7 przykazań rodzica, który chce mieć mądre dziecko

Ostatnio kuzynowie stwierdzili, że zazdroszczą Kostkowi, który nadal chodzi do przedszkola. Kiedy zapytał: „Dlaczego?”, odpowiedzieli, że w przedszkolu można się bawić, a w szkole trzeba się uczyć. „Ale ja lubię się uczyć!” – zawołał mój zuch, który już nie może się doczekać, aż pójdzie do szkoły, a ja o mało nie pękłam z dumy. Skąd u niego taka motywacja do nauki?

Trafił mi się specyficzny egzemplarz. Bardzo często pytacie mnie na Story, jak to zrobiłam, że umie już liczyć albo że zna literki czy angielski, a ja wtedy odpisuję zgodnie z prawdą: „nie wiem”. Moje dziecko to samouk. O te litery na przykład tak długo chodził wokół mnie i pytał (a co to jest? Jak to się czyta? Przeliteruj moje imię!), że nawet nie zauważyłam, kiedy je opanował! Teraz widzę, że siostra idzie w jego ślady, a ja mam taką cichą nadzieję, że w przyszłości nie będę musiała gonić ich do zadań domowych – ale to się dopiero okaże!

I choć nigdy nie zmuszałam dzieci do nauki i nie chcę tego robić, po głębszym zastanowieniu doszłam do wniosku, że to nie jest tak, że nie robiłam zupełnie nic.

MOTYWACJA DO NAUKI – JAK TO ZROBIĆ, ŻEBY DZIECKO SAMO CHCIAŁO SIĘ UCZYĆ?

1. Nie strasz szkołą czy nauką.

Znam ludzi, którzy twierdzą, że nie trzeba kończyć żadnych szkół, żeby odnieść w życiu sukces. Albo nawet, że szkoły to strata czasu. Z tym że sukces mierzą ilością pieniędzy na koncie.

Znam ludzi, którzy wzdychają, że wraz z pójściem do szkoły kończy się dzieciństwo, a ja nie rozumiem, jak można robić taką krzywdę najmłodszym? Tak ich zastraszać? Dla mnie szkoła była jedną wielką przygodą i dokładnie w ten sposób o niej opowiadam.

Nie zależy mi, żeby dzieciaki miały szóstki od góry do dołu czy paski na świadectwie, ale żeby chciały wiedzieć. Rozwijać się. Zadawać pytania.

Podziwiam ludzi mądrych, a nie bogatych. I – chcąc, nie chcąc – moje dzieci to słyszą :)

2. Pokaż, że nauka to przede wszystkim świetna zabawa!

Najlepsza motywacja do nauki? Zrób ze zdobywania wiedzy zabawę! Bo kiedy zaangażujesz pozytywne emocje, twoje dziecko zapamięta najwięcej.

Chcesz, żeby znało geografię? Powieś nad łóżkiem mapę! Trenowało zdolności manualne? Pomaluj kawał ściany farbą kredową. Miało bogate słownictwo? To akurat mój syn ćwiczy ze swoim nowym przyjacielem Super Jinnem firmy Dumel Discovery. To świetna zabawka dla potrafiących już mówić kilkulatków!

motywacja do nauki

motywacja do nauki

motywacja do nauki

Super Jinn to koleś, który czyta w myślach! Rozmawia z dzieckiem, zadając podchwytliwe pytania na jeden z pięciu tematów:

  • ubrania,
  • owoce i warzywa,
  • instrumenty,
  • sport
  • zawody. 

Dziecko decyduje się na przykład na kategorię „owoce i warzywa”, a w myślach wybiera marchewkę. Wtedy Super Jinn bierze twoje dziecko w ogień pytań:

– Czy to rośnie na drzewach?
– Kiedyś zbierałeś to sam?
– Czy jest to większe od piłki do ping ponga?
– Można to jeść ze skórką?
– Czy sprzedają to w puszkach?

Zadanie dziecka to odpowiedzieć: tak, nie, nie wiem, to zależy. Nad niektórymi pytaniami musi się dobrze zastanowić, bo bywają podchwytliwe, ale warto, bo jeśli dobrze pokieruje swojego nowego przyjaciela, to ten odgadnie, że twoje dziecko od początku myślało o marchewce!

Jest przy tym naprawdę mnóstwo śmiechu!

