Jesteś lotniskowcem, a nie pilotem – o błędzie, który popełnia większość z nas

Jaką byłaś nastolatką? Ja – okropną! Jeśli moje dzieci chociaż w połowie będą takie jak ja, czeka mnie wiele nieprzespanych nocy, a Piotr do reszty straci włosy na głowie, które jeszcze mu się ostały. Jednak dzisiaj wiem, że mój bunt był prostą odpowiedzią na zachowanie rodziców. Popełniali podstawowy błąd, który zresztą popełnia większość z nas! Jeśli bunt nastolatków spędza ci sen z powiek – sprawdź, jak się do tego przygotować. Bo możesz, a nawet powinnaś – działać już dzisiaj. Jesteś lotniskowcem, a nie pilotem i im szybciej zdasz sobie z tego sprawę, tym wyżej twoje dziecko poleci. A potem bezpiecznie wyląduje.

Isabelle Filliozat "Już się nie rozumiemy!"


Ostatnio w ręce wpadł mi świetny poradnik Isabelle Filliozat „Już się nie rozumiemy! Jak przeżyć czas trzaskających drzwi?”, na którego podstawie powstał mój wpis.

Isabelle Filliozat "Już się nie rozumiemy!"


Jak przetrwać bunt nastolatków
i zapewnić dziecku miękkie lądowanie w dorosłość?

bunt nastolatków

1. Kontrola jest destrukcyjna.

Wyobraź sobie, że twoje dziecko jest samolotem. Gdzie widzisz siebie? Większość rodziców pewnie za sterami tego samolotu ;). Druga grupa prawdopodobnie w wieży kontrolnej, z której cały czas może obserwować swoje dziecko oraz decydować gdzie, na jakiej wysokości oraz z jaką prędkością poleci. Ci bardziej wyzwoleni chętnie zajęliby miejsce pasażera, czyli: niby nie decyduję za dziecko, jestem tylko obok, ale w razie awarii zawsze mogę pobiec do kokpitu i przejąć dowodzenie!

Tymczasem mądry rodzic jest jak lotniskowiec. Lotniskowiec to takie miejsce, gdzie samolot w każdej chwili może wylądować, żeby dokonać niezbędnych napraw lub zatankować. Im lepszy lotniskowiec: im wygodniejszy, szerszy ma pas i dobrej jakości paliwo – tym lepiej samolot poleci potem w świat.

Rolą rodzica nie jest kontrolowanie, a wspieranie. Bo kontrola rodzi bunt nastolatków (ale także np. dwulatków!) i jest to całkiem normalne! To tak, jakby mąż każdego dnia mówił ci, co masz robić, począwszy od tego, jakie majtki masz włożyć, a na uczesaniu czy tym, co masz zjeść, skończywszy.

Pewnie się teraz śmiejesz, ale dokładnie tak kontrolujemy nasze dzieci! Nie chronimy ich w ten sposób, tylko sprawiamy, że nie uczą się SAME decydować MĄDRZE.

Isabelle Filliozat "Już się nie rozumiemy!"

ISABELLE FILLIOZAT „JUŻ SIĘ NIE ROZUMIEMY! JAK PRZEŻYĆ CZAS TRZASKAJĄCYCH DRZWI?”


Twoje dziecko to nie ty. To odrębna istota, która ma prawo czuć inaczej: może być jej gorąco, kiedy tobie jest chłodno; może nie czuć głodu, chociaż ty byś się taką małą skibką chleba nie najadła. Może nawet lubić coś innego niż ty!

Jak często pozwalasz mu decydować za siebie? Jesteś pilotem, który nim kieruje czy lotniskowcem, który wypuszcza samolot w świat i spokojnie czeka, aż ten wróci do bazy, żeby go… Naładować miłością na kolejną podróż?

2. Ważniejsze od tego, co mówisz, jest to, co robisz.

Całkiem niedawno jedna z was napisała pod moim wpisem, że dzieci się nie wychowuje, tylko daje im przykład. Kilka z was się oburzyło, a przecież to prawda!

Dzieci nas nie słuchają. Ale za to na nas patrzą i warto to dobrze wykorzystać!

