10 obrzydliwych rzeczy, które robią wszystkie matki, ale żadna się do tego nie przyznaje!
No ja wiem, że ty nie. Przecież to straszne! Niehigieniczne i fuj! Jak w ogóle można coś takiego robić??? Dlatego, umówmy się: poniżej przedstawiam 10 obrzydliwych rzeczy, które robią matki. Te inne matki, nie ty. Możesz sobie poczytać, pośmiać się w duchu, pokiwać przytakująco głową (przecież i tak nikt nie patrzy!), a potem zamknąć komputer i udawać, że nigdy się nie wydarzyło, ok?
1. Sprawdzamy, jak smakuje mleko. Nasze mleko.
I idę o zakład, że faceci robiliby dokładnie to samo!
2. Gdy w życiu pojawia się dziecko, chodzimy pod prysznic tylko wtedy, kiedy jest absolutnie taka konieczność. Albo sposobność. A nie że codziennie, bo tak wypada.
Całe szczęście nie trwa to długo. Kilka miesięcy zaledwie ;).
3. Wąchamy cudze pupy.
Zamiast normalnie po ludzku zajrzeć w pieluchę, to nieee… Matka sprawdza jej czystość po niuchu!
No i kto bogatemu matce zabroni???
4. Zjadamy resztki po dzieciach.
Ale że co w tym złego? Ma się zmarnować?!
Przyznam szczerze, że właśnie przez takie podjadanie po starszaku – dopóki nie zaczęłam biegać! – ciężko było mi schudnąć po ostatnim porodzie. Ale nie, nie. To na pewno przez hormony ;).
5. Wyciągamy baboki ręką.
Tak. I to nie są wcale gile z naszego nosa!
6. Łowimy szminki wrzucone przez dzieci do… toalety.
A potem nawet malujemy nimi usta jak gdyby nigdy nic ;).
No co? Spłukałabyś Maca za stówę?
7. Śliną czyścimy buzię dziecka.
Nie, że zawsze. Tak naprawdę tylko w wyjątkowych sytuacjach. Na przykład, kiedy zobaczymy, że jest brudne tuż przed wejściem do przedszkola. Albo do lekarza. I pod drzwiami u teściowej. A my jak na złość nie zabrałyśmy ze sobą mokrych chusteczek!
8. Z kanapki dziecka odgryzamy skórkę, kiedy płacze wniebogłosy, że jej nie chce (skórki ofc, bo kanapkę bardzo!).
Na przykład na spacerze. Ale nie ma się czego wstydzić! Myślę, że i tak bardziej podejrzane by było, gdybyś wyciągnęła nagle nóż z torebki ;).
9. Naprawdę stosujemy zasadę 5 sekund!
Oj tam, oj tam. Od odrobiny bakterii nikt jeszcze nie umarł ;).
10. Sprawdzamy temperaturę jedzenia niemowlaka własnym językiem.
Jakoś tak zawsze bezpieczniej, kiedy to mama się oparzy, a nie nasz malutki dzidziuś, prawda?
No i przyznaj teraz sama: lżej się zrobiło na duchu, że nie jesteś w tych wszystkich obrzydliwościach, które robisz, zupełnie sama? ;)
haha, 1 nie próbowałam, jakoś mnie obrzydzało. ale co do reszty jak najbardziej :D
ja to samo! wszystko poza pierwszym punktem. Ale moj maz probowal! :))))))
A jak, choć mleka własnego czy modyfikowanego nigdy nie spróbowałam, bo bleeee no bleee i już. :D
Modyfikowanego też nie? :)
Ja modyfikowane próbowałam. I wiecie co? JAK DZIECI TO JEDZĄ??! Ohyyyyda.
A mi tam smakuje :)
Też, odrzuca mnie zapach…. :D
MM to pół biedy, gorsze jest pepti. Śmierdzi jak psie żarcie i smakuje pewnie podobnie, psiego akurat nie próbowałam
3. Przy pierwszym mialam tak wyostrzony wech, ze wydawalo mi sie, ze nie tylko ja, ale i caly autobus czuje „mleczna” kupke mojego malucha w wozku. Nie musialam wiec wachac, ale przy drugim, owszem, zdarzalo sie (a byla to jedna z rzeczy, ktore mnie naprawde brzydzila przed dziecmi). 4. A co, ma sie zmarnowac? 7. Rzadko, bo jestem z tych Matek Ktore Maja Wszystko Przy Sobie ;), no ale czasem, jak cudze dziecko zuzylo cala moja paczke na placu zabaw („O jeny kochaniutka, znowu musze zmienic pampersa, a juz nie mam chusteczek, poratujesz?”). 5. Do niczego sie nie przyznam bez adwokata. 11. Juz w tramwaju dostrzegam brudne uszy potomka, slonce tak je przeswieca, ze chyba kazdy to widzi, dawac tu mokra chusteczke, a ty nie wierc sie dziecko, musze, po prostu musze to zrobic. 12. Oddajac potomka do przedszkola – Bozesz, jakiez on ma dlugie i brudne pazury. Chodz tu do mamy, gdzie mama to miala nozyczki do paznokci, tutaj, a nie, to pila lancuchowa, to tez nie – mlotek – o sa! Cichaj dziecie, obcinamy. Z tymi nozyczkami to notabene juz bylo zamieszanie na lotnisku. ;)
Ad. 11. – mój maż zawsze widzi takie rzeczy w tramwaju albo w sklepie i potem spokojnie skończyć zakupów nie może :D
Ad. 12. – to akurat mój syn pilnuje swoich pazurów. Ile razy się zdarzało, godzina 22-23, nagle moje dziecko wychodzi zapłakane z pokoju, bo przecież miałam obciąć i zapomniałam!!!
