwili dłużej. No kaman! Przecież każdy, kto mądry, już dawno o tym wie i na pewno stanie po twojej stronie! A kto niemądry – niech zostanie tam, gdzie jest. Byle daleko.
Skuteczność rozładowania napięcia: 10/10
Skuteczność rozwiązania problemu: 10/10
No! Czyli już wiesz, co robić, kiedy ktoś cię zdenerwuje?
Ja niby wiem to od dawna, ale i tak najpierw pójdę do męża…
Ja sprzątania.. I przechodzi.. ;)
Salusiowo.blogspot.com
Też niestety zawsze zaczynam od męża… Potem mi go szkoda ;)
U mnie dobrze sprawdza się pogadanie z przyjaciółką/siostrą. Skonfrontowanie sytuacji u źródła wymaga wzbicia się na wyżyny dojrzałości, ale rzeczywiście, tak jest najlepiej :)
A prawda, trzeba być bardzo dojrzałym (i odważnym ;)), pewnie dlatego nie zawsze potrafię przejść od razu do punktu 5 ;).
mam pytanie z innej beczki- skąd ten przpiękny koszyk? Zakupy wszak tez pomagają w rozładowaniu negatywnych emocji :)
Zakupy zawsze (zapomniałam o tym ;))!.
Koszyk z Lidla. Już się niestety skończyły, choć jeszcze niedawno widziałam, jak dorzucali nowe.
Kobieto,jesteś niesamowita ? zaczęłam czytać Twojego Bloga wczoraj i zakochałam sie w Twoich teksach