Pamiętam, że mój tata przez wiele lat palił papierosy. Ten papieros to była taka codzienność i nikt sobie nie wyobrażał taty bez papierosa. A on nagle rzucił palenie – tak z dnia na dzień – kiedy miałam 7 lat. Z pełną świadomością zrobił to dla zdrowia, ale nieświadomie – dla mnie. Udowodnił mi, że człowiek ma silną wolę i ja nawet teraz, jako dorosła baba, bardzo często do tego wracam. Kiedy już, już mam się poddać, myślę sobie: „Przecież jesteś córką swojego ojca! Jesteś tak samo silna! Dasz radę!”. A potem daję :).

Poza tym na pewno słyszałaś, że „dzieci palaczy też zostają palaczami”. Nie ma sensu więc mówić: „Nie pal! Nie popełniaj mojego błędu!”, bo to jak grochem o ścianę. Czasami też widzę rodziców, którzy głośno chwalą się, jak oszukali szefa, wyrolowali sąsiada czy uniknęli podatków, a dziecku prawią morały, żeby nie kłamało.

To się nigdy nie uda.

Pomyśl, na jakiego człowieka chcesz wychować swoje dziecko. A potem sama nim bądź!

3. Od konsekwencji ważniejsza jest więź.

Ten punkt zawsze wzbudza sporo kontrowersji, bo my byliśmy wychowani tak, że konsekwencja to świętość. Rodzice są w ogóle dziwni, bo z jednej strony chcą być konsekwentni: i za brak zadania domowego nakładają szlaban na telewizję, a z drugiej chronią dziecko przed naturalną konsekwencją jego zachowań (co zawsze jest najlepszą nauczką!) i biegną do nauczyciela, przed którym je tłumaczą. Kiedyś napisała do mnie matka, że daje swojemu dziecku lanie, bo ono skacze po kanapie i jeszcze spadnie, i będzie je boleć, i co wtedy?

Rozumiesz? No, ja też nie. Wyobraziłam sobie za to, że gdyby ta pani była szefem, to kładąc na biurko swojego pracownika nowy projekt, tak na zaś przełożyłaby go przez kolanko i zlała, żeby zdążył na czas i nie miał obciętej premii. Upokorzenie mniejsze? Nauka lepsza? Wątpię!

Przecież dorosłe życie – do którego przygotowujemy nasze dzieci – tak nie wygląda!

4. Żeby zrozumieć swoje dziecko – przypomnij sobie, jak ty się zachowywałaś!

Isabelle Filliozat "Już się nie rozumiemy!"

Na pewno słyszałaś o nękaniu w internecie. Że dzisiaj dzieciaki wybierają sobie ofiarę i wypisują na jej temat głupoty w sieci. Piszą też do niej i pod jej zdjęciami. Ilekroć słyszałam o takich aktach, byłam oburzona, coś na zasadzie: „Ta dzisiejsza młodzież!!!”.

Z książki Filliozat dowiedziałam się, że to nic nowego. Nas rodzice dzwonili do drzwi sąsiadów i uciekali. My bawiliśmy się w głuche telefony (zaśmiałam się, kiedy to przeczytałam, bo pamiętam te telefony z koleżankami doskonale!), a dzisiaj używa się internetu.

Czasy się zmieniają, ale bunt nastolatków jest taki sam. Ciężko mi było zrozumieć to nękanie, dopóki nie przypomniałam sobie, dlaczego my dzwoniliśmy, a potem odkładaliśmy słuchawkę. Dla zabawy. Bo nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak męczące to może być dla drugiej osoby. Dzięki temu już wiem, że jeśli nastolatek nęka drugiego w sieci, trzeba mu uzmysłowić, co czuje druga strona, i że to nie jest żadna zabawa!

5. Naucz się słuchać zamiast mówić.

bunt nastolatków

To, że rozmowa z dzieckiem jest ważna: już wiesz. Ale tak naprawdę nie chodzi o rozmowę, tylko o wysłuchanie. My, kobiety, jesteśmy w tym całkiem dobre, zupełnie inaczej niż mężczyźni. Mój Piotr za każdym razem, kiedy chcę się wygadać, zaczyna mi mówić, co mam zrobić. Doprowadza mnie to do szewskiej pasji, bo ja chciałam upuścić powietrze z opon, a ten się bawi w Smerfa Ważniaka!

Dlatego właśnie nastolatki wolą rozmawiać o swoich problemach z rówieśnikami. Bo koledzy ich wysłuchują, zamiast radzić. Dorośli za to skupiają się na faktach: kto? Gdzie? Kiedy? Zrób tak i tak!

Umiejętność rozmowy to umiejętność słuchania. A słuchanie to nic innego jak odczytywanie emocji. Twoje dziecko nie potrzebuje gotowej recepty, tylko zrozumienia!