ALE sytuacja z wczoraj: 7 rano, z trudem wygrzebałam w szufladzie OSTATNIĄ parę czystych skarpetek mojego dziecka. Dobra, odprowadzę go do przedszkola i szybko zrobię pranie, żeby zdążyło wyschnąć na następny dzień. Pech chciał, że całą noc padał deszcz, a my trochę spóźnieni, więc do przedszkola biegusiem, na skróty, przez trawy dzikie. I w momencie, w którym poczułam, że zapadam się w błoto po kostki, spojrzałam na synka – on też się zapadł :/. Szybko go na ręce i do przedszkola, gdzie zdjęłam mu doszczętnie przemoczone buty, skarpetki, założyliśmy kapcie i mówię do pani, że za moment przyniosę z domu nowe skarpetki. Oczywiście w domu sobie przypomniałam, że czystych skarpetek nie ma! Wysłałam więc męża z „wczorajszymi”, bo mi odwagi zabrakło. Mąż wraca, pytam: „Ubrałeś mu sam? Powiedz, że ubrałeś mu sam!”. A mąż: „Nieee, pani ode mnie zabrała, żebym nie przeszkadzał przy śniadaniu”.
Także tak. Nauczka na całe życie, żeby robić pranie na bieżąco, a nie jak już czegoś zaczyna brakować :/
No i po Twoim imagu. :))) To akurat mi sie nie zdarzylo (jeszcze), ale, przysiegam dwa razy najwyzej, musialam… pozyczyc bokserki od meza. I zawsze przy tym musialam myslec o mojej babci, ktora podkreslala, ze zawsze nalezy miec czysta i schludna bielizne, bo … jakby jakis wypadek np. omdlenie na ulicy, czlowiek upadnie, spodnica sie zadrze i co ludzie powiedza. :) A ja w meskich gaciach. :) U mnie to jest tak, ze, parafrazujac Forda (tego od Forda), majtki moga byc w kazdym kolorze, byleby to byl kolor czarny i tak mi sie wszystkie skumulowaly w ciemnym praniu, ze musialam siegnac po drastyczne srodki. Maz nie byl zachwycony. :)
Błyszczyk Eris dawał radę po wyjęciu z muszli, oj tam, oj tam…
Dokładnie, choć szminki nie ale ….. o! telefon :) Nie mogłam karmic piersia ,żałuje , ale wszystkie nawet gorzki Nutramigen ..wszystkie mleka próbowałam
Kiedyś w akcie desperacji – kiedy nie miałam mleka do kawy – dodałam modyfikowanego. Nie polecam :)
Dito. Ale myslalam, ze bedzie lepiej smakowac. :) Na studiach kiedys zrobilysmy z dziewczynami budyn z ostatnich dwoch paczuszek, resztki mleka UHT i wlasnie mleka w proszku (niebieskiego) i nawet smakowal. Albo bylysmy takie wyglodzone. :)
Hehe dzisiaj mój mąż dodał do kawy mm, bo…. syn nie wypil wszystkiego :D cóż za oszczędność.
ja też ale modyffikowanego w nadziei że nie będzie miał kolki … i tak miał :D
widac jestem jedna z „tych” matek. 7 na 10:) kto wie, moze z czasem bedzie dyszka;)
No to za ta dyszke! :)
O mój Boże. Jestem obrzydliwa ?
4/10 – ja chyba nie jestem matką!
Kochana, 7/10 :) Prysznic musi być! Odkąd urodziłam to był mój największy (i jedyny) relaks!
Poza tym chyba źle ze mną, bo te punkty dotyczące jedzenia jakoś nic a nic mnie nie ruszają ;)
Dokladnie. Ale przy corce HNB ledwo und wyrabialam sie z tym do wizyty poloznej, choc litosciwie przychodzila 13-14sta. A ja od pobudki przed 6sta – Nie zdaze, no nie zdaze.
Tak, K*** tak :)
Pierwsze nawet nie pomyślałam bo za krótko karmiłam, drugie po nacinaniu wręcz nie miałam wyjścia i musiałam codziennie kąpiel zażywać bo słabo rana się goiła. Cała reszta tak, tak, tak :-) chyba mogę się nazwać obrzydliwą ;-)
Hahaha! Faktycznie, nawet nie zdawałam sobie sprawy jak obrzydliwa jestem ;-)
Baboki :) hahaha ale sie uśmiałam – no tak to prawda
Oj tam, oj tam, kiedyś mi zostało odciagniete mleko moje, nie dałam tej resztki dziecku, tylko wlalam sobie do kawki :D wygrałam ranking na najobrzydliwsza matkę? Co gorsza, smakowało mi :D kapalam sie za to, bo rana i odchody poporodowe…teraz jak juz syn ma rok (w domu jest jeszcze czterolatka) to zdarza mi sie nie wykapac codziennie bo zasypiam ze zmęczenia wieczorem :P
Ale nigdy nic z kibelka nie wylawialam (jeszcze) :D
Zaraz… Ale że picie WŁASNEGO mleka jest obrzydliwe? A to co z tym od KROWY w takim razie? ;>
Co do np zasady „5 sekund” (zarówno „5”, jak i „sekund” tylko z nazwy, btw) – cóż, moje dziecko (9 miesięcy) samo ją stosuje i to nawet w przypadku cudzych butów. To co ja się będę szczypać, nie? ;)
8 – skórka z kanapki? phi – ja obgryzałam skórkę z jabłka, bo mój 2 latek jej nie toleruje a na wyjeździe nie miałam obieraczki :P to jest wyzwanie :P