Super Jinna można oczywiście przechytrzyć, jeśli ma się na tyle bogate słownictwo, żeby wymyślić słowo, którego on nie zna! To trudne, ale możliwe – nam się już kilka razy udało ;)

Kostek uwielbia rozmawiać z Super Jinnem, któremu w czasie zabawy świecą się oczy i często sobie żartuje. Ćwiczy przy tym koncentrację, pamięć, oraz rozwija wyobraźnię i słownictwo. Uczy się też precyzyjnie odpowiadać na pytania. To ten typ zabawki, który bawiąc – uczy, czyli najlepszy, jeśli nie wiesz jeszcze, co kupić na Mikołajki albo pod choinkę :).

motywacja do nauki

3. Podsuwaj ciekawe książki.

Rodzice myślą, że szkoła załatwi za nich wszystko. A potem narzekają na przykład, że ta dzisiejsza młodzież! Nic poza brykami nie czyta!

Sama bym nie czytała, gdyby jedynymi książkami w moim życiu były lektury. Przez takiego „Łyska z pokładu Idy” czy „Krzyżaków” dzieciaki myślą, że książki to nuuuda i – chociaż skończyłam polonistykę – wcale się im nie dziwię!

Moja mama od zawsze podsuwała mi pozycje, które porwały ją w młodości. „Emancypantki” Prusa, Makuszyńskiego, Verne, Fleszarową-Muskat. Chodziła po księgarniach i pytała, co jest hitem wsród nastolatek, a potem przynosiła do domu Musierowicz, Siesicką, Niziurskiego czy serię o Ani z Zielonego Wzgórza. Teraz ja tak chodzę po księgarniach i przynoszę Alberta albo Tupcia Chrupcia. Zanim moje dziecko trafi na „Dziady”, będzie już wiedzieć, że czytanie może być również wspaniałą przygodą!

4. Wykorzystuj nowe technologie.

Niektórzy z nas panicznie boją się tabletów, telefonów czy komputerów. A przecież to genialne współczesne pomoce naukowe! Więcej na ten temat pisałam TUTAJ.

5. Pozwalaj dziecku mieć najdziwniejsze pasje.

Mój brat za dzieciaka kładł się na trawnikach i wąchał kwiaty. Potem siedział w oknie i patrzył na ptaki. Aż w końcu zaczął uciekać do lasu i obserwować naturę. Mama mogła się martwić, co za dziwne dziecko, lepiej poczytałby książki, a jemu jakieś kwiatki, ptaszki i drzewka w głowie, ale nie mówiła nic. I dobrze, bo kiedy potem w liceum brał udział w olimpiadzie, tematem jego pracy były… mchy i porosty!

Żadna pasja dziecka nie jest głupia czy niepotrzebna.
Żadna pasja nie jest stratą czasu, choć z punktu widzenia dorosłego zbieranie kamyczków może się takie wydawać. Ale nigdy nie wiesz, co się z tego wykluje w przyszłości!

6. Nie martw się, jeśli te pasje ciągle się zmieniają!

Pierwsza zajawka mojego syna to były liczby. Potem przyszedł czas na litery, angielski, mapy, dinozaury, a aktualnie tematem numer jeden jest układ słoneczny. Nie piszę tego po to, żeby się pochwalić, tylko żeby pokazać pewną prawidłowość: bo jak Kostek zainteresował się literami, totalnie zapomniał, jak się liczy. I mogłabym go cisnąć, żeby liczył dalej, bo szło mu świetnie! Ale nie cisnę.

To naturalne, że dziecko porzuca jedną dyscyplinę, żeby ćwiczyć się w następnej. Przypomina w tym niemowlaka, który najpierw trenuje obroty z pleców na brzuch, a potem przychodzi skok rozwojowy, zapomina jak się obraca i skupia się na nauce siadania.

Jakbyśmy ciągle doskonalili jedną umiejętność, to nie umielibyśmy właściwie nic!

7. Rozbudzaj ciekawość, ale nie przejmuj kontroli.

Naturalna motywacja do nauki – posiada ją każde dziecko. A potem idzie do szkoły, gdzie są oceny, a za oceny często pochwała rodziców lub co gorsza – nagroda – i zaczyna się uczyć, żeby dostać szóstkę albo kasę za szóstkę, a nie po to, żeby WIEDZIEĆ.

Naturalna motywacja do nauki gdzieś znika.

Rozbudzaj ciekawość dziecka na każdym kroku. Zabawki, komiksy, bajki, z których można się dużo dowiedzieć. Codzienne czynności traktuj jako pretekst do zadawania pytań. W czasie gotowania możesz zapytać, ile trzeba dodać jajek, żeby zrobić dwa razy więcej naleśników, a w czasie podróży nazywać drzewa, które rosną przy drodze.