Zamiast rozwiązywać problemy dziecka, naucz je samodzielnie myśleć. Kiedy ma problem, bo na przykład zostało niesprawiedliwie potraktowane przez panią w przedszkolu/szkole, nie leć tam z wyjaśnieniem, tylko zapytaj dziecko, co w takiej sytuacji chce zrobić. Porozmawiać z panią? Ok. Nic, tylko mu przykro? Też ok. Rozumiem. Mamie w takiej sytuacji również byłoby przykro.


bunt nastolatków

To tylko wstęp do nowej książki Isabelle Filliozat, która bierze pod lupę bunt nastolatków. Możesz ją podejrzeć TUTAJ. Moim zdaniem to POZYCJA OBOWIĄZKOWA dla wszystkich tych, którzy za moment będą mieli lub już mają nastolatka w domu!

Z książki: „Już się nie rozumiemy! Jak przeżyć czas trzaskających drzwi?” dowiesz się przede wszystkim:

  • jak sobie poradzić z uczuciem odrzucenia przez własne dziecko?
  • jak w czasie dojrzewania zmienia się jego mózg oraz ciało?
  • czego się w okresie tych zmian spodziewać i jak na nie reagować?
  • co siedzi w głowie nastolatka?
  • jak rozwiązywać poważne problemy, które pojawiają się w tym wieku: problemy z nauką, alkohol, narkotyki, anoreksja, poczucie odrzucenia przez rówieśników, nękanie?

Wszystko to zostało podane w bardzo przystępny sposób, bo do tekstu dodano żartobliwe, ale czytelne obrazki, które same w sobie są już odpowiedzią na wiele nurtujących nas pytań.

Autorka jest psychoterapeutką, a prywatnie mamą. Jej poradnik to konkretna dawka wiedzy, bo powstał w oparciu o najnowsze badania z dziedziny neurologii oraz psychologii eksperymentalnej.

Dzieci są różne i nie da się wszystkich wychować według jednego schematu – dlatego największą wartością tej książki jest to, że nie znajdziesz w niej jednego gotowego rozwiązania, a kilka inspirujących do pracy z własnym dzieckiem wskazówek. Tak, żeby bunt nastolatków przejść w atmosferze wzajemnego zrozumienia, a nie złości czy frustracji.

Isabelle Filliozat "Już się nie rozumiemy!"

bunt nastolatków

* Wpis powstał we współpracy z wydawnictwem Esprit

(13 521 odwiedzin wpisu)
6 komentarzy
najstarszy
najnowszy
Inline Feedbacks
View all comments
Marysia
5 lat temu

Bardzo dziękuje za polecenie książki co prawda mojej małej brakuje jeszcze co najmniej 10 lat do miana nastolatki ale warto za wczasu wyrobić sobie dobre nawyki.

Anna
Anna
5 lat temu

Super wpis, daje do myślenia.

trackback

[…] z czytelniczek kiedyś mi napisała, że daje dziecku na pupę, kiedy dziecko zaczyna skakać po kanapie, żeby nie spadło i… […]

Kora
Kora
4 lat temu

Pamiętam, że mnie przerażało to, że nie mogłam sobie poradzić z synem. Czułam się, jakbym popełniła jakiś błąd i nie wiedziałam, gdzie mam szukać pomocy, jak go naprawić. W Warszawie jest mnóstwo terapeutów – nie byłam pewna, do którego się zgłosić, czy ciągnąć tam syna. Pytania typu „kto ma problem – on czy ja?” nie dawały mi spokoju. W centrum niedaleko naszego osiedla jest Psychologgia . Mają dobre opinie, a ja mogę je potwierdzić. Pracowała ze mną pani Joanna Michalak. Bycie rodzicem nie jest łatwym zadaniem, na spotkaniach dowiedziałam się jednej istotnej rzeczy. Z czasem rodzic musi pogodzić się z coraz mniejszą kontrolą nad swoim dzieckiem i musi zaufać sam sobie, że dobrze je wychował. Bez tej wiary, nigdy nie pozwoli mu żyć swoim życiem.

Kama
Kama
3 lat temu

Dobrze, że polecasz książkę, ale robienie 10 zdjęć, na którym cała uwaga skupia się na okładce lub wnętrza książki to już lekka przesada i wieje mocno nachalną reklamą, która wzbudza podświadomy bunt :)