Nie będę za to przepraszać. Uważam, że dzisiaj właśnie tak trzeba wychować dziecko

Nasze dzieci dorastają w zupełnie innym świecie niż my. Jeśli kiedyś można było mówić o różnicy pokoleń, to dzisiaj jest już przepaść. Ja sama różnicę pokoleń odczułam dość boleśnie, bo byłam późnym – jak na tamte czasy – dzieckiem swoich rodziców. Ciągle miałam wrażenie, że oni zupełnie mnie nie rozumieją! Że są z jakiejś odległej planety i trochę tak było, bo dorastali w smutnej, powojennej Polsce, a ja w kolorowych latach 90-tych. Erze walkmana, Spice Girls, Bravo i dresów z czterema paskami z targu. Dziewczynki ze zmywalnymi tatuażami z gumy do żucia wydawały się moim rodzicom złym towarzystwem. Dwa kolczyki w uchu? A co ty, bykiem jesteś? Zmywalny spray do włosów we wakacje? Nie ma mowy moja panno! I chociaż wiedziałam, że robią to dla mojego dobra, obiecałam sobie, że ja będę inna. Że koronny argument: „Bo za moich czasów…” nigdy nie pojawi się w moich ustach.

Pamiętam jak pojechałam na jeden z pierwszych obozów w siódmej klasie. Koleżanka zabrała ze sobą fluorescencyjny lakier do paznokci. Jakiś rażący pomarańcz czy też żółć. Ostatni krzyk mody! Już pierwszego dnia, w autobusie, po raz pierwszy pomalowałam sobie paznokcie.

– Jak szybko to się zmyje? – zapytałam koleżankę, miotana sprzecznymi uczuciami: z jednej strony bardzo podobał mi się nowy kolor i chciałam mieć takie paznokcie jak najdłużej, ale z drugiej wiedziałam, że rodzice zobaczyć tego nie mogą.
– Zmyjesz w domu. Mama nie pozwoliła mi brać zmywacza – przyznała koleżanka.
– Ale to nie zejdzie, jak wymyję ręce? – odkryłam Amerykę.
– Ilona, lakier nie schodzi od wody!

No tak, skąd mogłam wiedzieć? Nigdy nie używałam lakieru do paznokci! Każdego wieczoru przy ognisku spędzałam więc pół godziny na zdrapywaniu jednego-dwóch paznokci, dzięki czemu po tygodniu po kolorze na nich nie było nawet śladu.

Dlaczego o tym piszę? Bo dość wcześnie nauczyłam się jednej najważniejszej rzeczy dotyczącej wychowania: to, że czegoś zabronimy naszym dzieciom, nie oznacza, że one tego robić nie będą! Wprost przeciwnie! Zrobią, ale tak, żebyśmy my się o tym nie dowiedzieli. Nie mogłam przekłuć uszu w kilku miejscach? To przebiłam sobie pępek! I rodzice nie mieli ŻADNEJ kontroli nad tym, w jakich warunkach to zrobię.

ZAKAZ NICZEGO NIE UCZY

Jasne, tak jest łatwiej dla rodziców. Nie, bo nie. Bo ja tak mówię. Bo nie wolno. Bo bądź grzeczna/grzeczny.

Wielu rodziców ma dzisiaj na przykład problem z nowymi technologiami. Ekrany są wszędzie! Spędzamy przed nimi naprawdę dużo czasu. Nastolatki przesiadują z telefonem w ręce, przed komputerem czy tabletem aż 9 godzin dziennie. To jakiś kosmos!

Co zrobić, żeby tego uniknąć? Pierwsza myśl: zabronić. Jednak byłabym bardzo niewiarygodna, gdybym zakazała mojemu dziecku dotykać telefonu, podczas gdy sama często – choć w zawodowych sytuacjach – go używam. To naturalne, że skoro mnie z nim widzi, uznaje smartfon za coś bardzo atrakcyjnego.

CZY MOŻNA DZISIAJ W OGÓLE WYCHOWAĆ DZIECKO W ŚWIECIE BEZ NOWYCH TECHNOLOGII?

Nie cofniemy czasu – nasze dzieci żyją w XXI wieku, a nie tak jak my w latach 90 :). My mieliśmy walkmana, one mają Spotify. My mieliśmy Złote Myśli, one mają Facebooka. Oczywiście to, że nastolatki siedzą przed komputerem pół dnia nie jest ani dobre, ani zdrowe, dlatego całą rodziną warto uczyć się, jak z tych nowych technologii korzystać MĄDRZE. Pamiętaj: zakaz nie sprawi, że będziesz mieć swoje dziecko pod kontrolą. Sprawi tylko tyle, że ono nauczy się kombinować. Korzystać bez umiaru z komputera, kiedy jesteś w pracy. Albo z telefonu, kiedy ono jest w szkole. Przeglądać treści, których widzieć nie powinno.

Dlatego ja nie zabraniam starszakowi zabawy tabletem czy smartfonem, choć kontroluję czas, jaki przy nim spędza i selekcjonuję treści. Przez iPhona kontaktuje się z babciami na FaceTime i wtedy opowiada im, co działo się w przedszkolu. Pokazuje babciom swoje rysunki oraz chwali się, ile pieczątek zdobył na języku angielskim.

