1000 to najważniejsza liczba dla twojego dziecka. Sprawdź dlaczego!
To był błąd, który sama popełniłam i to przy dwójce moich dzieci. Przyznaję się bez bicia! Z kalendarzem w ręce i tak jak Bozia przykazała wprowadzałam do ich diety nowe składniki, ale z utęsknieniem czekałam, aż skończą wreszcie rok. Żeby już nie przecierać im tych zupek, nie gotować kaszek. Też tak miałaś? Nic dziwnego, w końcu utarło się, że roczne dziecko może jeść to co dorośli. Ale to nie do końca prawda… Bo nawet jeśli nie solisz i masz bardzo zbilansowaną dietę, to twoje dziecko nadal potrzebuje więcej. Chociaż je mniej. Czyli sama widzisz, że musi dostawać TYLKO pełnowartościowe posiłki. W końcu w ciągu 1000 pierwszych dni rozwija się najbardziej!
1000 PIERWSZYCH DNI ŻYCIA DZIECKA JEST KLUCZOWE DLA JEGO ZDROWIA
Te 1000 dni liczymy od początku ciąży do 36 miesiąca życia dziecka, kiedy kończy trzy lata.
Wszystko, co w tym czasie robimy, czego doświadczamy, jak jemy ma fundamentalne znaczenie w całym naszym późniejszym życiu.
Dlaczego? Bo wtedy organizm człowieka rozwija się najintensywniej. Wystarczy pomyśleć: do 3 roku życia dziecko podwaja swój wzrost (z ok. 50 centymetrów do 100) i potraja swoją wagę (z 3-4 kilogramów do 12, a nawet 15!). Nawet nastolatki w okresie dojrzewania nie rosną w takim tempie, choć często mówimy zdziwieni, jak szybko „wystrzelili” w górę.
Z tego powodu np. dziecko, które ukończyło pierwszy rok życia nie może mieć takiej diety jak dorosły. Jego zapotrzebowanie na witaminę D jest 6 razy większe, a zapotrzebowanie na wapń i żelazo aż 4 razy większe!
Pierwsze 3 lata życia to czas, w którym najintensywniej rozwija się mózg. Ale to pewnie wiesz, obserwując, jakie postępy KAŻDEGO DNIA robi twoje dziecko. Niestety, już nigdy potem człowiek nie uczy się tylu nowych rzeczy w tak krótkim czasie. Poza tym dojrzewa układ odpornościowy (dopiero w wieku 15 lat jest jak u dorosłego!). To czas, gdy kształtuje się niedojrzały układ pokarmowy oraz programuje metabolizm NA CAŁE ŻYCIE! Właśnie wtedy utrwalają się preferencje żywieniowe.
A z tymi preferencjami nie jest najlepiej. I nawet z roku na rok coraz gorzej!
Rozmawiałam ostatnio ze znajomą dietetyczką, że polskie dzieci to najszybciej tyjące dzieci na świecie. Zajęliśmy niechlubne 1. miejsce jeśli chodzi o otyłość wśród 11-latków.
Nic dziwnego. Według badań 75% dzieci w Polsce spożywa za dużo cukru. Biję się w pierś, bo moje też do tej grupy należą.
Za to 88% dzieci je za mało warzyw. Tutaj staram się robić co mogę, żeby codziennie talerz moich dzieci był kolorowy.
WYZWANIE 1000 PIERWSZYCH DNI DLA ZDROWIA DZIECKA
Dlatego odważyłam się wziąć udział w wyzwaniu Programu „1000 pierwszych dni dla zdrowia”.
Zadanie polegało na stworzeniu trzydniowego menu dla dzieci. Bardziej, niż żeby się popisać, zależało mi na tym, żeby sprawdzić, czy codzienna dieta moich maluchów jest odpowiednio zbilansowana, dlatego do tabelki wpisałam produkty, które moje dzieci jedzą na co dzień, choć zadbałam o większe urozmaicenie :).
Potem te produkty przeniosłam do kalkulatora www.1000dni.pl i wcisnęłam magiczne OBLICZ.
Wnioski były dobre i… Złe.
Okazało się, że dieta Kosteczki jest ok. Mała je bardzo różnorodnie: warzywa, żółte sery, mięso, ryby oraz kasze nie są żadnym problemem, pije również 3 razy dziennie mleko modyfikowane typu Junior. Jeśli chodzi o preferencje żywieniowe, jest to dziecko idealne :). ALE brakuje jej witaminy D.