Ale wspieranie nie oznacza kontroli. motywacja do nauki

Największy grzech współczesnych rodziców to właśnie kontrola.
Narzucamy dzieciom w co i JAK mają się bawić. 
Stoimy nad nimi, kiedy odrabiają prace domowe.
A na końcu zapisujemy na zajęcia pozalekcyjne, na które NASZYM ZDANIEM powinno chodzić.

Kiedy tobie zaczyna zależeć za bardzo, dziecko wie, że może odpuścić, bo przecież przypilnujesz je ze wszystkim! Nauka staje się bardziej twoją niż jego sprawą.

To zupełnie jak z mężem! Póki jesteś w domu i podtykasz pod nos ciepły obiadek, to raczej sam z siebie nie stanie przy garnkach, ale wystarczy, że wyjedziesz na jeden dzień, a być może przekonasz się, że masz w domu prawdziwego mistrza patelni?

Połóż przy dziecku ciekawą zabawkę edukacyjną, fascynującą książkę, włącz program przyrodniczy dostosowany do wieku, usuń się w cień i stamtąd obserwuj, z jaką radością chłonie otaczający go świat, a przy okazji – wiedzę!


* Wpis powstał we współpracy z producentem zabawek wspomagających naukę Dumel Discovery
(11 649 odwiedzin wpisu)
6 komentarzy
najstarszy
najnowszy
Inline Feedbacks
View all comments
e-milka
e-milka
5 lat temu

Tak zachecasz – Bądź pierwszy – to będę. ;) Mnie podobnie bardziej imponuje np. doktorat (tak wiem i to nie oznacza mądrości i pomijam też kwestie plagiatów) niż Lamborghini, chociaż muszę powiedzieć, że trochę nas ta nasza polska historia skrzywdziła, w sensie że to niemal niemożliwe byc mądrym i bogatym. Tymczasem w takich np. Niemczech najtrudniejsze studia (medycyna, informatyka, kierunki inżynierskie, gdzie na pierwszym roku koszą matma z fizyka i chemia) zapewniają z dużym prawdopodobieństwem dobrze płatną pracę. Podobnie z zawodem nauczyciela – bo żeby dostać się na staż (Referendariat) trzeba było do niedawna mieć co najmniej dobre, jak nie bardzo dobre wyniki. Podstawówki np. była mojej córki, współpracują z gimnazjami, a te z uniwerkami zapewniajac sobie rokujący narybek.
Natomiast pod innymi punktami się podpisuje – książki, rozmowy, pozwolić dzieciom na własne, nawet mało socialmediowe zainteresowania i na nudę (ważne!). A później – nie fiksować się na ocenach, bo te nigdy nie będą miarodajne, ale na wiedzy i umiejętnościach. A Jinna mamy- tego z krajami (zielony) – do tej pory się zastanawiam, jak działa ten algorytm.

Marta
Marta
5 lat temu

masz w domu mistrza patelni ;)

Małgośka mówią mi
Małgośka mówią mi
5 lat temu

Kupiłam super jinna chrześniakowi i planuję też kupić mojemu jak tylko nauczy się mówić – na razie ma 3 lata ;)

Ania
Ania
5 lat temu

A od jakiego wieku polecałabys jinna?

Magdalena
Magdalena
5 lat temu

Mój syn dostał Jina jak miał 3 lata i musiałam go sprzedać, bo się bał. Myślę że od 5 go roku życia będzie ok.

Kasia
Kasia
5 lat temu

Zgadzam się z punktami 3,4,5 a 6 to dla mnie oczywistość. Kontrola z kolei to wielki problem współczesnego rodzica. Ja już wiem więcej bo mój pierworodny jest w 5 klasie!! Jestem biologiem a pierworodny zawsze był ciekawy świata. W związku z tym jak poszedł do szkoły wiedział już dużo o zwierzętach, o tym co decyduje o wadze przedmiotu i dlaczego trawa jest zielona. Szkoły się nie bał. Był przekonany, że dowie się tam wielu ciekawych i nowych rzeczy. A potem był dramat. Program nauczania, prowadzenie lekcji, dzieci w klasie i cała otoczka były jednym wielkim rozczarowaniem. Odkrył że nauczycielom nie zależy na ciekawej lekcji, że ciekawe rzeczy są traktowane powierzchownie, że w pierwszej klasie niczego nowego się nie dowiedział, że dzieci z klasy wcale nie chcą się czegoś dowiedzieć i zachowują się źle, że cały czas jest porównywany do innych i wiele innych złych stron szkoły mogłabym dodać. Jeżeli Twój syn jest tak podobny do mojego jak wskazuje na to Twój opis to bój się. I może zacznij interesować się nauczaniem domowym?