Na tablecie za to szukamy przepisów. Czasami Kostek rysuje i układa puzzle, ale przede wszystkim uczy się angielskiego. Pisałam już o tym TUTAJ, że dzięki tabletowi opanował również literki. Pełni on u nas funkcję edukacyjną.

Bo problem nie tkwi w nowoczesnych technologiach, a w sposobie, w jaki je wykorzystujemy. Między białym: „Nie będziesz tego używać” a czarnym: „Tak, masz tutaj na cały dzień i daj mi spokój” jest jeszcze mnóstwo odcieni szarości! Za 20 lat biegłe posługiwanie się sprzętami elektronicznymi będzie tak samo ważne jak umiejętność czytania ze zrozumieniem czy liczenia. Już za moich czasów obsługa komputera była kluczowym doświadczeniem, którym mogłam się pochwalić w CV. Nie miałabym odwagi puszczać dziecka w świat bez tych umiejętności. To dużo gorzej niż nastolatka, która nie ma pojęcia, że lakier do paznokci nie schodzi od wody ;).

Moim zdaniem pytanie powinno brzmieć nie: „Czy dziecko może korzystać z nowych technologii?”, a raczej: „Jak nauczyć go korzystać z nich rozsądnie?”.


I tego właśnie będzie można się nauczyć na warsztatach organizowanych przez iSpot w pięciu polskich miastach: w Warszawie, Poznaniu, Krakowie, Gdańsku i Wrocławiu. Warsztaty z okazji Dnia Dziecka startują już w ten piątek, sobotę oraz niedzielę a wszystkie informacje na ich temat znajdziesz TUTAJ. Podczas warsztatów poznasz ciekawe aplikacje, dzięki którym twoje dziecko będzie mogło rozwijać swoje zdolności. Ja wybieram się na spotkanie w Posnanii i oczywiście po wszystkim dam znać, jak było, choć mam wielką nadzieję, że spotkamy się na miejscu!

Zarejestrować możesz się tutaj: https://idziecko.evenea.pl/

(8 555 odwiedzin wpisu)
10 komentarzy
najstarszy
najnowszy
Inline Feedbacks
View all comments
Madzialena
Madzialena
5 lat temu

Niestety mam za daleko :(

Wiola
Wiola
5 lat temu

Czy te warsztaty są płatne?

Aleksandra Strobiń
Aleksandra Strobiń
5 lat temu

Super tekst i bardzo się z nim zgadzam ja też nie zabraniam tylko rozmawiam i tłumaczę, zeby mieć reke na pulsie.

Maja
Maja
5 lat temu

Ja się nie zgadzam. Moim zdaniem trzeba podkreślić, że do 2 roku życia dzieci nie powinny korzystać w ogóle z tabletów, telefonów czy telewizji. A potem są określone ścisłe ramy czasowe. Walory edukacyjne to jedna strona medalu, jednak czas rozwoju emocjonalnego zastępowany rozwojem poznawczym będzie nie do odzyskania. Badania pokazują, że bez odpowiedniego poziomu inteligencji emocjonalnej dzieci będą robić głupoty bez względu na to czy im sie zabrania czy nie. A to akurat kształtuje się najbardziej wtedy, gdy wyłączamy urządzenia elektroniczne i spędzamy z dzieckiem konstruktywny czas. Gotowanie według przepisu, czy nauka liter to nie jest to, co kształtuje emocje naszych dzieci.

Ania
Ania
5 lat temu
Reply to  Maja

Dokładnie. Ja siedzę w domu z dzieckiem i chyba bym oszalała nie móc włączyć telewizora. Oczywiście jesteśmy na dworze, czytsmy książki, układamy puzzle, ale z 20 miesieczniakiem nie pogadam. Telewizor musi chodzić w tle, a my robimy swoje?. Pozatym zdarza mi się dać jej telefon w ekstremalnych sytuacjach np. gdy idę myć włosy, bo każde dziecko jest inne jedno siedzi grzecznie nad klockami, a inne wchodzi na stół mimo, że matka tysiąc razy mówiła. Także z tą technologią to proszę nie wrzucać wszystkich do jednego worka. Za tydzień lecimy samolotem i jestem zmuszona dać jej telefon, bo ona nie jest w stanie wysiedziec 2 godz. Książeczki będą sle to gora 7 min?

Malwina
5 lat temu

W zupełności się zgadzam. Zawodowo pracuję z dziećmi i widać różnicę pomiędzy tymi, które mają ten czas rozsądnie i wartościowo rozłożony przed tabletem czy komputerem, i tymi, którym w imię dobra się zabrania. Te, którym wprowadza się zakazy lub bardzo coś ogranicza, gdy mają z daną rzeczą styczność to aż się trzęsą i chcą ją mieć na wyłączność, nie dzieląc się z nikim. Nad wszystkim należy po prostu czuwać, a nie zabraniać „nie, bo nie”!
Pozdrawiam

Anna
Anna
5 lat temu

Ograniczyc czas spedzony przed ekranem nie jest niczym innym niz zakazem dluzeszego korzystania. Wiem, że pewnie posypia glosy oburzenia ale czasem tak jest że po prostu rodzic czegos zabrania. Nie jestem koleżanką dziecka tylko rodzicem i to do mnie należy ostatnie slowo. Dziecko aby czuć się bezpiecznie potrzebuje granic i rodzice te granice stawiaja.