Za to kiedy zobaczyłam wyniki mojego syna, o mało nie spadłam z krzesła. Kostek jest niejadkiem, więc układając trzydniowe menu dla niego mieliśmy ograniczone pole do popisu, bo nie wszystko niestety zje. Mimo pewnych ograniczeń wydawało mi się, że stworzyliśmy idealny, zbilansowany jadłospis, z którego byłam naprawdę zadowolona. Jednak wyniki były druzgocące: niedobory witaminy D (standard), jodu oraz wapnia. Czego się w sumie spodziewałam, ponieważ mój syn nie pije mleka.
JAK DBAĆ O DIETĘ DZIECKA W TYM WYJĄTKOWYM OKRESIE 1000 PIERWSZYCH DNI (I POTEM)?
MOJE RADY!
1. To naturalne, że dzieci lubią słodycze!
Wiosną – przed podjęciem wyzwania – byłam na warsztatach prowadzonych przez dr Joannę Neuhoff-Murawską z Centrum Zdrowia Dziecka. To od niej dowiedziałam się, że to, że mój synek ponad wszystko lubi czekoladę, jest całkiem naturalne.
Dzieci rodzą się z predyspozycją do smaku słodkiego. A wszystko to przez naszego pra, pra, pradziadka, który żył w lesie i żywił się tym, co znalazł. Trucizna jest gorzka, a to co jadalne jest słodkie. Nasz przodek musiał więc unikać gorzkiego, żeby przeżyć.
Zauważ, że większość warzyw ma delikatny posmak goryczy!
Ale instynkt, ten swoisty radar na słodkie, dzięki któremu ludzkość przetrwała, dzisiaj jest naszym przekleństwem. Bo zmieniliśmy tryb życia na siedzący. W dodatku mamy nieograniczony dostęp do jedzenia!
Zadaniem matki jest więc tę naturalną predyspozycję do słodkiego odwrócić. Najlepiej jak najwcześniej zadbać o to, żeby dziecko polubiło smak warzyw. Jak? Codziennie w różnej formie muszą pojawiać się na jego talerzu!
2. Jedz z partnerem super zdrowo.
Po pierwsze dlatego, że dajesz przykład. A po drugie: im zdrowiej jecie, tym mniej musisz gotować tylko dla samego dziecka :).
- unikaj soli,
- większość twojego talerza powinny wypełniać warzywa. Ja zawsze robię kilka sałatek/surówek do obiadu. Kalafior, buraczki, do tego ogórek małosolny. Dlaczego? Bo dzieciaki coś z tego na pewno wybiorą!
- staraj się jak najmniej smażyć, unikaj panierek do mięsa czy ryb, za to jak najwięcej gotuj na parze. My mamy piekarnik z funkcją pary, który mega ułatwia nam sprawę,
- matka to w ogóle taki zawód podwyższonego ryzyka, bo często musi się bawić w… Przemyt! Ponieważ dzieci jedzą małe porcyjki, warto zadbać o to, żeby były witaminową bombą. Jak? Zmiel mięso drobiowe i dodaj do niego brokuły, pietruszkę albo seler. Mieszaj kasze z groszkiem, fasolką czy ziołami; rób puree z ziemniaków, ale zamiast masła i śmietany dodawaj kalafior oraz jogurt naturalny; jeśli robisz naleśniki czy gofry, zawsze podawaj je ze świeżymi owocami,
- wykorzystaj deser, żeby również podać coś zdrowego. U nas jest to najczęściej: jogurt, jabłko (lub inny owoc) albo marchewka do pochrupania.
Pojawienie się na świecie dziecka to świetny pretekst, żeby zadbać również o własną dietę i zdrowie!
3. Zadbaj o dostarczenie kluczowych składników w diecie dziecka.
Przede wszystkim: karm piersią jak długo się da. I ignoruj uwagi innych, że może czas już przestać? Dajesz swojemu dziecku najlepsze, co może dostać na starcie swojego życia. To nieprawda, że mleko matki po roku zamienia się w wodę. Nadal ma mnóstwo wartości odżywczych, którymi uzupełniasz wszelkie niedobory w diecie! I nie, nie ma nic dziwnego w tym, że karmisz dwulatka czy trzylatka :).
Ja niestety nie karmiłam piersią, jednak moja córka mimo skończonych dwóch lat nadal pije mleko modyfikowane typu Junior zamiast krowiego. Dlaczego? Czy to nie strata kasy? Dla nas nie, bo tak zalecił nam pediatra, kiedy okazało się, że krowie jej nie służy, jest za ciężkie i powoduje problemy z brzuszkiem. Specjaliści również zwracają uwagę na to, że mleko modyfikowane w przeciwieństwie do krowiego uzupełnia dietę dziecka o niezbędne witaminy i minerały – m.in. żelazo, witaminę D, DHA, błonnik czy jod. To zawsze będzie lepszy wybór.
Jednak niezależnie od sposobu karmienia trzeba jeszcze podawać witaminę D. I to okrągły rok! Nie zaszkodzi też włączyć do diety dziecka tran.
4. Korzystaj z darmowego kalkulatora witaminy D, wapnia i jodu na stronie www.1000dni.pl, żeby na bieżąco kontrolować niedobory w diecie dziecka.
To narzędzie jest boskie! Przede wszystkim działa bardzo intuicyjnie. Wystarczy, że zanotujesz, co twoje dziecko jadło przez ostatnie 3 dni i od razu dostaniesz odpowiedź, czy jego dieta jest odpowiednio zbilansowana. Warto poświęcić trochę czasu na wypełnienie kalkulatora, dzięki czemu wyniki będą wiarygodne.
Przy wypełnianiu szybko zauważysz, że są tam absolutnie wszystkie produkty, jakie twoje dziecko zjada w ciągu dnia. Co bardzo mi się podoba: porcje są dostosowane do wieku małego dziecka (np. pół jabłka – jeśli twoje dziecko zjada całe jabłko, to po prostu wstukujesz 2 porcje).
Nie musisz też ważyć potraw, bo obok gramów masz informację, ile to konkretnie jest, np. naleśnik – jeden placek czyli 80 g; chleb 1 kromka czyli 35 g; winogrona jedna garść czyli 70 g.
Uff, gdyby były same gramy, to bym się pogubiła!
Po wybraniu produktów pod spodem pojawia się lista tego, co twoje dziecko danego dnia zje/zjadło, więc możesz sobie szybko podsumować, czy przypadkiem o czymś nie zapomniałaś?
A jeśli nie, to wprowadzasz menu na kolejny dzień i klikasz „oblicz”. Voila! Od razu wyskakuje wynik, z którego dowiadujesz się nie tylko, czego w diecie twojego dziecka brakuje, ale również w jaki sposób można to uzupełnić?
Sprawdź sama, jakie to proste > TUTAJ.
Zdrowie dzieci jest bezcenne, dlatego zachęcam, żebyś również przystąpiła do wyzwania, w którym sama wzięłam udział!
Dbajmy o nasze ciała – to jedyne miejsce, w którym musimy mieszkać! (Jim Rohn)
* Wpis powstał we współpracy z Programem „1000 pierwszych dni dla zdrowia”, w ramach którego powstało mega przydatne narzędzie, jakim jest kalkulator 1000 pierwszych dni – sprawdź tylko sama! > KLIK
Ja byłam zszokowana, kiedy trafiłam na książkę Człowiek na bakterie i dowiedziałam się, że te małe mikroorganizmy z jelit mojego malucha mają ogromny wpływ na odporność i wiele innych rzeczy. Prawidłowe żywienie pomaga nam uniknąć wielu infekcji i wzmocnić organizm, a także pomagają walczyć, kiedy już nasz maluch zachoruje. Po przeczytaniu tej książki zmieniliśmy dietę naszego malucha, bo już świadomie takich faktów nie można pominąć.
Piotr zawsze mi powtarza (kiedy nie mam czasu zjeść albo nie mam apetytu, lub z nadmiaru obowiązków/stresu jem słabo): „Odporność płynie z brzuszka!”. Co tylko potwierdza moja mama, która ma takie doświadczenie, że mój brat, który jadł wszystko jako dziecko (oczywiście rodzice dbali, żeby to „wszystko” oznaczało „zdrowo”) nie chorował prawie wcale, a jak zachorował, to błyskawicznie wracał do formy.
Ja byłam niejadkiem, jadłam mało i wybiórczo, i chorowałam cały czas niestety :( także tak! Dieta jest kluczowa!
Ja też jestem mamą niejadka, więc na maksa mi się przyda ten kalkulator :)
Super narzędzie, staram się, żeby moje dzieci jadły zdrowo ale zawsze byłam ciekawa czy nie mają niedoborów. Wyszło podobnie jak u ciebie brak witaminy D więc mam wiekszą motywację, żeby o niej pamiętać.
Ten kalkulator jest rewelacyjny! :) Niestety moje dziecko to klasyczny niejadek i choć staram się aby cała rodzina zdrowo się odżywiała niestety wychodzą niedobory :(
Dzięki za rady porady, ja po roku dawałam dzieciom jeść to co my, ale dałaś mi do myślenia?